Niewiele jest równie udanych debiutów w świecie polityki. Szczególnie, gdy debiutant jest mocno po sześćdziesiątce i ma za sobą dwie dekady obracania się wśród politycznego planktonu. Zamiana miejsca w ostatnim rzędzie sali sejmowej na to tuż przed mównicą bywa nie do pokonania nawet dla najbardziej sprawnych parlamentarzystów. Jak pokazuje historia ostatnich lat kariery Antoniego Macierewicza, nic nie jest jednak niemożliwe. Nawet zastąpienie Jarosława Kaczyńskiego na stanowisku prezesa PiS?
Antoni Macierewicz wstąpił do PiS w połowie lutego. Wielu członków kierownictwa partii było temu przeciwnych, co opisał niedawno we Wprost Michał Krzymowski. Mija miesiąc i dziś w TOK FM Macierewicz jest przez komentatorów wymienianych jako jeden z możliwych następców Jarosława Kaczyńskiego na fotelu prezesa partii. W ten weekend Macierewicz został liderem PiS w Piotrkowie Trybunalskim. Jest to więc kariera niezwykła.
Słysząc nazwisko Antoniego Macierewicza, wszyscy myślimy "dobrze znam tego człowieka". Za komuny odważny opozycjonista, przyjaciel Kuronia, w III RP niestrudzony odkrywca dziesiątek - mniej, lub bardziej realnych - afer. Dla jednych legenda, dla innych szaleniec. Generalnie, wszystko jasne. Ale czy na pewno? Bynajmniej. Szczególnie, gdy na postać nowego członka Prawa i Sprawiedliwości spojrzymy przez pryzmat kilku ostatnich lat jego kariery w polityce.
Smoleńsk, czyli nowy początek
Wiele zmieniło się własnie wtedy. Tragedia pod Smoleńskiem zebrała w szeregach Prawa i Sprawiedliwości szczególnie dotkliwe śmiertelne żniwo. Wśród 96 ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu znalazło się aż sześciu polityków tej partii. W tym czołowi członkowie jej władz Aleksandra Natalii-Świat, Grażyna Gęsicka, Przemysław Gosiewski, czy Zbigniew Wasserman.
Od pierwszych chwil po 10 kwietnia Antoni Macierewicz stał w pierwszym szeregu, nie tylko żałobników, ale i tych, którzy najgłośniej domagali się całej prawdy o okolicznościach ich śmierci. Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego, którą od nowa stworzył pod skrzydłami Jarosława Kaczyńskiego i w tym przypadku został chyba uznany przez niego za najbardziej właściwego człowieka do odkrycia prawdy o Smoleńsku.
Setki godzin pracy nad alternatywnym raportem o przyczynach katastrofy i zorganizowanie polityków PiS w zespół ds. katastrofy smoleńskiej, dzięki któremu tezy tego raportu mogą być bronione, sprawiło, iż oprócz zaufania Macierewicz dostał od Jarosława Kaczyńskiego coś jeszcze. Możliwość wypełnienia w partii luki po tych, którzy już nigdy nie wrócą z tragicznego lotu. Nie tyle nawet formalnie, co praktycznie.
I po Smoleńsku
Bo, wbrew pozorom, formalnie Antoniemu Macierewiczowi poruszać się w PiS jest dość trudno. Tak bywa z nowicjuszami, debiutantami w nowym miejscu. A Macierewicz jest przecież w Prawie i Sprawiedliwości dopiero od miesiąca. Choć dzięki ugrupowaniu Jarosława Kaczyńskiego jest obecny na Wiejskiej już drugą kadencję z rzędu, do lutego nie był jego członkiem. Gdy jednak dostał już partyjną legitymację, jego kariera nabrała tempa, którego można pozazdrościć w każdym zawodzie. Do partii wstąpił tuż po Walentynkach. Miesiąc później był już szefem okręgu piotrkowskiego. Znajdując się w gronie nowych regionalnych liderów, którzy zostali namaszczeni przez samego prezesa, by zgasić lokalne konflikty i bunty.
Na starcie odniósł sukces na tym polu. Gdy tylko pojawił się w Piotrkowie, natychmiast skończył się tam wszelkie dyskusje. - Wycofałem się z kandydowania ze względu na to, że rekomendację i chęć startowania wyraził minister Macierewicz. Wiadomo, że jest to osoba, która te wybory wygra na pewno. To jest człowiek rekomendowany przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości i przez komitet, więc myślę, że nie powinno być niespodzianek - powiedział lokalnym mediom poseł Robert Telus, który jeszcze kilka dni wcześniej nosił się ze zgłoszeniem własnej kandydatury. Podobnie swoje ambicje zweryfikował poseł Dariusz Seliga, który dotąd zarządzał piotrkowskim PiS. Przed wyborami powiedział mediom tylko, że Macierewicz to doświadczony, wysokiej klasy polityk. I bardzo dobrze, że zamiast niego będzie kierował piotrkowskimi strukturami.
Nowy Antoni
Mniej, lub bardziej zadowoleni byli również pozostali piotrkowscy działacze. Tymczasem bez dwóch zdań nowy szef okręgu przypadł podobno do gustu tamtejszym wyborcom. Nic w tym dziwnego, gdyż od kilku lat Antoni Macierewicz dla większości elektoratu Prawa i Sprawiedliwości jest legendą ugrupowania (choć przypomnijmy, że jest w nim do lutego...). - Macierewicz jest osobą kontrowersyjną, ale w elektoracie PiS niezwykle popularną. Jego poparcie w tej grupie wyborców jest dla wielu polityków bywa bardzo wymierne. Pamiętam spotkanie z wyborcami w Nowym Sączu, gdy w czasie kampanii przyjechał wesprzeć Piotra Naimskego. Przyszło kilkaset osób, co dla Naimskiego było znaczące - opowiada Michał Olech, reporter polityczny naTemat.
- Macierewicz budzi wiele emocji. Przez część społeczeństwa uważany jest za oszołoma, zwłaszcza przez jego mocne tezy o katastrofie smoleńskiej. Moim zdaniem, to jednak chłodna polityczna kalkulacja. Takie tezy dają mu popularność - ocenia. Być może w tym właśnie leży klucz do ostatnich sukcesów. Słuchając Antoniego Macierewicza trudno odnieść wrażenie, by zmienił się choć trochę od "nocy teczek", czy pamiętnego wywiadu dla TV Trwam, w którym nazwał byłych szefów MSZ "agentami sowieckich służb specjalnych". Jednak wydaje się, że przez te lata pozostawania ze swoimi poglądami gdzieś wśród politycznej egzotyki, Macierewicz nauczył się przedstawiać je tak, by ze słabości stały się jego siłą. I to w momencie, gdy trafił na moment w historii, który dodatkowo tą siłę wzmógł.
"Macierewicz na prezydenta!"
- Na wspomnianym spotkaniu w Nowym Sączu niektórzy mówili, że Macierewicz mógłby być prezydentem - wspomina Michał Olech. I kto wie, kogo wystawiłoby Prawo i Sprawiedliwość, gdyby bój o Pałac Prezydencki miał toczyć się dzisiaj. Ostatnio modne jest political fiction, w którym rolę kandydatki gra prof. Zyta Gilowska. Najlepiej zrecenzowane chyba dla naTemat przez byłego polityka PiS, Arkadiusza Mularczyka. - Ona ma poglądy jak Platforma - podsumował te pogłoski.
O wiele ciekawsze usłyszałem dzisiaj w redakcji od doświadczonego sejmowego dziennikarza. O Antonim Macierewiczu, rzecz jasna. O którym realiści w PiS nie mówią nawet jako o kandydacie na prezydenta, bo do wyborów jeszcze wiele lat. Znacznie bardziej żywa jest tymczasem dyskusja o zmianach na stanowisku prezesa partii. I mówi się, że jeżeli Jarosław Kaczyński miałby wybrać emeryturę właśnie dziś, ekspresowa kariera partyjna Antoniego Macierewicza mogłaby zakończyć się nawet na samym szczycie.
"Swoją walkę Macierewicz od czterech lat kontynuuje u boku Jarosława Kaczyńskiego, który w 2006 r. wyciągnął go z prawicowych odmętów i powierzył zadanie likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych.
– Te służby był w stanie zlikwidować tylko człowiek niezwykle zdeterminowany. Takim człowiekiem był i jest Antoni Macierewicz – uzasadniał potem swoją nominację ówczesny premier".
Robert Telus
poseł PiS
- Wycofałem się z kandydowania ze względu na to, że rekomendację i chęć startowania wyraził minister Macierewicz. Wiadomo, że jest to osoba, która te wybory wygra na pewno. To jest człowiek rekomendowany przez prezesa Prawa i Sprawiedliwości. CZYTAJ WIĘCEJ
Michał Olech
reporter polityczny naTemat
- Macierewicz budzi wiele emocji. Przez część społeczeństwa uważany jest za oszołoma, zwłaszcza przez jego mocne tezy o katastrofie smoleńskiej(...). Takie tezy dają mu popularność.