
Na pewno szkoda byłoby pokonać Polaków w finale, szczególnie, że w Vive Targi Kielce gra mój brat Krzysiek, ale jestem profesjonalistą i na pewno nie byłoby żadnych sentymentów – mówi w rozmowie z naTemat Marcin Lijewski, srebrny i brązowy medalista mistrzostw świata, a dziś najlepszy polski piłkarz ręczny i gwiazda niemieckiego HSV Hamburg.
REKLAMA
W niedzielę zespół Vive Targi Kielce pokonał Metalurg Skopje i awansował do finałów Ligi Mistrzów. To ogromny sukces polskiej piłki ręcznej!
Marcin Lijewski: Trzeba bardzo serdecznie pogratulować wszystkim osobom związanym z Vive, bo przez kilka lat wykonali oni kawał dobrej roboty i dziś, dzięki temu, mamy w Polsce zespół, który jest na ustach całej Europy. Kielce to dziś drużyna, z którą liczy się każdy. Na coś takiego pracuje się bardzo, bardzo długo.
Marcin Lijewski: Trzeba bardzo serdecznie pogratulować wszystkim osobom związanym z Vive, bo przez kilka lat wykonali oni kawał dobrej roboty i dziś, dzięki temu, mamy w Polsce zespół, który jest na ustach całej Europy. Kielce to dziś drużyna, z którą liczy się każdy. Na coś takiego pracuje się bardzo, bardzo długo.
Wyjątkowo dobra gra kielczan była dla Pana zaskoczeniem?
Szczerze mówiąc – nie! Przeczuwałem, że tak się może stać. Vive dałoby sobie radę z większością zespołów z Niemiec i Hiszpanii, a więc jest drużyną, która zasłużyła na awans do Final Four.
Szczerze mówiąc – nie! Przeczuwałem, że tak się może stać. Vive dałoby sobie radę z większością zespołów z Niemiec i Hiszpanii, a więc jest drużyną, która zasłużyła na awans do Final Four.
W finałach na Vive będą czekać najwięksi światowego handballu. Oprócz Hamburga, jeszcze Barcelona i THW Kiel. Vive ma jakiekolwiek szanse w rywalizacji z takimi potęgami?
Oczywiście, że ma. W Final Four spotykają się cztery drużyny i na początku każda z nich ma 25% szans na wygraną. Może to banał, ale tak jest. Pytaniem jest to, jak zespoły do turnieju się przygotują, w jakiej będą dyspozycji w dniu meczowym. To rozstrzygnie walkę o tytuł.
Oczywiście, że ma. W Final Four spotykają się cztery drużyny i na początku każda z nich ma 25% szans na wygraną. Może to banał, ale tak jest. Pytaniem jest to, jak zespoły do turnieju się przygotują, w jakiej będą dyspozycji w dniu meczowym. To rozstrzygnie walkę o tytuł.
Być może przyjdzie Panu rywalizować z bratem, Krzysztofem, który na co dzień gra w Kielcach.
Mam nadzieję, że losowanie, które będzie na początku maja, ułoży się tak, że Hamburg i Vive będą w dwóch różnych półfinałach, a później spotkamy się w finale. To byłoby idealne wyjście dla nas obu. Ale do tego droga jest długa i kręta.
Mam nadzieję, że losowanie, które będzie na początku maja, ułoży się tak, że Hamburg i Vive będą w dwóch różnych półfinałach, a później spotkamy się w finale. To byłoby idealne wyjście dla nas obu. Ale do tego droga jest długa i kręta.
Nie szkoda byłoby pokonać Polaków?
Jasne, że szkoda, ale jestem profesjonalistą i muszę grać tak, żeby zadowolony był mój pracodawca, koledzy i kibice. Dlatego nie byłoby najmniejszych sentymentów.
Jasne, że szkoda, ale jestem profesjonalistą i muszę grać tak, żeby zadowolony był mój pracodawca, koledzy i kibice. Dlatego nie byłoby najmniejszych sentymentów.
Czytaj też: Kolejna wielka sportowa impreza w naszym kraju. Polska gospodarzem Euro 2016 w piłce ręcznej!
Kiedy graliście przeciwko sobie w Niemczech, Pan jako zawodnik Hamburga, a Krzysiek jako reprezentant Rhein-Neckar Löwen, kto częściej był górą?
Nie liczyłem tego, ale wydaje mi się, że wszystko rozkładało się sprawiedliwie i wychodzi mniej więcej remis. Raz wygrywałem ja, raz Krzysiek, a więc było uczciwie.
Nie liczyłem tego, ale wydaje mi się, że wszystko rozkładało się sprawiedliwie i wychodzi mniej więcej remis. Raz wygrywałem ja, raz Krzysiek, a więc było uczciwie.
