
Prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla najnowszej "Vivy" mówi o swoich umiejętnościach kulinarnych, powodzeniu u kobiet i książkach. Marta Kaczyńska trzykrotnie występowała na okładce tego magazynu, opowiadając o żałobie po katastrofie smoleńskiej i małżeńskich problemach. – Ona: cyniczna promocja z wykorzystaniem tragedii. On: medialny antytalent, który ma poprawić wizerunek pisma – mówi w rozmowie z naTemat Karolina Korwin-Piotrowska.
"Marta dba o nasze relacje, ma zwyczaj przesyłać mi zdjęcia córek i od niedawna pieska. Przechowuję wypracowania Ewy [córki Marty] z angielskiego. A pieska, Mimi, też poznałem osobiście, był tutaj".
A jak zachowywała się wtedy ulubiona kotka Pana mamy, Fiona?
"Patrzyła na Mimi podejrzliwie, parę razy próbowała zapolować, wyraźnie nie wiedziała, czy to kot, pies, czy może duża mysz, ale generalnie wielkiej awantury nie było. A dzieci? No cóż, może trochę późno chodzą spać. Ja w dzieciństwie o ósmej musiałem już być w łóżku".
To fragment wywiadu Jarosława Kaczyńskiego dla "Vivy". Prezes pokazuje tam oblicze, jakiego właściwie nie znamy. Łagodny, rodzinny, towarzyski… Nawet o katastrofie smoleńskiej mówi w zupełnie innym tonie. "Jak pan teraz żyje" – pyta dziennikarka. "Tak jak żyłem. To, co pani o mnie czyta, radzę brać w cudzysłów. Jest dom, chociaż nie ma w nim mamy, wychodzę rano, wracam wieczorami, tak jak dawniej. Inaczej było tylko w soboty i niedziele, jeśli były wolne. Był czas na rozmowy, na wiele rzeczy. Teraz tego już nie ma" – odpowiada.
Karolina Korwin-Piotrowska, prowadząca program "Magiel Towarzyskich" i blogerka naTemat, dziwi się, że w ogóle taki wywiad powstał. Do wyborów daleko, o kampanii wyborczej jeszcze nie słychać, więc – jak twierdzi – trudno postawić tezę, że obecność prezesa na łamach "Vivy" przełoży się na sondażowe słupki poparcia. – To jest trochę taki kwiatek do kożucha. Ja to interpretuję jako korzyść dla pisma. W dzisiejszych czasach, kiedy politycy stają się celebrytami, taka rozmowa jest wizerunkowo opłacalna dla magazynów typu people – podkreśla.
Problem w tym, że Kaczyński to medialny antytalent. W Polsce, może z wyjątkiem Donalda Tuska, nie ma polityków, którzy potrafią "ogarniać" tego typu prasę.
Innego zdania jest dr Bartłomiej Biskup, ekspert od marketingu politycznego. Według niego Kaczyński wcale nie prezentuje się w "Vivie" jak "kwiatek do kożucha", a wywiad interpretuje jako próbę dotarcia do nowych wyborców, którymi w tym wypadku są dobrze sytuowane kobiety. – Bo do takich czytelników trafia ten magazyn. Jeżeli nawet byłoby tak, że prezes PiS mniej pasuje do tego środowiska, to trzeba próbować się do niego zwracać. Według mnie taka próba ocieplania wizerunku jest dla polityka jak najbardziej bardzo korzystna – mówi naTemat.
Donald Tusk także występuje w kolorowych pismach. Kilka lat temu pojawił się na przykład na okładce świątecznej "Gali". Zdecydowanie częściej na tego typu sesje i rozmowy zgadzają się jednak jego żona i córka. – Bo w przypadku pism takich jak "Viva" czy "Gala" to rodzina gra kluczową rolę – dodaje Korwin-Piotrowska.
Najwięcej kontrowersji wzbudzają jednak ostatnie medialne występy Marty Kaczyńskiej, która trzykrotnie pojawiała się na okładce "Vivy" (nie licząc innych magazynów tego typu). W czerwcu 2010 roku ogłosiła, że "układa sobie życie od nowa", a do zdjęć pozowała razem z mężem Marcinem Dubienieckim. Potem był wywiad w pierwszą rocznicę katastrofy smoleńskiej. No i w końcu ten ostatni, w którym narzeka, że prześladują ja paparazzi i odnosi się do plotek o małżeńskim kryzysie. "Powiem tyle, że teraz rozmawiamy z Marcinem znacznie więcej niż kiedyś, wspólnie spędzamy wolny czas z dziewczynkami. Oboje bardzo je kochamy. One są dla mnie najważniejsze" – mówi Kaczyńska.
Okrzepłam, dojrzałam. Myślę jednak, że byłoby mi znacznie łatwiej, gdyby okoliczności katastrofy zostały rzetelnie i jednoznacznie wyjaśnione. Czuje się trochę tak jak ludzie, którzy pozornie wiedzą, co się stało, ale nie mogą odnaleźć swoich bliskich. Podobnie jest, gdy nie można ustalić przyczyn ich śmierci
"Wykorzystuje żałobę"
Dziennikarka "Gazety Wyborczej" Dominika Wielowieyska tak skomentowała jej występ: "Marta Kaczyńska szybko nauczyła się od swojego stryja, jak wykorzystywać swoje życie prywatne i żałobę i jak zmieniać maski w zależności od potrzeb". Podobnie komentowali internauci, pytając, jak to możliwe, że Kaczyńska, rzekomo cenią sobie prywatność, co rusz przyjmuje zaproszenia na łamy kolorowych pisemek?
Obskoczyła wszystkie gazety typu people. Ona ewidentnie coś rozgrywa i nie chce dać się ludziom zapomnieć.
– Obskoczyła wszystkie gazety typu people. Ona ewidentnie coś rozgrywa i nie chce dać się ludziom zapomnieć. Z racji tego, kim byli rodzice, otoczona jest szacunkiem i po prostu to cynicznie wykorzystuje – komentuje dziennikarka. – Może ma jakiś polityczny plan z tym związany... – dodaje.



