Nowy klip Davida Bowiego z udziałem Marion Cotilliard i Gary'ego Oldmana "The Next Day" wzbudza spore kontrowersje.
Nowy klip Davida Bowiego z udziałem Marion Cotilliard i Gary'ego Oldmana "The Next Day" wzbudza spore kontrowersje. Fot. YouTube.com/DavidBowieVEVO
Reklama.
Chyba nikt nie sądził, że David Bowie powracając po latach na scenę będzie w stanie wzbudzać wciąż podobne emocje, jak wówczas, gdy miał dwadzieścia lat. Tak tymczasem stało się za sprawą jego najnowszego klipu "The Next Day". Produkcja, do której Bowie zaprosił w roli głównej aktorów Marion Cotillard i Gary'ego Oldmana, wykorzystująca wiele sakralnych wątków wzbudziła w purytańskich wciąż Stanach Zjednoczonych tak wielkie emocje, że na pewien czas klip zniknął nawet z YouTube.
Amerykanów szczególnie zaniepokoił fakt, iż w pewnej scenie klipu do "The Next Day" grana przez Marion Cotillard postać zaczyna broczyć krwią z miejsc, w których zwykle pojawiają się stygmaty. Tymczasem akcja całej muzycznej produkcji zaczyna się w knajpce, w której duchowni bawią się w otoczeniu skąpo ubranych kobiet. W tym wszystkim David Bowie jest natomiast uosobieniem Jezusa Chrystusa.

W ciągu niespełna doby od publikacji na YouTube nowy singiel Davida Bowiego zdążył więc zostać usunięty z popularnego serwisu, a później niespodziewanie przywrócony. Cenzorzy YouTube nałożyli jednak ograniczenie wiekowe i od dziś Bowie nie ma już szans zgorszyć teledyskiem do "The Next Day" żadnego niepełnoletniego.
Zamieszanie wokół najnowszego teledysku Bowiego może dziwić w czasach, gdy w show biznesie... nie powinno dziwić już nic. Duchowni bawiący się wśród kobiet lekkich obyczajów zbulwersowali bowiem Amerykę bardziej, niż reality show z udziałem piosenkarki Keshy, która na oczach widzów pije własny mocz i dzieli się nagraniami z sytuacji intymnych nagranymi przez jej brata. To wszystko w amerykańskiej edycji MTV już od 5 maja przyciąga uwagę widzów.
Donosząc niedawno o tym specyficznym programie i prześciganiu się gwiazd show biznesu w tym, kto przekroczy dziś coraz trudniej osiągalne granice kontrowersji wydawało się nam, że dawno już minęły czasy, gdy kogokolwiek mocniej mogła zmusić do zbulwersowania się na przykład masturbująca się na scenie Madonna. Okazuje się jednak, że są chyba wciąż tematy, których nawet najbardziej zasłużonym dla popkultury twórcom tykać nie wolno.
Czytaj także: