Krzysztof Kononowicz nie żyje. Na co zmarła legenda polskiego internetu?
Krzysztof Kononowicz nie żyje Fot. Anatol Chomicz / Polska Press / East News

Potwierdziły się informacje, które od kilku godzin krążyły w internecie. W wieku 62 lat zmarł Krzysztof Kononowicz. Informację potwierdzono w białostockim ratuszu. To właśnie od walki o fotel prezydenta tego miasta zaczęła się kariera "Konona".

REKLAMA

Krzysztof Kononowicz stał się sławny w 2006 roku za sprawą swojego spotu wyborczego w TV Jard. To właśnie w nim padły legendarne słowa o tym, "żeby nie było złodziejstwa, żeby nie było bandyctwa i żeby nie było niczego".

Nie został prezydentem Białegostoku, ale stał się prawdziwą gwiazdą internetu, a potem patostreamów. Szczyt popularności przeżywał, gdy zamieszkał z nim Wojciech "Major" Suchodolski. Ich wspólne życie, libacje i kłótnie codziennie śledziły tysiące internautów. Niestety cała ta kariera miała mroczną stronę i brak happy endu. "Major" zmarł w 2023 roku, a teraz dołączył do niego "Konon".

Krzysztof Kononowicz zmarł w hospicjum. Miał 62 lata

Krzysztof Kononowicz zmarł 6 marca 2025 roku nad ranem. Jako jeden z pierwszych, niepotwierdzoną wtedy jeszcze informację przekazał Zbigniew Stonoga na swoim profilu na X. Dlaczego akurat on?

Kontrowersyjny polityk i biznesmen dosłownie parę tygodni temu zajmował się tym, co się działo z Kononowiczem w ostatnim czasie (do tego jeszcze przejdziemy) i jak stał się ofiarą swoich "opiekunów", którzy prowadzili kanał Mleczny Człowiek. Złożył nawet w tej sprawie zawiadomienie w prokuraturze 25 lutego.

Również dzisiaj, tzn. 6 marca w czasie transmisji live informował o tym youtuber Olo znany też jako Olgierdano. Od dawna starał się pomóc Kononowiczowi, jako pierwszy powiadomił o tym, że trafił do hospicjum, był w kontakcie z placówką. Wystąpił też w poniższym materiale Stonogi opublikowanym nieco tydzień przed śmiercią "Konona".

Informację o śmierci Krzysztofa Kononowicza w końcu potwierdzono u rzeczniczki prasowej prezydenta Białegostoku, Urszuly Boublej. Zrobił to "Kanał Sto" założony przez Zbigniewa Stonogę.

Smutny koniec Krzysztofa Kononowicza. Jego śmiercią zajmie się prokuratura?

Kiedy w grudniu cały internet był zszokowany śmiercią Tigera Bonzo, innej legendy internetu, Krzysztof Kononowicz trafił do szpitala. Jego stan zdrowia ulegał pogorszeniu od dawna i 28 grudnia musiał być hospitalizowany z powodu zapalenia płuc.

Z filmiku na YouTube dowiadywaliśmy się, że był reanimowany, był pod respiratorem i w "stanie zagrażającym życiu". 18 lutego tego roku Krzysztof Kononowicz został przewieziony ze szpitala do hospicjum. Nie znamy dokładnej przyczyny jego śmierci.

Już od lat było wiadomo, że źle się dzieje w życiu Krzysztofa Kononowicza i nie chodziło tylko o zdrowie, ale też o to, że jest wykorzystywany przez osoby, które go filmują. W 2022 roku poświęcono temu odcinek programu "Sprawa dla reportera" w TVP.

W kwietniu zeszłego roku głośno było o tym, że "Konon" stał się "więźniem" we własnym domu i "leżał w swoich fekaliach". Na bramie ktoś założył łańcuch z kłódką, a furtka została zamknięta.

Tak jakby nie chciano, by opuścił swoją monitorowaną przez kamery (jedną z nich widać na nagraniu, możemy się domyślać, że zamontował ją twórca kanału Mleczny Człowiek) posesję lub odwrotnie: by nikt mu nie mógł przyjść z pomocą.

"Sprawa jest w prokuraturze. Ten człowiek wykorzystywał go przez lata. Kiedy przestał zarabiać, to go zostawił. Nie mówię, że to jest jego robota, ale od 3 dni ten łańcuch wisi. Bez jedzenia, do łazienki nie da rady wyjść" – mogliśmy usłyszeć na filmiku autorstwa youtubera o ksywie Olo. Był na miejscu i transmitował interwencję policji i strażaków. Więcej pisałem o tym tutaj.

Nie tylko Oli i Stonoga powiadomili prokuraturę. Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych w tym tygodniu ma przesłać "zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przez grupę osób, które wykorzystywały zmarłego Krzysztofa Kononowicza, osobę nieporadną intelektualnie". Możliwe, że chociaż po jego śmierci śledczy zajmą się tą sprawą.