Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa zaliczyli kompromitującą wpadkę. Jeffrey Goldberg, redaktor naczelny "The Atlantic", opisał na łamach gazety, jak został dodany do grupowego czatu na komunikatorze Signal. Konsekwencją tego przypadkowego błędu było to, że poznał tajemnice wojskowe USA.
W grupowym czacie miało uczestniczyć 18 osób, w tym m.in. szef Pentagonu Pete Hegseth, wiceprezydent J.D. Vance, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Michael Waltz, sekretarz stanu Marco Rubio, dyrektor Wywiadu Narodowego Tulsi Gabbard i szef CIA John Ratcliffe. Słowem: najwyżsi rangą amerykańscy urzędnicy.
Jak opisał Goldberg, ekipa Trumpa na Signalu miała omawiać plany wojskowe, w tym te dotyczące ataków na cele Huti w Jemenie. Dodajmy, że dopiero co Waltz informował, iż w trakcie tygodniowej ofensywy przeciwko rebeliantom amerykańskie wojsko zlikwidowało kluczowych przywódców tej grupy.
Naczelny "The Atlantic" poznał plany wojska USA
Naczelny "The Atlantic" relacjonuje, że dostał zaproszenie od użytkownika "Michael Waltz". Przyjął je, a dwa dni później został dodany do grupowego czatu "Houthi PC small group".
Pozostałym uczestnikom Goldberg wyświetlał się jako "JG" i nikogo nie zainteresowało, kto kryje się pod tą nazwą. W ten sposób redaktor śledził dyskusję ws. Huti, dwie godziny przed atakiem (15 marca) poznał szczegółowy plan (były tam opisane szczegółowo cele, używana broń i siły) oraz informacje na temat skutków operacji.
Goldberg przyznał, że miał wątpliwości, czy wiadomości są prawdziwe. Wszystko się wyjaśniło, gdy okazało się, że operacja wojsk USA w Jemenie została przeprowadzona zgodnie z przedstawionym na Signalu planem.
Nawet rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego, Brian Hughes, stwierdził, że czat "wygląda na autentyczny". "Sprawdzamy, w jaki sposób przypadkowo dodano do niego numer" – tak odpowiedział redaktorowi. Hughes dodał też, że "nie było żadnego zagrożenia dla wojsk lub bezpieczeństwa narodowego".
Biały Dom i szef Pentagonu reagują na aferę
Według ekspertów, z którymi rozmawiał naczelny wpływowej gazety, prowadząc dyskusję przez komercyjną aplikację, urzędnicy mogli złamać prawo, w tym ustawę o szpiegostwie. Donald Trump, zapytany przez dziennikarzy o tę wpadkę, stwierdził krótko, że "nic o tym nie wie" i nie jest wielkim fanem "The Atlantic".
Później w swoich mediach społecznościowych Truth Social opublikował satyryczny artykuł z komentarzem Elona Muska. "Najlepszym miejscem, by schować zwłoki, jest druga strona magazynu 'The Atlantic', bo nikt nigdy tam nie zagląda" – kpił Musk z czytelników pisma.
Wymownie na sytuację zareagował też Waszyngton. – Prezydent Trump nadal ma pełne zaufanie do swojego zespołu do spraw bezpieczeństwa narodowego, w tym do doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Mike'a Waltza – powiedziała rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt w rozmowie z Reutersem.
Zareagował też szef Pentagonu, który wszystkiemu zaprzeczył i obraził Goldberga. – Nikt nie wysyłał planów wojennych. To wszystko, co mam do powiedzenia – powiedział Pete Hegseth w poniedziałek mediom tuż po tym, jak wylądował na Hawajach.
I dodał: – Mówimy o oszukańczym i wysoce zdyskredytowanym tak zwanym dziennikarzu, który zawodowo zajmuje się wielokrotnym rozpowszechnianiem oszustw. To facet, który rozpowszechnia bzdury.
Polityczni oponenci Trumpa wskazują jednak, że administracja USA przyznała, że "to był błąd". A szef senackiej komisji ds. sił zbrojnych Roger Wicker zapowiedział, że zbada sprawę.
"Jeśli doradcy prezydenta Trumpa faktycznie korzystali z niezabezpieczonych, pozarządowych systemów, aby omawiać i przekazywać szczegółowe plany wojenne, jest to szokujące naruszenie standardów udostępniania tajnych informacji, które mogłoby narazić amerykańskich żołnierzy na ryzyko. Musi odbyć się przesłuchanie kontrolne i rozliczenie tych działań" – skomentował w serwisie X demokratyczny senator Chris Coons.
Zobacz także