W dzień świętego Patryka – święto piwa, musi być elegancko. Pałac Kultury zaświeci na zielono, a wszystkim zaszumi w głowach. Ale piwo wlewane do żołądka litrami w pijalniach i pubach to mało wyszukany sposób świętowania. Jak je podać, by przestało być pospolitym „browarem” i zmieniło się w szlachetny alkohol, godny wyrafinowanych podniebień?
Według raportu Ernst&Young, wpływy do budżetu związane z całkowitą produkcją browarów w Polsce wynoszą ponad 12 miliardów złotych. Ale piwo jest dość skompromitowanym trunkiem w naszym kraju. Większości kojarzy się z panami spod sklepowych budek, którzy napój żłopią prosto z butelki. Nie bardzo ma się to do piwnego savior-vivre, który - wbrew pozorom - istnieje. Bo trunek skrywa bogactwo smaku i aromatu, którego wydobycie nie jest jednak takie proste.
Po pierwsze: temperatura
To prawda, że piwo powinno się przechowywać w niskiej temperaturze. Najlepiej w piwnicy lub lodówce. Ale picie go prosto z chłodziarki nie należy do udanych
pomysłów. Zbyt zimne piwo szybciej ugasi pragnienie, lecz straci swój smak. Idealnie podane, powinno mieć około 10 stopni Celsjusza. Im większa jest gęstość i moc piwa, tym wyższa temperatura. Bardziej niż ciepło smak trunku, zabijają promienie słoneczne. To dlatego wszystkie gatunki po procesie warzenia przelewane są do ciemnych butelek. Czas również nie działa na korzyść piwa. W jego przypadku jest odwrotnie niż z winem – piwo im młodsze, tym lepsze. Robienie większych zapasów nie jest więc dobrym pomysłem. Wyjątkiem są piwa moce, takie jak porter czy stout, które dojrzewają w butelkach, zyskując z czasem na smaku i jakości.
Po drugie: naczynie
To, w jakich szklankach lub kuflach podać konkretny gatunek piwa, jest jeszcze bardziej skomplikowane, niż w przypadku wina. Wlewanie go do naczynia
niewyprodukowanego ze szkła to największy wstyd. Prawdziwi smakosze nigdy nie wypiją piwa z kubka, zwłaszcza plastikowego! I nie chodzi tu tylko o brak elegancji. Piwo po prostu traci swój smak. Zanim znajdzie się w kuflu lub szklance, naczynie należy lekko zwilżyć - suche szkło przyspiesza bowiem wydzielanie się rozpuszczonego w piwie dwutlenku węgla.
Czy kufel jest konieczny? Tak. Picie piwa prosto z butelki, albo puszki jest niedopuszczalne. W Polsce najczęściej popełnianym błędem jest podawanie piwa w szklankach innej marki. W Belgii takie działanie jest nie do pomyślenia. – Barman prędzej poszedłby pożyczyć kufel do konkurencyjnej knajpy, niż wlał piwo do nieodpowiedniego naczynia – wyjaśnia Patrick, 40-latek, który pracuje w Polsce.
Kolejna gafa tyczy się piw z butelki, z którymi kelnerzy sobie nie radzą. Jeśli właśnie takie ktoś zamówi, powinni przynieść je do stolika i przelać z butelki do szklanki przy kliencie.
Kształt naczynia jest równie ważny. Przede wszystkim należy unikać rozszerzających się ku górze szklanek oraz pucharków, w nich bowiem piwo szybciej traci pianę i aromat.
Zachowując estetykę i reguły dobrego wychowania, piwo powinno się nalać tak, by nie pobrudzić szklanki. Inne zasady dotyczą piwa z butelki, a inne przechowywanego w beczce. To ostatnie należy nalewać, trzymając szklankę lekko na ukos. Kiedy podaje się piwo z butelki, szklanka ma być trzymana prosto. W obu przypadkach należy uważać, by piana się nie przelała.
Kolor, który nie ma znaczenia. Wybór piwa jest jedynie kwestią gustu. A gatunków jest mnóstwo. W Polsce najczęściej można napić się piwa
pszenicznego, którego podstawą, jak nazwa wskazuje, jest właśnie pszeniczny słód. Ma delikatny smak oraz kolor przechodzący od słomkowego aż do barwy ciemnego bursztynu. Produkuje się u nas też porter bałtycki. To mocne i ciemne piwo, zupełne inne niż porter irlandzki. Jest słodkawe, ale zdradliwe. Ma bardzo dużą ilość alkoholu – powyżej 9 %.
Ale procenty nie zawsze decydują o smaku. Są piwa wytrawne, których walory zależą od sposobu przyrządzenia słodu. Do takich należy m.in. piwo grodziskie, ważone na przedwojennej recepturze, czyli wędzonym słodzie. W smaku przypomina oscypka. Marcowe piwo niemieckie z Bambergu może przypominać nam kiełbasę. Równie specyficzne są Koźlaki.
Wszystkie piwa podajemy z czapeczką białej piany. Inne po prostu jej nie mają, więc jest to niemożliwe. Sama piana nie tworzy tylko estetycznej otoczki, ale także warstwę ochronną - zabezpiecza piwo przed uciekaniem bąbelków, zachowuje jego aromat. Ale o pianę trzeba dbać. Dlatego przed wlaniem piwa szklankę lub kufel trzeba dokładnie umyć i wypłukać. Nawet najmniejsza ilość tłuszczu, czy płynu do mycia naczyń na szkle sprawi, że piania natychmiast opadnie.
Piwo, tak jak wino, po nalaniu można odstawić na kilka minut.
Po piąte: piwo z dodatkiem
- Nie mogę znieść, kiedy barmani bez pytania wlewają mi do szklanki hektolitry syntetycznego soku i wciskają w białą pianę plastikową słomkę, tylko dlatego, że jestem kobietą – żali się 32-letnia piwoszka Karolina. Okazuje się, że w swoich smakowych gustach Karolina nie jest osamotniona. Paweł Lachowicz, właściciel Małego Piwa przy ul. Oleandry 4, twierdzi, że panie często sięgają nawet po ciężkie i mocne portery. Bez dodatków. – W swojej ofercie mamy dużo piw smakowych: czekoladowych, malinowych, czy grapefruitowych. Myślałem, że to kobiety zostaną ich fankami. Rzeczywistość pokazała co innego.
Smak piwa rozcieńczonego sokiem ma swoich zwolenników i przeciwników. Savoir-vivre nie widzi w tym problemu. Ale mieszanie z wodą jest już nieeleganckie. To samo tyczy się kostek lodu. Rozrzedzone piwo to już nie to samo piwo. Każda kropla wody szybciej uwalnia bąbelki.
Po szóste: piwo dodatkiem
Piwo nie pasuje do zbyt kwaśnych i słodkich dań. Dobrze smakuje z tradycyjnym bigosem, schabowym z kapustą, czy golonką po bawarsku. Jak już wspomniałam, można je podawać na ciepło. A nawet na gorąco. Grzegorz Łapanowski, kucharz, ma swój pomysł na wykorzystanie złocistego trunku: - Piwo może być wielofunkcyjnym składnikiem sosów mięsnych. Ciemne, po odparowaniu i długim gotowaniu, będzie doskonale zgrywało się ze smakiem ciężkich mięs – wieprzowiny, czy dziczyzny. Jasne piwo jest idealnym dodatkiem do potraw rybnych.
Z polską kulturą picia piwa nie jest jednak tak źle. Jesteś tym, co jesz i pijesz – Polacy coraz częściej wychodzą z tego założenia i zamiast wielkich koncernów i znanych marek, wybierają wytwory małych producentów. Jeszcze kilka lat temu funkcjonowały w Polsce trzy mikrobrowary – w tym roku 2010 działało ich już ponad 50. Piwne dzieła których przedsiębiorstw najczęściej wybieramy? – U nas najlepiej sprzedają się piwa trudno dostępne w innych miejscach w Warszawie. Najbardziej pożądane jest piwo z prywatnego browaru Gościszewo na Powiślu. W czołówce trzyma się także Grybów z Beskidu Sądeckiego – mówi Paweł Lachowicz z Małego Piwa.
Ale nie każdy, kto przychodzi do baru jest pewny swego. Często pada formuła: „Poproszę dobre piwo”. – Wtedy do akcji wkraczam ja – mówi Paweł.
I ma co oferować. W Małym Piwie można skosztować ponad 50 różnych smaków z kilkunastu polskich browarów regionalnych.
Jak widać, wypicie piwa dla prawdziwych koneserów może trwać godziny. Warto poświęcić dzisiejszy wieczór świętego Patryka na degustację. A wrażenia zapisać w piwnym notesie, na przykład firmy Moleskine. A więc… zwilżone kufle w dłoń!
Reklama.
Udostępnij: 2
Karolina, 32 lata
piwoszka
Nie mogę znieść, kiedy barmani bez pytania wlewają mi do szklanki hektolitry syntetycznego soku i wciskają w białą pianę plastikową słomkę, tylko dlatego, że jestem kobietą.
Paweł Lachowicz
właściciel Małego Piwa w Warszawie
Najlepiej sprzedają się piwa trudno dostępne w innych miejscach w Warszawie. Najbardziej pożądane jest piwo z prywatnego browaru Gościszewo na Powiślu. W czołówce trzyma się także Grybów z Beskidu Sądeckiego.
Grzegorz Łapanowski
kucharz
Piwo może być wielofunkcyjnym składnikiem sosów mięsnych. Ciemne, po odparowaniu i długim gotowaniu, będzie doskonale zgrywało się ze smakiem ciężkich mięs – wieprzowiny, czy dziczyzny.