Claudia Sheinbaum, prezydent Meksyku na "wojnie" z Donaldem Trumpem
Claudia Sheinbaum, prezydent Meksyku na "wojnie" z Donaldem Trumpem Fot. CARL DE SOUZA/AFP/East News
Reklama.

"Brawo!", "Dobra robota, pani prezydent!", "Jesteś przykładem prezydenta, Klaudio! Niech żyje Meksyk!" – to tylko kilka ostatnich komentarzy z serwisu X pod adresem Claudii Sheinbaum.

Widać, że wielu ludzi prezydent Meksyku już stała się bohaterką w "wojnie" z Donaldem Trumpem, jaką przyszło jej toczyć od początku jego – ale również jej – prezydentury.

Oczywiście część komentujących uważa, że to ona oraz premier Kanady ugięli się pod groźbami Trumpa i to dlatego jego decyzja o nałożeniu ceł na Meksyk i Kanadę, została wstrzymana na 30 dni. Ale brawa dla niej za bardzo się wybijają, by zupełnie to zignorować.

"Pani prezydent po mistrzowsku pokazuje, jak radzić sobie z groźbami Trumpa", "Nauczyła się Trumpa, jak gry na skrzypcach. Mówi to, co on chce usłyszeć, wtedy on czuje się połechtany i wycofuje się", "Ona wie, jak kierować ego Trumpa. Odwołując się do jego potrzeby pochwały, unika konfliktów i osiąga rezultaty. Inteligentna strategia" – podobnych opinii można na X znaleźć multum.

Albo takich: "Zdecydowanie najlepsza rzecz, jaka mogła przytrafić się Meksykowi, to pani prezydent Claudia Sheinbaum. Co za honor mieć ją na czele kraju. Brawo!", "Podziwiam, że stanęła w obronie godności Meksyku przed osobą, która wierzy, że jest bogiem", itp., itd.

W komentarzach powtarzają się też słowa: godność, dyplomacja, suwerenność, brak uległości, nie na kolanach.

Konkretnie, jak zauważają komentujący, Claudia Sheinbaum cały czas zachowywała spokój i wzywała do tego spokoju. Jeszcze w piątek 31 stycznia – czyli dzień przed tym jak Trump ogłosił zamiar nałożenia ceł – mówiła, że jest pewna, że do tego nie dojdzie i tak się stało – Trump na 30 dni wycofał się ze swojego pomysłu. Poza tym, jak twierdzą, to ona doprowadziła do tego, że prezydent USA również złożył zobowiązanie wobec Meksyku i właśnie to szeroko się teraz wybija.

Owszem, w ramach blokady przepływu narkotyków do USA, Meksyk zgodził się na wzmocnienie swojej granicy 10 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej. Ale USA "obiecały podjąć działania mające na celu powstrzymanie przepływu broni o dużym potencjale z USA do Meksyku".

I właśnie to zostało docenione, co widać m.in. w postach pod jej wpisem. Ale nie tylko. Reuters cytuje opinie niektórych polityków i ekspertów. "Prezydent Sheinbaum rozegrała to dobrze. Po mistrzowsku" – ocenił np. Jorge Guajardo, były ambasador Meksyku w Chinach i członek partii opozycyjnej.

Prezydent Meksyku nie boi się Trumpa

Claudia Sheinbaum od 2018 roku była burmistrzynią miasta Meksyk. Ma 61 lat. Nie ma za sobą doświadczenia w ogólnokrajowej polityce. Nigdy nie była np. członkinią parlamentu. Z wykształcenia jest fizyczką i inżynierem energetykiem. Była np. w zespole ds. zmian klimatycznych, który w 2007 roku otrzymał Pokojową Nagrodę Nobla.

W wyborach prezydenckich wystartowała z ramienia lewicowej partii Morena, zdobyła ponad 60 proc. głosów. Politycznie jest kompletnym przeciwieństwem Donalda Trumpa. Feministka, inny światopoglądowy biegun.

Gdy Trump wygrał wybory prezydenckie w USA, już na drugi dzień uspokajała Meksykanów, że nie ma się czego obawiać. Trump już wtedy groził Meksykowi nałożeniem ceł i deportacją nielegalnych imigrantów.

– Jesteśmy wolnym, niepodległym, suwerennym krajem. Będą dobre relacje z USA. Jestem o tym przekonana – przekonywała.

W każdej reakcji na kolejne szaleństwa Trumpa pokazywała, że się go nie boi. Z ironią i dystansem, ale spokojnie. Zawsze celnie, w samo sedno. Bez nerwów, agresji, niepotrzebnych emocji. Bezpośrednio również nie krytykowała prezydenta USA. I apelowała do ludzi o spokój.

"América Mexicana" i genialna riposta prezydent Meksyku

Wyskok Trumpa ze zmianą nazwy Zatoki Meksykańskiej na Zatokę Amerykańską?

Podczas konferencji prasowej na początku stycznia, jeszcze przed jego inauguracją, pokazała mapę dawnego obszaru Meksyku wraz z terenami, które dziś należą do USA.

Meksykańska Ameryka, to brzmi nieźle – skwitowała.

– Myślę, że źle doradzili prezydentowi Trumpowi. Chyba powiedzieli mu, że Felipe Calderon nadal jest prezydentem. [był w latach 2006-2012- przyp. red.] Ale nie, w Meksyku rządzą inni ludzie – dorzuciła.

Teraz ostro skrytykowała Google za uległość wobec Trumpa właśnie w sprawie zmiany Zatoki Meksykańskiej na "Zatokę Amerykańską". Chodzi o aplikację Google Maps dla użytkowników w USA i zapowiedź, że zatoka będzie tam widoczna pod nową nazwą – jako "Zatoka Amerykańska".

– To nie kraj zmienia nazwę morza międzynarodowego, ale robi to organizacja międzynarodowa, dlatego wyślemy jutro list do Google'a, by wyjaśnić, jak się ją definiuje – zaprotestowała. I znów nie zabrakło ironii.

Prezydent Meksyku zasugerowała, że skoro Google decyduje się na zmiany nazw zgodnie z politycznymi decyzjami, to powinni również uwzględnić "América Mexicana" jako nazwę dla całego regionu, który obejmuje również tereny USA.

– Prosimy, aby po wpisaniu w wyszukiwarkę hasła 'América Mexicana' wyświetlała się mapa, którą zaprezentowaliśmy – zaapelowała do Google'a.

Deportacje z USA, cła i spokój. Sheinbaum: Musimy uniknąć konfrontacji

Kwestię deportacji nielegalnych imigrantów także przyjęła spokojnie. Nie popiera, ale nie będzie się sprzeciwiać. Przyjmie osoby czekające na azyl polityczny w ramach gestu humanitarnego.

– Meksykanie w USA powinni wiedzieć, że nie są sami. Oni są bohaterami i bohaterkami kraju. Tak zamierzamy ich traktować – ogłosiła.

Bez wahania zapowiedziała też cła odwetowe wobec USA. A potem spokojnym głosem przekazała, że zostały wstrzymane. I że rozmowa z Trumpem była bardzo przyjazna.

– Musimy uniknąć konfrontacji. To jest odpowiedzialność. A jednocześnie musimy zachowywać się tak, jak równi sobie, nigdy jak podporządkowani. Musimy bronić naszej suwerenności, naszej niepodległości, naszych Meksykanów – usłyszał od niej wcześniej Meksyk.

Nawiązując do pierwszej kadencji Donalda Trumpa, uspokajała też naród, że jego pomysły tak naprawdę nie są niczym nowym.

Czytaj także: