Tysiące uśmierconych istnień i eksperymenty na polskich embrionach, a to wszystko sprawka Niemców - tak według ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina wyglądają kulisy in vitro w Polsce. - Minęło tyle lat od wojny, obraz Niemca, czyli nazisty powinien dawno zostać zapomniany - mówi naTemat poseł Mniejszości Niemieckiej, Ryszard Galla.
Jarosław Gowin w długoletni iburzliwy spór na temat in vitro niepostrzeżenie wplótł nieodłączny element prawie każdej polskiej wojenki. Nie mówimy dziś już więc o refundacji zabiegów sztucznego zapłodnienia, czy wprowadzeniu bardziej restrykcyjnego prawa dotyczącego tego, w jakich warunkach przetrzymuje się materiał potrzebny do zabiegów i co dzieje się z tym niewykorzystanym. Nie mówimy już w Polsce nawet o tym, czy in vitro jest moralnie dopuszczalne dla katolickiej większości naszego społeczeństwa. Minister Gowin całą uwagę w debacie nad in vitro skupił bowiem dziś na tym, co z polskimi embrionami robią Niemcy.
- W Niemczech nie można przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach ale... na embrionach niemieckich - zdradził w głośnym wywiadzie dla TVN24 Jarosław Gowin. I dodał natychmiast, że korzystając z tej luki prawnej lekarze zza Odry importują potrzebne im do eksperymentów ludzkie embriony z Polski. - Na embrionach prowadzi się różne eksperymenty naukowe, które prowadzą do ich uśmiercenia - ubolewał szef resortu sprawiedliwości. W jego ocenie, przez ambicję niemieckich naukowców "życie straciło dziesiątki, jeśli nie tysiące istnień".
Połączenie takiej retoryki ze słowem "Niemiec" natychmiast wywołało jedyne możliwe skutki. - Każdemu z nas się to kojarzy z eksperymentami z czasów II wojny światowej przeprowadzanymi np. przez Josefa Mengele. Niezależnie jakie były intencje pana ministra, to każdemu kto ukończył szkołę podstawową, to się będzie waśnie tak kojarzyć - stwierdził na antenie TOK FM bioetyk Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Paweł Łuków.
Podobnie wstrząsające informacje ujawnione przez Jarosława Gowina na temat in vitro skomentował też były wicepremier, Roman Giertych. - Gdyby tak było, mielibyśmy słuszne pretensje do Niemców i byłby wielki skandal międzynarodowy. W Polsce tego typu informacja przypomina eksperymenty Mengele i tak dalej - ocenił.
Padają też sugestie, że tego typu skojarzenia po wywiadzie Jarosława Gowina na temat in vitro nie są przypadkiem. Minister mógł sięgnąć po nasuwającą nazistowskie skojarzenia retorykę z pełnym wyrachowaniem, by w ten sposób dać kolejne argumenty polskim konserwatystom. Ci, w znakomitej większości Niemców nie akceptują równie mocno, co sztucznego zapłodnienia. W takie z góry założone manipulacje nie chce jednak wierzyć poseł Mniejszości Niemieckiej, Ryszard Galla.
- Chcę sądzić, że to tylko absolutna zbieżność wątków, którymi posłużył się minister Gowin. O wiele bardziej interesuje mnie jednak, skąd minister sprawiedliwości ma takie informacje. Ja się z podobnymi doniesieniami spotykam po raz pierwszy - mówi w rozmowie z naTemat polityk Mniejszości Niemieckiej.
Poseł Galla podkreśla też, że np. polskich wątków nie poszukuje się natomiast w niemieckich sporach światopoglądowych. - In vitro to jest temat, który wszędzie wzbudza jakieś emocje. Jednak takich jak w Polsce, absolutnie nie. To jest nad Wisłą temat pierwszoplanowy. Tymczasem w Niemczech są oczywiście dyskusje tego typu, ale nie przyjmują takiego charakteru, jak w Polsce - komentuje Galla.
Przedstawiciela Niemców mieszkających w Polsce niezwykle dziwi też, że tak wiele lat po zakończeniu II wojny światowej w naszym kraju wciąż używa się Niemców do ucieleśniania wszelkiego zła. Niemcy dla wielu - szczególnie konserwatywnych - polityków wciąż są świetnym narzędziem politycznych rozgrywek. - Ten temat dawno powinien przestać w Polsce funkcjonować. Minęło tyle lat od zamieszek wojennych... Tak dużo rzeczy bardzo pozytywnych się przecież od tego czasu wydarzyło między Polakami i Niemcami. Stąd sądzę, że ten obraz Niemca, czyli nazisty powinien dawno zostać zapomniany - podsumowuje Ryszard Galla.
In vitro to jest temat, który wszędzie w zbudza jakieś emocje. Jednak takich jak w Polsce, absolutnie nie. To jest nad Wisłą temat pierwszoplanowy. Niemczech tymczasem są oczywiście jakieś tego typu dyskusje, ale nie przyjmują takiego charakteru, jak w Polsce.
dr. Paweł Łuków
na antenie TOK FM
Każdemu z nas się to kojarzy z eksperymentami z czasów II wojny światowej przeprowadzanymi np. przez Josefa Mengele. Niezależnie jakie były intencje pana ministra, to każdemu kto ukończył szkołę podstawową, to się będzie waśnie tak kojarzyć. CZYTAJ WIĘCEJ