Czyli jeszcze nie ustaliliście kto tym razem wygra?
Nie rozmawialiśmy, ale pewnie dziś wieczorem się zdzwonimy i się dogadamy (śmiech).
Nie rozmawialiśmy, ale pewnie dziś wieczorem się zdzwonimy i się dogadamy (śmiech).
W Niemczech mówi się o sukcesie Vive?
Mogę powiedzieć na przykładzie Hamburga: mamy tyle meczów i wyjazdów, że żyjemy dniem dzisiejszym, może jutrzejszym. Jeżeli wylosujemy Vive w półfinale, to z pewnością zacznie się rozpracowanie rywala, ale jak na razie nie ma w klubie jakiegoś specjalnego poruszenie. Na pewno cieszymy się na Final Four, ale dla nas był to plan minimum. Teraz szykujemy się na finały.
Mogę powiedzieć na przykładzie Hamburga: mamy tyle meczów i wyjazdów, że żyjemy dniem dzisiejszym, może jutrzejszym. Jeżeli wylosujemy Vive w półfinale, to z pewnością zacznie się rozpracowanie rywala, ale jak na razie nie ma w klubie jakiegoś specjalnego poruszenie. Na pewno cieszymy się na Final Four, ale dla nas był to plan minimum. Teraz szykujemy się na finały.
Co jest receptą Vive na sukces? Powrót z Niemiec kilku reprezentantów Polski, m.in. Karola Bieleckiego, Sławomira Szmala czy Pana brata, czy może zatrudnienie świetnych zawodników z Bałkanów.
Budowanie drużyny to jest proces, skomplikowany i bardzo długi. Nie da się tego zrobić w ciągu roku, dwóch czy nawet trzech. Kielce przez to już przeszły, podobnie jak my. Zanim zdobyliśmy mistrzostwo Niemiec przez parę lat wydano wiele milionów, ale stworzyć silny team. Na pewno świetnym posunięciem było sprowadzenie doświadczonych i utalentowanych zawodników z Bałkanów, takich jak Cupić, Zorman czy Stojković.
Czytaj więcej: Karol Bielecki: Kiedyś powiedziałem, że nic mnie nie złamie. Pewnie dlatego, z tej pychy, los mnie przetestował
Ale nie zapomniano o Polakach.
Dokładnie. Jest kilku dobrych zawodników w których zostały zainwestowane pieniądze. Przecież Bielecki, Szmal, Jurecki, Tkaczyk czy mój brat cały czas daliby sobie radę w Bundeslidze, a jednak graj w Polsce, w Kielcach.
Dokładnie. Jest kilku dobrych zawodników w których zostały zainwestowane pieniądze. Przecież Bielecki, Szmal, Jurecki, Tkaczyk czy mój brat cały czas daliby sobie radę w Bundeslidze, a jednak graj w Polsce, w Kielcach.
A na Pana kiedy przyjdzie czas?
Bardzo mocno chciałbym wrócić. Karol Bielecki pojechał do siebie, do domu: gra w Kielcach, w swoim klubie, jest w gronie przyjaciół. Wszystko ułożyło mu się idealnie. Ja też chciałbym wrócić do domu.
Bardzo mocno chciałbym wrócić. Karol Bielecki pojechał do siebie, do domu: gra w Kielcach, w swoim klubie, jest w gronie przyjaciół. Wszystko ułożyło mu się idealnie. Ja też chciałbym wrócić do domu.
Do Gdańska.
Tak. Sytuacja klubowa jest jednak trochę inna. Wybrzeże Gdańsk walczy na razie o wejście do pierwszej ligi. Jeżeli udałoby się awansować, nie ukrywam, że wtedy jest taka możliwość, abym wrócił do kraju.
Tak. Sytuacja klubowa jest jednak trochę inna. Wybrzeże Gdańsk walczy na razie o wejście do pierwszej ligi. Jeżeli udałoby się awansować, nie ukrywam, że wtedy jest taka możliwość, abym wrócił do kraju.
Kiedyś Wybrzeże było wielkim klubem, ale dziś nie ma szans na europejskie puchary. Inaczej niż Vive.
Vive ma jednak wystarczająco szeroką kadrę, więc nie sądzę, że jestem zawodnikiem, którego potrzebują.
Vive ma jednak wystarczająco szeroką kadrę, więc nie sądzę, że jestem zawodnikiem, którego potrzebują.
Czyli nie ma i nie było tematu takiego transferu?
Na razie nie. Jeżeli miałbym wrócić do Polski, to chciałbym pomóc rozwijać naszą dyscyplinę w moim mieście. Na razie czekamy i zobaczymy, jak się wszystko ułoży.
