
Dzieci trafiły od kobiet z patologicznych środowisk do rodzin o stabilnej sytuacji ekonomicznej i ugruntowanej pozycji społecznej, pozwalającej mieć nadzieję na optymalny rozwój dziecka. Dzieci trafiły do kochających rodzin, ja tylko im w tym pomogłem. Zawsze informowałem, że to tylko jedna z opcji, i pozostawiałem wybór. Gdyby nie to, że wybierany był wariant obejścia prawa, te rodziny czekałyby bardzo długo na dziecko do adopcji, a matki być może zamrażałyby je gdzieś w domowych zamrażarkach.
Przekonuje też, że to polskie prawo jest złe, bo nie umożliwia szybkich adopcji. "Nawet w przypadku, gdy jedna strona chce oddać dziecko, a druga bardzo pragnie je przyjąć" – dodaje.
źródło: "Gazeta Wyborcza"