Owsiaka można nie lubić. Wiele osób go nie znosi, bo ma ponoć bywa apodyktyczny, trudno go przekonać. Słyszałem to od wielu osób, które miały okazję go poznać. Ale żadna z tych osób nigdy nie mówiła o mobbingu, poniżaniu ludzi, oszukiwaniu i złej woli. I nie kwestionowała autentycznej pasji, która go napędza.
Tak, Owsiak zrobił kilka mało mądrych rzeczy. Kiedy zorganizował billboardową kampanię o walce z sepsą, chociaż było wiadomo, że uderza w PiS, wiele osób było zdegustowanych. Ja też, uważałem to i uważam za niepotrzebne, sztubackie. Ale... to nie Owsiak zaczął.
Pewnie pamiętacie, jak Owsiak łaził po stole i krzyczał "gdzie te pieniądze?". To było słabe, mało rozsądne, zbyt emocjonalne. Ale wiecie, to nie Owsiak zaczął. Tu dał się głupio sprowokować. To Owsiak wyrzucił z konferencji prasowej Michała Rachonia. Musiał? Może i nie musiał, ale... Jakby to powiedzieć? "Nie popieram, ale rozumiem", jakby to powiedziała była rzeczniczka PiS Beata Mazurek. Coś takiego wypaliła po tym, jak jakiś narodowiec zaatakował protestującego przeciw rządom PiS.
To w końcu Owsiak zalecił Krystynie Pawłowicz spróbowanie seksu, jako remedium na jej złość. Zapewniał, że sprawi to, że Pawłowicz poczuje m.in. "rozluźnione plecy", "kwiat we włosach", a przez to "w głowie też się może poukładać". Posłanka się nie rozluźniła, ale spięła i pozwała Owsiaka. Musiał przepraszać. Ale też zauważmy, że to nie Owsiak zaczął. On tylko odpyskował, mało grzecznie i niepotrzebnie.
Parę lat temu zaczęła się też dyskusja o fajerwerkach podczas kończącego finał WOŚP "Światełka do nieba". Owsiak się uparł, twierdził, że to nic złego, że fajerwerki są fajne. Nie miał racji, ale w końcu chyba dał się przekonać.
Owsiak ma prawo do emocji
Owszem, można (a może i nawet trzeba) krytykować Owsiaka za nazbyt emocjonalne zachowania. Ale to też tak, jakbyśmy piętnowali człowieka kopanego przez bandę dresiarzy za to, że strzelił jednego w pysk. Dlaczego oczekujemy spełniania najwyższych standardów kultury od człowieka poniewieranego? Owsiak ma pełne prawo być zmęczonym i wkurzonym.
Powtórzę: to nie Owsiak zaczął nienawidzić PiS-u i łomotać w prawicę. To prawicy nie leżał Owsiak i to ona postanowiła go zniszczyć. Zaczęło się chyba w grudniu 2012 roku, gdy szef WOŚP przyznał się do dylematów w sprawie eutanazji.
– Ja bym się nie bał rozpocząć dyskusji na ten temat. Osobiście dopuszczam taki sposób pomocy, bo ja to tak rozumiem – eutanazja to dla mnie pomoc starszym w cierpieniach – przyznał w jednym z wywiadów. I się zaczęło...
No bo jak to? Zbiera pieniądze na leczenie osób starszych i jednocześnie chce je zabijać? Prawica oszalała. Swoje dołożył niezawodny Jacek Kurski, ostentacyjnie rugując WOŚP z zamienionej w prawicowy ściek Telewizji Polskiej. Już wcześniej Radio Maryja naparzało w festiwal "Przystanek Woodstock" (obecnie "Pol'and'rock"), było więc łatwo. Nagle się okazało, że Owsiak to postkomuna, że miał przodków w PZPR, że "prawdopodobnie na pewno" współpracował ze służbami PRL.
Nienawiść do Owsiaka jest zaplanowana
I nagle ci wszyscy politycy prawicy, którzy wcześniej Owsiaka chwalili, grzali się w blasku czerwonych serduszek, nabrali wątpliwości. Dlaczego? Bo podział ich cieszy. To nie prawdziwa nienawiść, to po prostu polityka. Rugowanie Owsiaka z mediów publicznych i instytucji rządowych przyniosło dwa efekty: ludzie zjednoczyli się w proteście przeciw temu. Ale i podzielili. Bo Owsiaka wypadało bronić nie tylko ludziom przyzwoitym, ale i przede wszystkim będącym w opozycji do ówczesnego rządu PiS.
Owsiak i WOŚP od dawna pokazywali, że można robić dobro bez całego patriotyczno-narodowego zadęcia, bez dostępu do ambon, po prostu na ulicach, w rytm dobrej muzyki. Nie da się też ukryć, że stanęli wbrew pewnemu układowi prawicy, wedle którego monopol na pomaganie powinni mieć konserwatyści i Kościół. Teraz płacą za to cenę.
Płacimy i my, zwykli ludzie, którzy chcą poczuć, że są dobrzy, że są częścią jakiejś wspólnoty. Bo podział jest na rękę politykom, którzy pragną nas polaryzować i wtłaczać w jakieś ramki. Na szczęście okazuje się, że ludzie są o wiele mądrzejsi, niż uważa polska prawica. Pora, żeby polska prawica też to zauważyła. Może nie popierać WOŚP i nie lubić Jerzego Owsiaka, wystarczy, żeby przestała go nienawidzić i hejtować. Więcej by na tym zyskała. Wszyscy byśmy na tym zyskali.