Wiceszef policji Arkadiusz Letkiewicz zarabiał więcej niż premier i prezydent. Nagle przeszedł na emeryturę
Wiceszef policji Arkadiusz Letkiewicz zarabiał więcej niż premier i prezydent. Nagle przeszedł na emeryturę Fot. shutterstock.com

Wiceszef policji Arkadiusz Letkiewicz odszedł w zeszłym tygodniu na emeryturę. To dziwne, bo w ciągu roku zarobił ponad pół miliona złotych. Jakim cudem nawet tak wysoko postawiony funkcjonariusz zarobił więcej, niż premier - tego nie wie nikt.

REKLAMA
Premier rocznie zarabia niecałe 200 tysięcy złotych. Arkadiusz Letkiewicz, zastępca komendanta głównego policji, tylko w 2012 zarobił zaś aż 556 tysięcy. Jeden z wiceszefów policji miał więc roczny dochód dwa razy większy, niż jedna z najważniejszych osób w państwie. I dwa razy więcej, niż dostaje rocznie szef policji Marek Działoszyński.
Po złotym roku 2012 Letkiewicz odchodzi jednak na emeryturę. Nagle, z dnia na dzień. Niektórzy twierdzą, że w ten sposób ucieka przed odpowiedzialnością za swoje niejasne zarobki. Bo gdyby wiceszef policji naprawdę chciał zrobić wszystko, za co mu zapłacono, musiałby być chodzącą orkiestrą.
Na czym zarobić w policji
Sprawa zarobków Letkiewicza jest co najmniej niejasna - bo z pół miliona złotych, które wpłynęły na jego konto, aż 450 tysięcy pochodzi ze "stosunku służbowego i
pracy". Jedynie 100 tysięcy z jego zarobków to oddzielne umowy-zlecenia - pisała "Rzeczpospolita".
Jakim cudem Letkiewiczowi z państwowych pieniędzy wyszła praktycznie druga pensja? "Rz" dotarła do informacji na ten temat: emerytowany już wiceszef policji "nadzorował projekty" w Wyższej Szkole Policji w Szczytnie, wcześniej był rektorem tej uczelni. Jak się okazało, zlecenia na nadzór Letkiewicz otrzymywał z wolnej ręki, chociaż uczelnia powinna robić na to przetargi. Szkoła tłumaczyła potem, że nikt inny nie mógłby wykonywać tych zadań ze względu na ich specyficzny charakter. Wygląda więc na to, że Letkiewicz był jedyny w swoim rodzaju, za co dostawał prawie 10 tysięcy miesięcznie. We współpracy ze szkołą emerytowany policjant zarobił łącznie dobre kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Muzyk, policjant
Co czyni Arkadiusza Letkiewicza tak wyjątkowym i wartym takich pieniędzy? Jego droga na szczyt była dość długa i zaczęła się jeszcze w 1996 roku, kiedy to obrotny policjant zaczynał swoją służbę. Letkiewicz pochodzi ze Szczytna, więc w naturalny sposób związał się z tamtejszą szkołą policyjną. Pełnił tam różne funkcje, aż doszedł do stanowiska komendanta-rektora.
Jednocześnie Letkiewicz się doktoryzował z dziedziny zarządzania na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim. Tytuł doktora otrzymał już w 2000 roku, kilka lat później zrobił habilitację. To, w połączeniu z wieloletnim doświadczeniem policjanta, czyniło go niewątpliwie wartościowym pracownikiem. Nic dziwnego, że 16 stycznia 2012 powołano Letkiewicza na zastępcę Komendanta Głównego Policji. Smaczku całej sprawie dodaje fakt, że policjant hobbystycznie występuje w rockowym zespole "Hunter".
Skąd Pan ma?
Niewątpliwie więc Letkiewicz ma swoje zasługi dla policji, ale najwyraźniej z jednym obrotny funkcjonariusz miał problem: z oświadczeniami majątkowymi. Jak opisywała "Rz", w oświadczeniu za 2011 rok policjant nie wspomniał słowem o swoich dodatkowych pracach, w rubryce "zatrudnienie" wpisał tylko "Komenda Główna Policji".
W oświadczeniu za 2012 rok Letkiewicz napisał… dokładnie to samo. Od tej strony wygląda to więc tak, jak by KGP wypłaciła swojemu wiceszefowi niemal pół miliona złotych. Co więcej, w oświadczeniu za 2012 Letkiewicz wykazuje, że posiada grunty zakupione w 2007 i 2011 roku. Niestety, w oświadczeniu za 2011 rok brakuje tych gruntów. Oczywiście, w obu dokumentach brakuje dokładnych wyjaśnień skąd dodatkowe zarobki, w związku z czym sprawę zaczęło badać Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, oświadczenia ma też sprawdzić CBA na żądanie samego ministra Bartłomieja Sienkiewicza.
Emerytura i ucieczka
Oficjalnie, oczywiście, policja broni swojego człowieka. Rzecznik KGP wyjaśniał w tej sprawie, że zarobki Letkiewicza wynikają z tego, co napisał w oświadczeniu majątkowym. Sokołowski zaznaczał też, że wiceszef policji miał zgodę na wykonywanie prac naukowo-dydaktycznych, czyli wykładanie na uczelniach, z czego
skwapliwie Letkiewicz korzystał, w kilku różnych miastach. Rzecznik twierdzi też, że wiceszef policji nie dostaje wynagrodzenia za "nadzór nad projektami" w Szczytnie, co stoi w sprzeczności z informacjami "Rzeczpospolitej".
