
- Na stadionie to jeszcze jest pikuś. Najgorzej jest w środkach komunikacji miejskiej. Z taką opinią o derbach Warszawy spotkaliśmy się wielokrotnie. Postanowiliśmy sprawdzić, co dzieje się po meczach w pociągach, autobusach, tramwajach i na przystankach.
Maszerowaliśmy przez całą Warszawę, spod stadionu Polonii, na Konwiktorskiej, aż na samą Łazienkowską (stadion Legii - red.) i nie doszło do żadnych incydentów. Nie było żadnego blokowania marszu Polonii, nic.
A na samym meczu? Tam już zdarzyły się incydenty. Ale właśnie - incydenty. Oto co powiedział
Na prawie pełnym stadionie przy Łazienkowskiej śpiewy kibiców były w piątek zagłuszane przez wybuchy petard. Same przyśpiewki też były nierzadko wulgarne. Kibole Legii dwa razy odpalili race, ci z Polonii przygotowali oprawę z napisem "J...ć Legię" a potem zamiast oglądać spotkanie obrzucali najbliższe trybuny papierowymi samolocikami. CZYTAJ WIĘCEJ
Poza rzucaniem rac i petard warto odnotować jeszcze jedną sytuację. Bohaterami dnia chcieli zostać dwaj kibice Legii. Wbiegli na płytę boiska, by najpierw prowokująco podbiec do sektora gości, a później już ganiać się z ochroną.
Kolega fotoreporter, który akurat był blisko: - Robię sobie spokojnie zdjęcia, po czym czuję, że nagle ktoś trąca mnie za ramię i ciągnie za sobą. Dobrze, że to zrobił, bo akurat tuż koło mnie przebiegał ten kretyn, który prawie wbiegł na murawę, a potem bił się z ochroną. Wiesz, dla mnie to bydło jest - dodaje.
- Sam zacząłem chodzić na Polonię rok czy dwa lata temu. I to nie tylko ze względu na historię i poglądy polityczne. Jestem z jednej z podwarszawskich miejscowości i to, co wyprawiają kibice Legii w pociągach, to jakaś masakra. Z podróży, która trwa normalnie 15 minut, nagle robi się przynajmniej godzina... - opowiada Bartek. - Co chwilę ktoś zaciąga hamulec, pociąg się zatrzymuje. Odpalają race, rzucają petardy, zaczepiają ludzi. I co? Potem nikt nie wyciąga wobec nich konsekwencji. Zresztą widzę po twarzach ludzi, że jak wsiada grupa kibiców to ludzie zwyczajnie się boją. I tu jestem w stanie to zrozumieć. Z reguły po meczu duża część kibiców jest już mocno pijana. Jest znacznie gorzej niż na stadionie...
Kibice w autobusie
Pociąg
Piątkowo - sobotnia noc. Zaraz po derbach. Dochodzi pierwsza w nocy. Pociąg relacji Warszawa Wileńska - Tłuszcz odjedzie dopiero o 1.45, ale niektórym nie robi to żadnego problemu. W jego drugiej części kilkanaście osób w biało-zielonych strojach. Siedzą, piją i śpiewają. - Ząbki, Zielonka, Wołomin; Ząbki, Zielonka, Wołomin - intonują na melodię „For he's a jolly good fellow”.
- Ej, ej, tylko nie Polonia. Bo się obrażę - reaguje natychmiast. A z wymiany zdań śmieją się nie tylko kibice.
JAKUB RADOMSKI - „Marsz polonistów”, „Pociąg”