J.D. Vance w rozmowie z prawicową stacją Fox News dużo mówił o Grenlandii, którą Donald Trump chce przejąć od pierwszego dnia swojej drugiej kadencji w Białym Domu (na wyspie wciąż pamiętają jego niedawne słowa w Kongresie: "Dostaniemy ją – w ten czy inny sposób").
Wiceprezydent USA stwierdził, że kontrolująca wyspę Dania "nie wykonuje swojej pracy i nie jest dobrym sojusznikiem". Dowodów, które potwierdziłby tę tezę, Vance nie przedstawił. Ale na tym swojego wywodu nie zakończył.
Vance o Grenlandii: Nie obchodzą nas wrzaski Europejczyków"
– Trzeba zatem zadać sobie pytanie, jak zamierzamy rozwiązać ten problem. Jeśli oznacza to, że musimy bardziej terytorialnie zainteresować się Grenlandią, to właśnie zamierza to zrobić prezydent Trump – powiedział Vance.
I dodał: – Ponieważ nie obchodzą go (Trumpa – red.) wrzaski Europejczyków. Obchodzi go stawianie interesów amerykańskich obywateli na pierwszym miejscu.
Jego słowa szybko zostały skomentowane w sieci. Niektórzy – jak np. dziennikarz Michał Szułdrzyński – stawiają pytanie: "Czym się teraz różni Trump od Putina?". A Paweł Żuchowski z RMF FM przypomina: "Dania na przykład okazała się dobrym sojusznikiem, gdy wysłała żołnierzy do Iraku i Afganistanu, by pomóc tam USA".
Część komentatorów zastanawia się też, czy takie słowa przedstawiciela administracji prezydenta USA powinny jeszcze dziwić? Trump ma już przecież w swoich szeregach "cara od granicy", ma wiceprezydenta, który przemawia jego ustami, ale on sam też prezentuje siebie jako ten, który rozdaje karty na całym świecie (i tylko on).
A upokorzenie ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego w Gabinecie Owalnym, jego zachowanie podczas spotkania z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem czy ostatnie słowa Vance'a o Grenlandii pokazują jedno: prezydent USA (i jego ludzie) mówi światu: "Jestem carem Ameryki i z nikim nie będę się liczył".
Żona Vance'a chce odwiedzić Grenlandię
Tymczasem jak podaje grenlandzka gazeta "Sermitsiaq", Usha Vance, żona wiceprezydenta USA, planuje odwiedzić Grenlandię i chce uczestniczyć w lokalnych wydarzeniach kulturalnych na wyspie. Z trybun ma też oglądać wyścig psich zaprzęgów w Sisimiut, a to ważne wydarzenie dla Grenlandczyków. Wyspę ma też odwiedzić Mike Waltz, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego.
Burmistrz Nuuk Malik Berthelsen potwierdził przyjazd Ushy Vance, jednak odmówił spotkania z drugą damą USA z powodu trwającej kampanii przed wyborami samorządowymi na Grenlandii, które odbędą się 1 kwietnia. To oficjalna wersja.
Dużo ostrzej wypowiedział się Múte B. Egede, premier Grenlandii. W rozmowie z "Sermitsiaq" nazwał wizytę delegacji USA "bardzo agresywną" i wyraził szczególne zastrzeżenie wobec Waltza.
– Co doradca ds. bezpieczeństwa narodowego robi na Grenlandii? Jedynym celem jest demonstracja władzy nad nami – powiedział Egede. – Jego sama obecność na Grenlandii bez wątpienia podsyci amerykańską wiarę w misję Trumpa, a presja wzrośnie – dodał.
Zobacz także