logo
Branża ostrzega przed załamaniem rynku saszetek nikotynowych na skutek decyzji Ministerstwa Zdrowia. Fot. Łukasz Gdak/Wojciech Olkusnik/East News/kolaż naTemat.
Reklama.

Nazywana "ustawą saszetkową" nowelizacja ustawy o ochronie zdrowia miała objąć akcyzą i ograniczeniem sprzedaży saszetki nikotynowe. Które sprzedawano jako produkt konsumpcyjny. Ich producenci od lat walczyli o regulację tych produktów, ale zmiany legislacyjne przeprowadzono bez konsultacji społecznych. Efekt? Potencjalny konic całej kategorii produktów.

Problem z ustawą saszetkową

Objęcie saszetek nikotynowych akcyzą wprowadzano pod obietnicą milionowych wpływów do budżetu. Tymczasem z powodu zapisu o wycofaniu z rynku aromatów innych, niż "tytoniowy", branża wylicza straty.

Przede wszystkim dlatego, że nie ma takich produktów jak saszetki nikotynowe o smaku tytoniu.

170 mln złotych miało wpłynąć do budżetu z akcyzy na tych produktach w ciągu trzech lat i jeśli nowelizacja ustawy przejdzie, te pieniądze przejdą rządowi koło nosa. Do tego konsumenci kupujący takie produkty prawdopodobnie przerzucą się do szarej strefy. Branża wskazuje jeszcze na możliwość sprowadzania saszetek z Czech, gdzie nie obowiązują takie obostrzenia.

Cały rynek stanie otworem dla takich praktyk i w efekcie, ulegnie całkowitej deregulacji.

Prace legislacyjne

Obecnie projekt przeszedł przez Sejm, Senat i czeka na akceptację Komisji Europejskiej. 

Wrzutka o zakazie aromatów ze strony Ministerstwa Zdrowia pojawiła się stosunkowo niedawno i zdaniem branży "na ostatnią chwilę", po cichu i w sposób dla niej niesprawiedliwy. 

Krytycy decyzji zadają pytanie: czy to są polityczne rozgrywki kosztem portfeli Polaków?

Proponowane regulacje, wobec produktów alternatywnych dla produktów tytoniowych, wciąż byłyby najostrzejsze w Europie.