Czarny PR, ukryte reklamy i zacieranie nieprzychylnych treści – tak wygląda cyfrowa arena, na której korporacje walczą ze sobą za pośrednictwem wyspecjalizowanych agencji. Google stał się nie tylko narzędziem ułatwiającym znalezienie informacji, ale i sposobem sprzedaży nam konkretnego produktu. Czy "Google-propaganda" zamyka nam drogę do wartościowych informacji?
Wyszukiwarka Google nie ma sobie równych. Dla wielu z nas to właśnie biała strona z kolorowym napisem jest swoistym symbolem całego internetu. Problem jednak w tym, że gdy wpiszemy poszukiwane przez nas słowo, otrzymamy niekoniecznie to, co jest nam najbardziej przydatne, a jedynie to, co "mamy znaleźć". A co to oznacza? Artykuły sponsorowane, reklamy i wszystko to, co możemy nazwać efektem pracy firm zawodowo zajmujących się pozycjonowaniem w Google.
Aż dziewięćdziesiąt procent polskich internautów korzysta z sieci, aby sprawdzić informacje o danej firmie. Te dane sprawiają, że firmy które chcą "przeżyć" muszą zrobić wszystko, aby informacje o nich dotarły do klienta. Warto zaznaczyć, że muszą to być jedynie dobre informacje, czym coraz częściej zajmują się profesjonaliści.
Michał Lembicz, który na co dzień zajmuje się właśnie pozycjonowaniem stron w najpopularniejszej wyszukiwarce świata zwraca uwagę, iż Google nie jest instytucją charytatywną. Oznacza to, że musimy pogodzić się z tym, że treści o mniejszej wartości dla zwykłego użytkownika, a cenniejsze dla reklamodawców dotrą do nas znacznie szybciej.
– Reklamy sponsorowane zawsze będą wyświetlać się najwyżej w wynikach wyszukiwania, a to daje szansę że w końcu na którejś podstronie użytkownik kliknie w reklamę. Bardzo dobrym przykładem jest bardzo oblegane słowo kluczowe "projekty domów" gdzie znaleźliśmy reklamy na 47 stronie – mówi naTemat Michał Lembowicz z firmy pozycjonerzy24.pl.
Zdaniem Michała Sadowskiego z serwisu brand24.pl, do niedawna sytuacja z promowanymi treściami była jeszcze gorsza. – Po wpisaniu w wyszukiwarkę słowa z niektórych branż, wyskakiwały nam przede wszystkim artykuły sponsorowane, czy też porównywarki cen. Taką branżą była przede wszystkim grupa produktów RTV. Mam jednak od pewnego czasu wrażenie, że Google stara się docierać do opinii zwykłych osób, a nie firm. Pytanie tylko, na ile faktycznie są to prywatni ludzie, a na ile stoją za nimi wyspecjalizowane firmy – mówi naTemat ekspert zajmujący się monitoringiem marek w internecie.
Czarny PR w białych rękawiczkach
W dobie internetu wieści o "wpadce" danej firmy rozchodzą się błyskawicznie. Aby nie dopuścić do upadku marki, trzeba błyskawicznie pracować nad tym, by zamieść skandal pod dywan. W internecie oznacza to ni mniej ni więcej, jak tylko utrudnić dotarcie do negatywnych informacji na swój temat. Między innymi tym zajmują się specjaliści. – Firmy oraz osoby prywatne są w stanie zapłacić za to naprawdę duże pieniądze – mówi znawca branży Michał Lembicz.
Próbowaliśmy znaleźć agencję PR-ową która potwierdziłaby nam, czy firmy faktycznie dbają o swój wizerunek, stosując zabiegi "wybielające" lub odpowiednio oczerniające konkurencję, gdyby była tak potrzeba. Niestety, spotykaliśmy się z odmową oficjalnego komentarza. Dotarliśmy jednak do pracownika branży PR, który choć nie chciał ujawniać nazwiska, zgodził się opowiedzieć na czym polegają te działania.
- Mój klient zastanawiał się ostatnio, w jaki sposób usunąć z Google artykuł jednego z tygodników, który był wobec niego krytyczny. Najpierw chciał kontaktować się z redakcją. Potem jednak wspólnie uznaliśmy, że to nie będzie skuteczne. Zapłacił agencji za to, że krytyczny tekst będzie zrzucony w Google poniżej 20 strony wyszukiwania. Tam dociera ćwierć promila klientów - mówi nam pracownik branży PR, chcący zachować anonimowość.
90 procent internautów nie odnajdzie "ukrytych" treści
O opinię krążącą po internecie dbają nie tylko firmy, ale i osoby fizyczne. Politycy, lekarze, oraz wszyscy ci, którzy muszą dbać o swój internetowy wizerunek, stali się zakładnikami Google'owskiej machiny. – Jeżeli coś pojawi się w internecie, nie zniknie z niego całkowicie. Można jednak doprowadzić do sytuacji, gdy przeciętny internauta nie będzie w stanie do niej dotrzeć, czyli po prostu wypchnąć niepożądane treści z czołowych wyników wyszukiwania w Google za pomocą promowania innych, pożądanych treści – mówi Kuschill, zajmujący się zarządzeniem wizerunkiem w sieci.
Jak można "oczyścić" się w sieci? – Istnieje kilka metod na obniżenie danej strony, ale najszybciej w przypadku osób fizycznych stworzyć profile na popularnych forach społecznościowych i je dodatkowo wesprzeć innymi metodami pozycjonowania. W przypadku firm można stworzyć strony zapleczowe lub umieścić artykuły w popularnych serwisach. Wszystko to po odpowiedniej dawce linków zajmuje czołowe pozycje a negatywne informacje znajdują się poza obszarem szukań użytkownika – wyjaśnia pozycjoner.
Teoretycznie, w internecie nic nie ginie. Jeśli negatywna informacja na temat danej firmy została zepchnięta na dalszy plan, zawsze będzie możliwa do wyszukania. Tyle tylko, że nie będzie to proste dla zwykłego użytkownika. – Dotarcie do neutralnych informacji jest możliwe dopiero poprzez generowanie specyficznych zapytań na podstawie złożonych komend w Google. Teoretycznie 90 proc. internautów nie ma o nich pojęcia, więc nie dotrze do tych stron – wyjaśnia Marcin Mróz z firmy Guardem specjalizującej się w ochronie reputacji w internecie.
"Tajemnica pozycjonera"
Jest wiele metod na to, aby manipulować dostępność danych treści za pomocą Google'a. Każda firma pozycjonująca stosuje standardowe sposoby na promocję pozytywnych treści swojego klienta. – Metod jest wiele, ale wszystko i tak sprowadza się do tego, aby na stronę prowadziło jak największa liczba odnośników zaopatrzona w odpowiednie anchory. W przypadku trudniejszych słów kluczowych, stawia się strony zapleczowe, wprowadza linkowanie między stronami (kołowe lub piramida), zakłada profile na forach – wylicza Michał Lembicz.
Oprócz wyżej wymienionych, każdy pozycjoner ma jednak swoje własne sposoby, które są jego tajemnicą firmową. – Możliwości jest mnóstwo i uważam, że każda rzetelna firma zajmująca się pozycjonowaniem ma swoje metody poparte testami i szczegółów nikomu nie zdradzi – zapewnia pozycjoner.
Wyszukiwarka Google liczy się na polskim rynku. Miejsc na pierwszej stronie w Google jest niewiele, a każdy chciałby znaleźć się w czołówce więc jak najbardziej jest polem bitwy.