logo
Zbigniew Ziobro lekceważy wezwania, więc ma być doprowadzony przed sejmową komisję śledczą ds. Pegasusa, która bada jak Zjednoczona Prawica atakowała opozycję przy pomocy cyberbroni. fot. Wojciech Olkusnik/East News
Reklama.

To konkurs bez nagród, bo nie chcę zbankrutować. Oczywiście, że zbrodnią jest skrajnie niefortunne przejęzyczenie polityczki Koalicji 15 października, a nie celowa wypowiedź polityka Zjednoczonej Prawicy. Bądźmy poważni. PiS-owi, tak jak mężczyznom, wolno więcej. Koalicji, tak jak kobietom, wolno mniej.

Nie zrozumcie mnie źle: pomyłka Nowackiej to PR–owy koszmar. Trudno byłoby wymyślić gorszą wpadkę, a do tego w gorszym momencie. Nikt nie chciałby być teraz w skórze pracownic biura prasowego MEN. To kryzys wizerunkowy, który byłby wyzwaniem nawet dla Olivii Pope. Jednak jest to właśnie: wpadka. Jak powiedzieliby Anglosasi: honest mistake. Serio wątpić mogą w to tylko ci, których nikt i nic nie przekona, że czarne jest czarne, a białe jest białe.

I zgadza się: można się przejęzyczyć nawet czytając z kartki, jak Nowacka. Wie o tym każdy, kto kiedyś czytał na głos. To dlatego lektorka to zawód, a nie strzał z biodra. 

W tym całym rwetesie jasne jest jedno. Przejęzyczenie ministry to dla skrajnej prawicy tylko pretekst, by spalić ją na stosie, choć już przeprosiła. To dlatego na muskowym X wniebogłosy krzyczą: "dymisja". Nie znoszą Barbary Nowackiej z wielu różnych powodów, a ograniczenie finansowania lekcji religii w szkole jest tylko jednym z nich.

To znamienne, że celowe (!) słowa Zbigniewa Ziobry, nie wzbudziły wśród rzekomo oburzonych pomyłką Nowackiej choć ułamka tych emocji. Oto poseł na Sejm najpierw zapewnia, że nie zamierza zrobić krzywdy policjantom (brzmi równie serdecznie jak pozdrowienia dla rodziny z ust mafiosa), by następnie podkreślić, że ma broń i potrafiłby jej użyć. 

Wiecie, że byłem zwolennikiem prawa szerokiego do obrony koniecznej, sam rozszerzyłem prawo do obrony koniecznej. Przed bandytami można się bronić, a jeżeli nawet nie czynić tego w sposób aktywny i fizyczny, bo ja przecież szanuję policjantów i oni są zmuszani do pewnych czynności i na pewno nie będę chciał i nigdy by mi nie przyszło do głowy, żeby im krzywdę zrobić jakąś. Choć muszę powiedzieć, że dysponuję arsenałem rozmaitych jednostek broni, więc pewnie dałbym radę.

Zbigniew Ziobro

były minister sprawiedliwości i prokurator generalny

Od kilku dni politycy i sympatycy skrajnej prawicy próbują przekonywać każdego, kto jest gotowy słuchać, że autor miał na myśli wszystko inne, niż grożenie policjantom bronią. Ot tak mu się powiedziało – bez żadnego związku. Bez żadnego trybu. Bardziej chodziło mu o piękny zapach wiosennych kwiatów, miękkość jedwabiu, miarowy dźwięk fal rozbijających się o brzeg, niż jakąś broń, a zwłaszcza wizję jej użycia. Skąd ten szalony pomysł?

Wypowiedź Nowackiej spadła im jak z nieba, bo dzięki niej mogą spróbować zakrzyczeć haniebne słowa Ziobry. Jeśli Tusk uległby tej nagonce, to dałby swoim ludziom komunikat: jesteście nic niewarci, może Was przekreślić jedna niefortunna sekunda, a gabinet kształtują trolle konfopisu. Dla lidera politycznego to samobójcza strategia. Na nieszczęście dla trolli, Tusk jest tego świadomy.

A funkcjonariusze polskiego państwa są świadomi tego, co ich może czekać, gdy zapukają do drzwi Ziobry.