Wspominając o niemieckich eksperymentach na polskich embrionach z klinki stosujących in vitro Jarosław Gowin chciał przywołać skojarzenia z dr. Mengele?
Wspominając o niemieckich eksperymentach na polskich embrionach z klinki stosujących in vitro Jarosław Gowin chciał przywołać skojarzenia z dr. Mengele? Fot. Mieczysław Michalak / Agencja Gazeta
Reklama.
Jarosław Gowin w długoletni iburzliwy spór na temat in vitro niepostrzeżenie wplótł nieodłączny element prawie każdej polskiej wojenki. Nie mówimy dziś już więc o refundacji zabiegów sztucznego zapłodnienia, czy wprowadzeniu bardziej restrykcyjnego prawa dotyczącego tego, w jakich warunkach przetrzymuje się materiał potrzebny do zabiegów i co dzieje się z tym niewykorzystanym. Nie mówimy już w Polsce nawet o tym, czy in vitro jest moralnie dopuszczalne dla katolickiej większości naszego społeczeństwa. Minister Gowin całą uwagę w debacie nad in vitro skupił bowiem dziś na tym, co z polskimi embrionami robią Niemcy.
Ryszard Galla
Mniejszość Niemiecka

In vitro to jest temat, który wszędzie w zbudza jakieś emocje. Jednak takich jak w Polsce, absolutnie nie. To jest nad Wisłą temat pierwszoplanowy. Niemczech tymczasem są oczywiście jakieś tego typu dyskusje, ale nie przyjmują takiego charakteru, jak w Polsce.

- W Niemczech nie można przeprowadzać eksperymentów naukowych na embrionach ale... na embrionach niemieckich - zdradził w głośnym wywiadzie dla TVN24 Jarosław Gowin. I dodał natychmiast, że korzystając z tej luki prawnej lekarze zza Odry importują potrzebne im do eksperymentów ludzkie embriony z Polski. - Na embrionach prowadzi się różne eksperymenty naukowe, które prowadzą do ich uśmiercenia - ubolewał szef resortu sprawiedliwości. W jego ocenie, przez ambicję niemieckich naukowców "życie straciło dziesiątki, jeśli nie tysiące istnień".
Połączenie takiej retoryki ze słowem "Niemiec" natychmiast wywołało jedyne możliwe skutki. - Każdemu z nas się to kojarzy z eksperymentami z czasów II wojny światowej przeprowadzanymi np. przez Josefa Mengele. Niezależnie jakie były intencje pana ministra, to każdemu kto ukończył szkołę podstawową, to się będzie waśnie tak kojarzyć - stwierdził na antenie TOK FM bioetyk Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, prof. Paweł Łuków.
Podobnie wstrząsające informacje ujawnione przez Jarosława Gowina na temat in vitro skomentował też były wicepremier, Roman Giertych. - Gdyby tak było, mielibyśmy słuszne pretensje do Niemców i byłby wielki skandal międzynarodowy. W Polsce tego typu informacja przypomina eksperymenty Mengele i tak dalej - ocenił.
dr. Paweł Łuków
na antenie TOK FM

Każdemu z nas się to kojarzy z eksperymentami z czasów II wojny światowej przeprowadzanymi np. przez Josefa Mengele. Niezależnie jakie były intencje pana ministra, to każdemu kto ukończył szkołę podstawową, to się będzie waśnie tak kojarzyć. CZYTAJ WIĘCEJ

Padają też sugestie, że tego typu skojarzenia po wywiadzie Jarosława Gowina na temat in vitro nie są przypadkiem. Minister mógł sięgnąć po nasuwającą nazistowskie skojarzenia retorykę z pełnym wyrachowaniem, by w ten sposób dać kolejne argumenty polskim konserwatystom. Ci, w znakomitej większości Niemców nie akceptują równie mocno, co sztucznego zapłodnienia. W takie z góry założone manipulacje nie chce jednak wierzyć poseł Mniejszości Niemieckiej, Ryszard Galla.
- Chcę sądzić, że to tylko absolutna zbieżność wątków, którymi posłużył się minister Gowin. O wiele bardziej interesuje mnie jednak, skąd minister sprawiedliwości ma takie informacje. Ja się z podobnymi doniesieniami spotykam po raz pierwszy - mówi w rozmowie z naTemat polityk Mniejszości Niemieckiej.
Poseł Galla podkreśla też, że np. polskich wątków nie poszukuje się natomiast w niemieckich sporach światopoglądowych. - In vitro to jest temat, który wszędzie wzbudza jakieś emocje. Jednak takich jak w Polsce, absolutnie nie. To jest nad Wisłą temat pierwszoplanowy. Tymczasem w Niemczech są oczywiście dyskusje tego typu, ale nie przyjmują takiego charakteru, jak w Polsce - komentuje Galla.
Przedstawiciela Niemców mieszkających w Polsce niezwykle dziwi też, że tak wiele lat po zakończeniu II wojny światowej w naszym kraju wciąż używa się Niemców do ucieleśniania wszelkiego zła. Niemcy dla wielu - szczególnie konserwatywnych - polityków wciąż są świetnym narzędziem politycznych rozgrywek. - Ten temat dawno powinien przestać w Polsce funkcjonować. Minęło tyle lat od zamieszek wojennych... Tak dużo rzeczy bardzo pozytywnych się przecież od tego czasu wydarzyło między Polakami i Niemcami. Stąd sądzę, że ten obraz Niemca, czyli nazisty powinien dawno zostać zapomniany - podsumowuje Ryszard Galla.