
Jak podaje TVN24, handlarze skarżą się, że za łamanie tych zasad otrzymują mandaty od straży miejskiej, a wobec niektórych kierowane są także wnioski do sądu.
Ograniczenia obowiązujące na Krupówkach wynikają z przepisów dotyczących tzw. parku kulturowego, który ma na celu ochronić lokalne dziedzictwo. Sprzedawcy zarzucają jednak władzom miasta brak dialogu oraz nadmierne ingerowanie w wolny rynek.
Jeden ze sprzedawców na zakopiańskim deptaku wskazał, że "nie można urzędowo przymuszać konsumentów do kupowania określonych rzeczy", a jeśli ktoś jako pamiątkę chce sobie kupić kapibarę zamiast np. owieczki, to tak zrobi. Zaznacza, że handlowcy posiadają w ofercie piękne regionalne pamiątki, ale ważne jest, by konsumenci, turyści mieli wybór.
Przypomnijmy, że maskotka kapibara stała się hitem nie tylko w Zakopanem. Brązowy pluszak w kształcie tego największego żyjącego gryzonia z rodziny kawiowatych zyskał serca turystów. Zajął tym samym miejsce popularnej gęsi Pipy czy Pou.
Kupcy zwracają uwagę, że dziś nie funkcjonują już państwowe zakłady Cepelii, które w czasach PRL produkowały tradycyjne rękodzieło. Dlatego też obecnie muszą się posiłkować importem z Chin.
– Stamtąd sprowadzane są nawet ciupagi czy owieczki z napisem Zakopane. Rękodzieło u nas jest, ale kosztuje więcej, turyści szukają tanich pamiątek. Magnes z Giewontem za 5 złotych? Proszę bardzo. Dla wielu to atrakcyjna pamiątka, choćby był z Chin – przekazał inny handlarz, cytowany przez stację.
Sprzedawcy pamiątek w Zakopanem idą do sądu z burmistrzem
Handlarze podkreślają, że prowadzą legalną działalność, płacą podatki i dzierżawy, a nowe przepisy – w tym zakaz wystawiania towaru poza stragany – znacząco utrudniają im pracę.
Urząd miasta w odpowiedzi, zaznaczył, że celem utworzenia parku kulturowego było zapewnienie ochrony krajobrazu, a także promocja tego regionu. Zgodnie z obowiązującą uchwałą, dozwolona jest jedynie sprzedaż wyrobów i usług związanych z historią i kulturą Podhala, i to wyłącznie z odpowiednio zaprojektowanych stoisk.
Według Leszka Golonki, komendanta straży miejskiej w Zakopanem, zasady są jasne i znane wszystkim sprzedawcom. – Każdy towar musi znajdować się w obrębie straganu. Tymczasem handlujący często wystawiają swój asortyment na zewnętrznych ściankach, co jest niezgodne z przepisami. Gabaryty stoisk są dokładnie opisane w uchwale i generalnie większość handlujących się do nich stosuje – mówił.
Jak dodaje, straż początkowo ograniczała się do pouczeń, rozdając wcześniej ulotki informacyjne. – Niestety nie wszyscy chcieli się podporządkować. Do tej pory skierowaliśmy siedem wniosków do sądu i wystawiliśmy kilka mandatów – zapowiada. Kontrole będą kontynuowane.
Zobacz także