
Przypomnijmy, że karierę aktorską Anna Nehrebecka zaczynała w latach 60. Dziś ma na swoim koncie wiele kultowych ról filmowych teatralnych i serialowych. Największą rozpoznawalność przyniosła jej jednak kreacja Barbary Złotopolskiej w serialu TVP2 "Złotopolscy".
W swoim dorobku artystycznym ma także role w takich produkcjach jak: "Kruk", "Marynia", "Ziemia obiecana", serialu "Instynkt" Patryka Vegi, "Na dobre i na złe" czy filmie Macieja Pieprzycy "Chce się żyć". Aktorka ma obecnie 77 lat. W ubiegłym roku w jednym z wywiadów wspomniała, że "jest poważnie chora". Wówczas nie ujawniła, co dokładnie jej dolega.
Nehrebecka choruje na raka. Musiała o tym powiedzieć reżyserowi
Zrobiła to dopiero w styczniu tego roku. Wyznała, że choruje na nowotwór. Diagnoza u Nehrebeckiej zbiegła się w czasie z jej pracą na planie serialu "Śleboda", gdzie zagrała postać Babońki. Aktorka 6 kwietnia wystąpiła w "Dzień dobry TVN". Podczas rozmowy z Dorotą Wellman i Marcinem Prokopem przyznała, że choroba pojawiła się nagle i musiała o tym powiedzieć reżyserowi. Jego reakcja była wyjątkowa.
– Po prostu musiałam powiedzieć reżyserowi, że mam nawrót choroby i liczyłam się z tym, że powiedzą mi, że no to niestety dziękujemy, nie możemy. I tu muszę powiedzieć, że i reżyser jeden, drugi i cała produkcja ekipa zachowali się wspaniale i nigdy im tego nie zapomnę i będę naprawdę wysyłać za każdym razem najwięcej i najcieplejsze moje najserdeczniejsze życzenia, bo usłyszałam taką odpowiedź: "Pani Anno, ale my chcemy, żeby pani grała, a choroby? Każdy choruje". (...) Jeżeli to miałaby być moja ostatnia rola, to będę ją pamiętać jako taką najbliższą mi i najcudowniejszą – mówiła.
W dalszej części wywiadu podkreśliła, że jedyne co jej pozostało, to cieszyć się z tego, co ma i korzystać z życia. – Ja umówiłam się od początku sama ze sobą, że ma być dobrze. A tak mówiąc na serio, Boże kochany, no nikt z nas się nie spodziewa, prawda? To przychodzi nagle. Każda choroba przychodzi nagle niespodziewanie i wydaje mi się, że najgorzej jest siąść i rozpaczać nad sobą. Bo to nic nie da. Wiadomo, że trzeba przejść, tak? Spada coś na człowieka i trzeba przez to przejść i wierzyć, że się pokona, że będzie dobrze – podsumowała.
Zobacz także