Na razie nie. Jeżeli miałbym wrócić do Polski, to chciałbym pomóc rozwijać naszą dyscyplinę w moim mieście. Na razie czekamy i zobaczymy, jak się wszystko ułoży.
Rozmawiamy o powrotach, ale na razie nie widać zawodników, którzy wyjeżdżaliby za granicę. Mówiąc dosłownie – brakuje waszych następców.
Nie zgodzę się z tobą. Cały czas jest kilku utalentowanych zawodników.
Nie zgodzę się z tobą. Cały czas jest kilku utalentowanych zawodników.
Kilku to trochę mało.
Wymiana pokoleniowa trwa, chociaż faktycznie jest ona bardzo wolna. W Polsce niewielu młodych ludzi uprawia piłkę ręczną. W porównaniu z taką Danią to nawet bardzo niewielu. Z tych, którzy grają, trzeba wyselekcjonować najlepszych. I oni będą naszymi następcami. Podstawa to szkolenie i tu widzę szansę dla ludzi z mojego pokolenia, którzy przechodzą na tę drugą stronę boiska. Nasze doświadczenia musimy przekazać młodszym.
Wymiana pokoleniowa trwa, chociaż faktycznie jest ona bardzo wolna. W Polsce niewielu młodych ludzi uprawia piłkę ręczną. W porównaniu z taką Danią to nawet bardzo niewielu. Z tych, którzy grają, trzeba wyselekcjonować najlepszych. I oni będą naszymi następcami. Podstawa to szkolenie i tu widzę szansę dla ludzi z mojego pokolenia, którzy przechodzą na tę drugą stronę boiska. Nasze doświadczenia musimy przekazać młodszym.
Tak naprawdę dziś PGNiG Superliga opiera się na dwóch zespołach: Vive Targi Kielce i Wiśle Płock. Nie da się zbudować silnej piłki ręcznej mając tylko dwie, dobre drużyny.
Ale z drugiej strony od czegoś trzeba zacząć. Przed paroma laty nie było w Polsce takiej ekipy, jak Kielce. A dziś jest. Jeżeli inne zespoły w lidze chcą konkurować z Vive, to muszą równać do góry. Jeżeli nie zaczną – zginą.
Ale z drugiej strony od czegoś trzeba zacząć. Przed paroma laty nie było w Polsce takiej ekipy, jak Kielce. A dziś jest. Jeżeli inne zespoły w lidze chcą konkurować z Vive, to muszą równać do góry. Jeżeli nie zaczną – zginą.
Piłka ręczna nie jest jednak dobrym biznesem. Nawet nagroda za wygraną w Lidze Mistrzów nie rzuca na kolana.
Nawet nie wiem, ile wynosi.
Nawet nie wiem, ile wynosi.
250 tys. euro.
Ok, nie zawsze posiadanie klubu jest dobrą inwestycją. To na pewno świetna promocja dla miasta i regionu, ale niekoniecznie sposób na zarobienie pieniędzy.
Ok, nie zawsze posiadanie klubu jest dobrą inwestycją. To na pewno świetna promocja dla miasta i regionu, ale niekoniecznie sposób na zarobienie pieniędzy.
Zobacz również: Znamy następcę Bogdana Wenty. Niemiec Michael Biegler nowym trenerem polskich szczypiornistów
Takie sukcesy, jak ten ostatni Vive, mogą dać piłce ręcznej w Polsce kolejnego, pozytywnego kopa?
Jak najbardziej. Dzięki takim wynikom polskich klubów piłka pokazywana jest w telewizji, dziennikarze piszą o niej w gazetach. Dzięki temu na pewno handball w Polsce będzie się rozwijał. Muszę też powiedzieć, że tak naprawdę warto docenić nie tylko Vive, ale także Wisłę Płock. Tam również wykonywana jest świetna praca, Wisła ma swoje problemy, ale z roku na rok radzi sobie coraz lepiej. Oby tak samo było w przypadku całej polskiej piłki ręcznej.
Jak najbardziej. Dzięki takim wynikom polskich klubów piłka pokazywana jest w telewizji, dziennikarze piszą o niej w gazetach. Dzięki temu na pewno handball w Polsce będzie się rozwijał. Muszę też powiedzieć, że tak naprawdę warto docenić nie tylko Vive, ale także Wisłę Płock. Tam również wykonywana jest świetna praca, Wisła ma swoje problemy, ale z roku na rok radzi sobie coraz lepiej. Oby tak samo było w przypadku całej polskiej piłki ręcznej.
Rozmawiał Sebastian Staszewski