I chociaż policja wymijająco potraktowała pytania dziennikarzy, to Letkiewicz, gdy tylko "Rz" ujawniła jego zarobki, musiał poczuć pismo nosem. Artykuł gazety pojawił się 16 kwietnia, a już 25 kwietnia w Polskę poszła informacja o tym, że wiceszef przechodzi na emeryturę. Jak tłumaczył gazecie, nikt go do tego nie zmuszał i po prostu "miał dość nagonki na niego". Z tego, co udało nam się jednak dowiedzieć, niewykluczone, że decyzja o "emeryturze" przyszła z góry i była polityczna - MSW miałoby nie chcieć dopuścić do awantury, której mogłoby się nie dać zatrzymać, gdyby opozycja odpowiednio rozdmuchała ją w mediach. Pojawiły się też tezy, jakoby emeryturą Letkiewicz uciekał przed odpowiedzialnością.
Według informacji "Dziennika" z kolei Letkiewicz miał odejść, bo nie udało mu się zorganizować w policji systemu informatycznego wymaganego przez Unię Europejską. Sprawa z oświadczeniami majątkowymi wyszła zaś niejako "przy okazji".
Układ w policji?
To jednak właśnie oświadczenia i zarobki mogą być dla Arkadiusza Letkiewicza najbardziej uciążliwe - bo to nimi zajmują się media. Jak mówi nam anonimowo były, wysoko postawiony funkcjonariusz policji, nie warto jednak oceniać całej policji przez pryzmat jednego Letkiewicza. - Dzisiaj już nie ma tak, że policjanci, nawet ci wysoko, robią co chcą. Politycy ich pilnują, bo każda większa afera to ogromne problemy. Nie warto ryzykować dla pieniędzy, bo można skończyć za kratami - ocenia nasz rozmówca.
Informator dodaje jednak, że Letkiewicz musiał być "dobrze ustawiony", by otrzymywać tak intratne zlecenia. - Ale całe życie policyjne praktycznie spędził w Szczytnie, zapewne niejedna osoba zawdzięcza mu karierę, więc miał do kogo się zgłosić - podkreśla były policjant. Jednocześnie nasz rozmówca zaznacza, że niepoprawne oświadczenia majątkowe wcale nie oznaczają, że ktoś w policji krył Letkiewicza. - Może on po prostu nie zrobił tego tak, jak powinien. To go nie tłumaczy, ale wielu policjantów, nawet z szefostwa, często myśli tak: nikt mnie nie zna, jestem mało ważny, nikt przecież tego nie sprawdzi - opowiada funkcjonariusz.
Trzeba czekać
Również zdaniem posłanki SLD Stanisławy Prządki, która zasiada w komisji spraw wewnętrznych, nie jest to raczej sytuacja normalna w policji, ani powszechna. - Jeśli już badają to odpowiednie służby, to na pewno niedługo się wszystkiego dowiemy - zapewnia Prządka.
Posłanka zaznacza, że o dodatkowych zajęciach Letkiewicza musiał - zgodnie z prawem - wiedzieć i wyrazić na nie zgodę szef policji. Z kolei poseł Solidarnej Polski Arkadiusz Mularczyk zaznacza w rozmowie z nami, że sprawą zajmował się już rok temu. - Wysłałem w tej sprawie pismo, ale nie otrzymałem odpowiedzi. To
ewenement, żeby na pismo od posła w sprawie wiceszefa policji przez rok nie było odpowiedzi - podkreśla parlamenarzysta. - To niestety może świadczyć, że w pewnych strukturach władzy niektórzy ludzie są nietykalni i wykorzystują to, czują się przez to bezkarni - dodaje nasz rozmówca.
Mularczyk dodaje, że Arkadiusz Letkiewicz był "nietykalny", bo dzięki swojej pozycji w szkole w Szczytnie dawał zarobić i jemu dawano zarobić. - To było wygodne dla wielu środowisk i sprawiało, że on był nie do ruszenia. Dopiero problem z oświadczeniami i napór opinii publicznej spowodował, że MSW przestało chować głowę w piasek - mówi nam poseł SP.
Człowiek-orkiestra
Ta obrotność, nawet jeśli oświadczenia okażą się jakimś cudem w porządku, też może jednak zaszkodzić policjantowi. Jak bowiem mówili "Rzeczpospolitej" eksperci m.in. z Fundacji Batorego i Transparency International, by wykonywać swoje zwykłe obowiązki wiceszefa policji odpowiedzialnego za finanse oraz wykładać w kilku różnych szkołach i jeszcze pracować dla szkoły w Szczytnie, Arkadiusz Letkiewicz musiałby się po prostu rozdwoić. Albo swoich obowiązków nie wykonywał odpowiednio sumiennie.
Nawet jednak zakładając, że Arkadiusz Letkiewicz był człowiekiem-orkiestrą i udawało mu się wszystko łączyć, oświadczenia majątkowe raczej go pogrążą. MSW ma opublikować informacje dotyczące kontroli oświadczeń do końca tego miesiąca, czyli na dniach. Bez kontroli wiadomo już jedno: w policji da się zarobić. I to lepiej, niż premier i prezydent razem wzięci.