
Zabawne zestawienie zdjęć Władimira Putina i pozbawionych sierści egipskich kotów, które przygotował prestiżowy magazyn "Foreign Affairs", podbija w ostatnich dniach internet. Dla niektórych jest dowodem na tabloidyzację szacownego pisma, dla innych ciekawą formą popularyzacji niszowych tematów z zakresu polityki międzynarodowej.
Tytuł piosenki, który roboczo możnaby przetłumaczyć “Internet kotami stoi”, dobrze wyraża troskę wielu komentatorów, którzy od lat zwracają uwagę, że internet – ten wspaniały wynalazek, niezastąpione źródło informacji i praktyczna realizacja idei globalnej wioski, przez większość ludzi na świecie używany jest raczej do całkowicie banalnych i trywialnych celów, takich jak marnowanie czasu na Facebooku, ściąganie filmów porno. czy właśnie... oglądanie zdjęć kotów. Są jednak tacy, którzy zdecydowanie stają w obronie internetowego kota.
BuzzFeed jest internetową platformą, dzięki której możemy trzymać rękę na pulsie światowej sieci. Poprzez zastosowane technologie wykrywające popularne w ostatnim czasie virale, doprawione autorską selekcją redaktorów serwisu, z łatwością śledzić można wszelkie nowości, które internauci przekazują sobie z rąk do rąk.
Smith zaczął od tego, że wiele osób dziwiło się, gdy porzucił “poważny” serwis Politico dla popkulturowego BuzzFeeda, gdzie pisze się o lolcatach i plotkach o Ryanie Goslingu. Dlaczego to zrobił? Czy nie szkoda mu zajmować się trywialnymi głupotami, gdy na świecie dzieje się tyle ważnych i ciekawych spraw?
Ci sami ludzie, najczęściej młodzi, mobilni i dobrze wykształceni, którzy korzystają z BuzzFeeda, aby dowiedzieć się co słychać w popkulturze, są też bardzo zainteresowani wydarzeniami na świecie. Gdyby rzucić okiem na ich Twittera, zapewne dzielą się linkami z obu tych dziedzin. Nowe media społecznościowe serwują użytkownikom coraz więcej poważnych informacji ekonomicznych, politycznych, a także dotyczących stosunków międzynarodowych.
Zdaniem Smitha w dzisiejszych czasach, gdy na naszych Facebookowych i Twitterowych osiach czasu mieszają się nieustannie informacje ze wszystkich dziedzin życia, podział na “poważne” wiadomości i “niepoważne” memy powoli się zaciera. Jako przykład Smith podaje tak popularne w jego serwisie “listy” z cyklu “20 rzeczy, na które nigdy nie masz czasu”. I zażarcie ich broni.
Tak dzisiaj działa sieć: [viral] jest nową formą prasowej okładki (...). Więc nie mówcie, że jeśli portale społecznościowe są pełne zdjęć kotów, to wielkie dziennikarstwo umiera.
Smith podkreśla, że obrazki ubrane w formę memów lub popularne “listy” często mogą służyć czemuś więcej, niż rozrywce. Ich viralowy potencjał sprawia zaś, że zyskują ogromny zasięg. Na poparcie swojej tezy, prezentowanej na łamach “Foreign Policy”, Smith podsuwa kilka przykładów “list”, które mógłby przygotować ten szacowny magazyn, aby w atrakcyjnej formie “sprzedać” internautom informacje o najdalszych nawet zakątkach świata.
Zobacz też: 10 rzeczy o Korei Płn., których nie wiedziałeś, a powinieneś nawet jeśli nie wybuchnie wojna
Prawie 18 tysięcy “lajków” i setki ponownych udostępnień tej listy na pewno robi wrażenie. Zapewne prestiżowy, ekspercki magazyn od dawna nie miał też tylu wejść na swoją stronę. Czyżby więc Smith miał rację? Czy atrakcyjne opakowanie nawet mało “strawnego” dla przeciętnego internauty tematu, jakim jest polityka międzynarodowa, daje dobre rezultaty?

