Orzeł mógł wyrzucić ulotki z helikoptera. Czy teraz może posprzątać?
Orzeł mógł wyrzucić ulotki z helikoptera. Czy teraz może posprzątać? fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta

O organizowanym przez Prezydenta Bronisława Komorowskiego, radiową Trójkę i "Gazetę Wyborczą" głośno było głównie z powodu sporów o powagę symboli narodowych i sposób obchodzenia Dnia Flagi. Ale niezależnie od tego, po której stron sporu się stanęło, trzeba przyznać, że organizatorzy nie popisali się, jeśli chodzi o sprzątanie po pochodzie.

REKLAMA
Na Krakowskim Przedmieściu, którym 2 maja przeszedł marsz "Orzeł może" wciąż leżą ulotki, które ze śmigłowca rozrzucano na maszerujących. To kolejny argument dla tych, którzy sprzeciwiali się akcji organizowanej przez Program Trzeci Polskiego Radia, "Gazetę Wyborczą" i Kancelarię Prezydenta. Z główną osią sporu – wizerunkiem patriotyzmu – nie ma to nic wspólnego, ale nie ma to większego znaczenia, jeśli można uderzyć w przeciwników.
Dlatego prawicowa studencka organizacja "Młodzi dla Polski" rozpowszechnia filmiki, na których w dwa dni po marszu na Krakowskim Przedmieściu i przylegających doń ulicach wciąż leży pełno ulotek akcji "Orzeł może". I niezależnie od tego, czy było się zwolennikiem akcji, czy protestowało się przeciw używaniu symboli narodowych w takim kontekście, trzeba przyznać, że w sprawie utrzymania czystości organizatorzy się nie popisali.
Nie przemyślano chyba zrzucenia masy ulotek ze śmigłowca. Chociaż wisiał on nisko nad ziemią, lekkie kawałki papieru zostały rozwiane i spadły nie tylko na Krakowskie Przedmieście, ale i na boczne uliczki. A tam chyba ekipy sprzątające nie zajrzały.