24-letnia radna PO pisze do premiera wyliczając nieprawidłowości w partii. Inna 24-latka w liście przesłanym do naTemat zachęca do buntu wobec przedsiębiorców, którzy zmuszają młodych do pracy na głodowych stawkach. W Warszawie młodzi radni doprowadzili do odwołania burmistrza dzielnicy. Historyk idei wyjaśnia: Stary układ staje się nudny. Prędzej czy później nadejdzie zmiana.
"Szanowny Panie Premierze. Proszę wybaczyć mi śmiałość, że pozwalam sobie w tej formie zwrócić się do Pana, jako lidera PO, ale zostałam do tego zmuszona. Obserwując poczynania zarządu naszej partii w Siemianowicach Śląskich" – tak zaczyna się list młodej działaczki PO do premiera. Dorota Połedniok wylicza w nim listę nieprawidłowości, które mają miejsce w lokalnych strukturach partii. List odbił się głośnym echem. Cytują go nawet mainstreamowe media. Wychowani w latach 90-tych dorośli coraz częściej występują przeciwko systemowi stworzonemu przez starsze pokolenia. To nie pierwszy podobny przypadek w ciągu ostatnich miesięcy.
Młodzi obalają
Warszawską dzielnicą Targówek do niedawna rządził Grzegorz Zawistowski. Burmistrz miał jeden z najdłuższych staży w Warszawie – zajmował to stanowisko od 2007 roku. Jego działania nie satysfakcjonowały jednak młodych działaczy PO, którzy postanowili doprowadzić do jego odwołania. Pomógł znany w Warszawie poseł Marcin Kierwiński ("Gazeta Wyborcza" określiła go mianem "protektora młodych"). Dzięki wspólnym działaniom miejsce Zawistowskiego zajął nowy burmistrz.
Ale młodzi podnoszą głowę nie tylko w Platformie. Młodzieżówka SLD chce reformować Leszka Millera, który sprzeciwia się legalizacji marihuany. Jak informował pod koniec kwietnia Onet.pl, Federacja Młodych Socjaldemokratów do spółki z Warszawskim Forum Lewicy chce zorganizować debatę dotyczącą działania tego narkotyku. Grzegorz Gruchalski z FMS nazwał Millera konserwatystą.
Swój bunt w 2011 roku zaliczyli też działacze świętokrzyskich struktur PiS, którym nie podobała się zmiana przewodniczącego. Została nim wówczas Beata Kempa (dziś w Solidarnej Polsce), która według jednego z działaczy zabroniła organizowania zebrań Forum Młodych PiS w tym regionie.
Idealiści?
Buntują się jednak nie tylko działacze partyjni. Zdaniem socjologów właśnie buntem młodych można tłumaczyć sukces wyborczy partii Janusza Palikota dwa lata temu. Na RP głosowało 23,3 proc. wyborców między 18. a 25. rokiem życia. (Więcej na ten temat: "Bunt młodych? O szansach Palikota i przyszłych Palikotów").
Coraz częściej młodzi buntują się też na podstawie ekonomicznej. Sandra, 24-latka, która zamierza wyemigrować do Londynu przed odlotem wysłała nam list, w którym pisze, że wyjeżdża na zmywak, bo nie ma szans na pracę w Polsce. Podsumowując zachęca młodych, by nie dawali się wykorzystywać i solidarnie sprzeciwiali wobec głodowych stawek. Obwinia też środowisko dziennikarskie, że bez znanego nazwiska, albo solidnych pleców nikt nie chciał opublikować jej tekstów. Materiał poruszył nie tylko czytelników i blogerów naTemat. Postanowiła odpowiedzieć na niego także naczelna "Przekroju", Zuzanna Ziomecka.
Wychowani w latach 90. dorośli coraz częściej zaczynają głośno buntować się przeciwko systemowi stworzonemu przez pokolenie starszych. Idealiści? Czy ci, którzy naprawdę mogą wziąć sprawy w swoje ręce?
Młodzi niespokojni
Zdaniem Marcina Króla, filozofa i historyka idei kolejne przykłady sprzeciwu młodych dorosłych mogą zapowiadać nową falę młodzieżowych protestów. – Odczuwam wyraźnie, także wśród moich studentów pewien rodzaj nudy. Starsi uważają, że jak jest spokojnie, to jest przyjemnie, dobrze. Młodzi nie postrzegają nadmiaru spokoju jako coś pozytywnego – mówi Król.
Zdaniem filozofa polska rzeczywistość jest nudna (jeśli nie: skostniała), a to zawsze wywołuje wśród młodych chęć wyraźnych reakcji. Jako przykład mogą posłużyć ataki na popularne butiki, o które podejrzewana jest grupa związana z blogiem 15W08. "Nastąpiło zerwanie komunikacji między pośrednikami, takimi jak partie polityczne i stowarzyszenia, a obywatelami. Instytucje przestały spełniać swoje funkcje, więc młodzi ludzie zaczynają komunikować swoje niezadowolenie bezpośrednio. To komunikat, którzy przypomina rozwód między młodymi ludźmi a przedstawicielami porządku społecznego" – komentował wtedy dla naTemat dr Łukasz Jurczyszyn, socjolog, który badał między innymi zjawisko wandalizmu we Francji.
– Czuję, że wisi nad nami coś na kształt 1968 roku w USA. Wtedy strasznie się dziwiono, dlaczego młodzież protestuje. Sytuacja materialna była przecież bardzo dobra. Ale to nie na tym rzecz polega. Wszystko było zablokowane, zastane, skostniałe, było strasznie nudno. Funkcjonował tam świat opanowany przez staruchów. Dziś w Polsce jest tak samo. Wszystko w sferze polityki, mediów, biznesu jest przyblokowane – mówi Marcin Król.
I choć filozof nie chce wyrokować, kiedy czeka nas zapowiadany bunt, jest przekonany, że to nieuchronne. – Przyjdzie czas na ruch zmian. Wtedy, gdy pewne rzeczy staną się nie do wytrzymania.