
Ministerstwo Sprawiedliwości od kilku lat prowadzi zakrojoną na szeroką skalę akcję rehabilitowania ludzi, których stalinowskie sądy skazały za walkę z ustrojem. Jednak część z nich została skazana za przestępstwa kryminalne, a nie polityczne. Dlatego też resort sprawiedliwości będzie dokładniej sprawdzał jakie osoby chce oczyścić z zarzutów i skończy z masowym wysyłaniem wniosków.
Od 22 lat obowiązuje tzw. ustawa lutowa "o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego". (…) Ponieważ przez 20 lat nie wszyscy z "ustawy lutowej" skorzystali, min. Krzysztof Kwiatkowski w 2011 r. zdecydował, że to Ministerstwo Sprawiedliwości będzie występowało do sądów z wnioskami o unieważnienie stalinowskich wyroków.
Dlatego to właśnie resort sprawiedliwości, a nie rodziny czy sami skazani składa teraz najwięcej wniosków o rehabilitację. Jednak kosztem ilości jest jakość i pracownicy ministerstwa nie zajmują się dokładnym zbadaniem sprawy, a opierają się jedynie na sentencji. Stąd takie wpadki jak sprawa Ryszarda B. Jednak teraz ma się to zmienić – wniosków będzie mniej, ale będą znacznie lepiej udokumentowane. By żaden sędzia nie napisał już, że "Najbardziej wskazane byłoby zapoznanie się wnioskodawcy przynajmniej w niezbędnym zakresie z treścią samego orzeczenia, którego unieważnienia się domagał".

