
Młodzi, wykształceni, z wielkich miast. Twierdzą, że można wszystko, wystarczy chcieć i ciężko pracować. Tych, którym się nie udało, albo wyśmiewają, albo życzliwie im radzą jak osiągnąć sukces. Tyle, że te rady poza Warszawą, Krakowem czy Wrocławiem niewiele znaczą. Wielkomiejscy krzewiciele sukcesu zapominają, że nawet w ich mieście komuś może być źle.
Twoje oczekiwanie, że będziesz wykonywać najprostszą pracę pokopaniu rowów na budowie i żyła z tego na godnym poziomie w stolicy, jest dziecinne nie tylko w naszym kraju i nie tylko w czasach kryzysu. CZYTAJ WIĘCEJ
Wypowiedź Ziomeckiej spotkała się ze sporą krytyką. Niektórzy się z nią zgadzali, ale zdecydowana większość nie zostawiała na naczelnej "Przekroju" suchej nitki. Jak Sebastian, który napisał:
Coś mi się zdaje, że zwolenników "pozostania w kraju" pchają ku takim artykułom jakieś sympatie wobec rządzących. Gdzieś to napisałem w komentarzu - gdyby nie hajs z unii który i tak na nas nie spadł za free, bylibyśmy pewnie jakieś parę lat do tyłu (patrz mentalność rządów), natomiast wszystko i tak pachnie tchnieniem Gierka. Wystarczy rozejrzeć się dookoła, żeby zobaczyć pewną prawidłowość: tym rządom (widać to na ostatnim przykładzie) chyba zależy, żeby Polacy stali się narodem bezpaństwowym, bo jakoś mówi się dużo, a wystarczy pojechać na pierwszą lepszą wioskę, żeby ogarnąć, że Warszawa swoje, reszta świata swoje. CZYTAJ WIĘCEJ
Tomasz z kolei dowodził, że "punk widzenia zależy od własnej pozycji". – Pani Ziomecka przemawia do Pani Borowieckiej jakby ta była niedouczona i nie rozumiała, jak wielkie i niepomierne szczęście ma iż mieszkać w Polsce. Pani Ziomecka przerzuca swoje osobiste doświadczenie na innych i dziwi się że inni go nie podzielają. Mówiąc łagodnie pani Ziomecka plecie androny – stwierdził nasz Czytelnik.
– Ludzie z metropolii nie dostrzegają potencjału mniejszych miast, gdzie przecież dostęp do kultury, konsumpcji, jest zupełnie inny – mówi nam Grzegorz Grzybek, bloger naTemat, który mieszka w Białymstoku i specjalizuje się w city brandingu. – Istnieje w Polsce medialny i społeczny egocentryzm miejski – dodaje nasz rozmówca. Trudno się z tym nie zgodzić: telewizje, szczególnie
Niestety, wielkomiejski sukces powoduje, że o innych ludziach – tych, którym się nie udało z różnych powodów – zapominamy. Co więcej, nie chcemy o nich słuchać, bo może się okazać, że świat, w którym żyjemy, wcale nie jest taki piękny – o czym nie wszyscy chcemy pamiętać. Zdaniem socjologa miasta prof. Bohdana Jałowieckiego z Uniwersytetu Warszawskiego, jest to jednak zjawisko zupełnie naturalne i powszechne.
Zdaniem prof. Jałowieckiego, powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że jednak życie większości ludzi w Polsce bardziej przypomina sytuację Sandry Borowieckiej, a nie Zuzy Ziomeckiej. I nie należy się dziwić, że osoby takie szukają chleba gdzie indziej. – Jak ktoś pracuje na kasie i dostaje mniej niż 2 tysiące złotych, to raczej nie ma perspektyw – przypomina o trudnej sytuacji wielu pracowników prof. Jałowiecki.
Robienie materiału to tym, jak wielkomiejski sukces wykrzywił (w wyraźnym domyśle MOJE) spojrzenie na sprawy społeczne jest krzywdzące.


