Po wpadce w sądzie Ministerstwo Sprawiedliwości musi ostrożniej podchodzić do rehabilitacji skazanych w stalinowskich procesach
Po wpadce w sądzie Ministerstwo Sprawiedliwości musi ostrożniej podchodzić do rehabilitacji skazanych w stalinowskich procesach fot. Sławomir Kamiński / AG
Reklama.
Sędzia warszawskiego sądu zmiażdżył wniosek ministerstwa sprawiedliwości o rehabilitację Ryszarda B., którego skazano w czasach stalinizmu m.in. za udział w antykomunistycznej partyzantce. Zarzucił resortowi nieznajomość przepisów i niesprawdzenie historii skazanego. A okazało się, że Ryszard B. został skazany "wyrokiem łącznym", czyli obejmującym także przestępstwa kryminalne. Nauczone wpadką ministerstwo deklaruje, że skończy się masowe wysyłanie wniosków (od 2011 r. było ich już 1836).

Od 22 lat obowiązuje tzw. ustawa lutowa "o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego". (…) Ponieważ przez 20 lat nie wszyscy z "ustawy lutowej" skorzystali, min. Krzysztof Kwiatkowski w 2011 r. zdecydował, że to Ministerstwo Sprawiedliwości będzie występowało do sądów z wnioskami o unieważnienie stalinowskich wyroków.

Źródło: "Gazeta Wyborcza"

Dlatego to właśnie resort sprawiedliwości, a nie rodziny czy sami skazani składa teraz najwięcej wniosków o rehabilitację. Jednak kosztem ilości jest jakość i pracownicy ministerstwa nie zajmują się dokładnym zbadaniem sprawy, a opierają się jedynie na sentencji. Stąd takie wpadki jak sprawa Ryszarda B. Jednak teraz ma się to zmienić – wniosków będzie mniej, ale będą znacznie lepiej udokumentowane. By żaden sędzia nie napisał już, że "Najbardziej wskazane byłoby zapoznanie się wnioskodawcy przynajmniej w niezbędnym zakresie z treścią samego orzeczenia, którego unieważnienia się domagał".
O Żołnierzach Wyklętych opowiadał w rozmowie z naTemat prof. Jan Żaryn, historyk IPN. – Nazwa jest zaczerpnięta z albumu, który wydali Grzegorz Wąsowski i Leszek Żebrowski „Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku” , nazwali tak tych, którzy po wojnie przez komunistyczną władzę zostali uznani za bandytów i szpiegów amerykańsko- hitlerowskich. Mieli oni nie tylko zniknąć z powierzchni ziemi, ale także zniknąć z pamięci, a na pewno zniknąć z pozytywnej pamięci – tłumaczył.