Organizował głośną debatę o ruchach narodowych. Razem z Dawidem Wildsteinem brał udział w rozmowie w trzecią rocznicę katastrofy smoleńskiej. Jako dyżurny przedstawiciel młodej lewicy bierze udział w programach "Gazety Polskiej Codziennie" i TV Republika. Krzysztof Pacewicz udowadnia, że w młodej lewicy nie jest tak pusto, jak chcieliby tego starsi publicyści.
"W tym [prawicowym - red.] środowisku wrze, czego nie można powiedzieć o dziennikarskiej młodej lewicy, która ma raczej opinię ociężałej i podporządkowanej mainstreamowi" – powiedział miesięcznikowi "Press" Wiesław Władyka. O pustkach na lewicy mówił też Rafał Ziemkiewicz, który wytknął środowisku Adama Michnika to, że zostawili po sobie "lukę pokoleniową".
Tak mogło wydawać się jeszcze do niedawna. Tymczasem powoli znajdują się młodzi lewicowcy, którzy podnoszą rękawicę rzucaną przez prawicowych juniorów.
Czas kończyć z debilizacją polityki Studio "Gazety Polskiej Codziennie". Z jednej strony dwóch członków redakcji, z drugiej młodzi przedstawiciele lewicy. Jednym z nich był Krzysztof Pacewicz, dla którego to wideo było pierwszą i – jak się później okazało – niejedyną okazją do podniesienia rękawicy rzuconej przez środowisko młodych prawicowców. Pacewicz pojawił się też w dyskusji na antenie TV Republika i w debacie o Smoleńsku, w której jednym z prelegentów był także Dawid Wildstein.
– Uważam, że warto rozmawiać. Mamy w Polsce taką sytuację, że bardzo duża część dialogu społecznego odbywa się poprzez mainstreamowe, liberalno-kapitalistyczne centrum. Liberałowie rozmawiają ze skrajną lewicą i prawicą, ale między tymi ruchami nie było do tej pory w dialogu. W dobie amoralnego indywidualizmu, w której się znaleźliśmy trzeba włączyć myślenie, zacząć rozmawiać – mówi mi Pacewicz. – W głównym nurcie mamy do czynienia z debilizacją polityki, sporami o to, co ktoś powiedział i czy obraził drugiego. Czas z tym skończyć i zacząć rozmawiać naprawdę, o poważnych problemach, wadach i zaletach konkretnych rozwiązań i polityków.
Ale, w przypadku Pacewicza, nie chodzi tylko o polityków. Jego pierwszą głośną akcją było zorganizowanie debaty wokół ruchu narodowego. Pretekstem był wybryk skrajnie prawicowych studentów przed wykładem prof. Środy (grupa młodych ludzi z założonymi maskami zakłóciła wykład tańcząc do muzyki hard bass i wykrzykując antykomunistyczne hasła). To właśnie zaangażowanie w te wydarzenia dało Pacewiczowi szansę na debatę z prawicowcami.
Oburzony
Krzysztof Pacewicz do tej pory był blogerem, publicystą (publikował m.in. w "Przekroju" Romana Kurkiewicza), a przede wszystkim studentem Uniwersytetu Warszawskiego. Jak sam mówi, publicystyka wiąże się dla niego raczej z etosem zaangażowanego społecznie działacza, niż jest podstawowym zajęciem.
– Jestem teoretykiem polityki, filozofem, zajmuję się makrosocjologią. Założyłem i prowadzę koło naukowe Dyskursy Nowoczesności – mówi i dodaje, że polityka interesowała go od dziecka. – Zawsze o sprawach ważnych społecznie mówiło się dużo w domu, przy rodzinnych obiadach – dodaje (Krzysztof jest synem jednego z założycieli "Gazety Wyborczej", Piotra Pacewicza).
Młody lewicowiec przyznaje, że momentem przełomowym jeśli chodzi o przejście od teorii do praktyki były dla niego protesty oburzonych i wobec ACTA, które dwa lata temu przelały się przez całą Europę, docierając także do Polski.
Więcej
O Krzysztofa Pacewicza pytam Romana Kurkiewicza, który jako naczelny "Przekroju" starał się zgromadzić wokół pisma szeroki front młodych lewicowców.
– Krzyś jest bardzo ciekawą postacią. Jest bardzo młody, a już bardzo sprawny warsztatowo. Jest otwarty, stale poszerza horyzonty, poza działalnością publicystyczną bierze też udział w innych działaniach, angażuje się społecznie – wylicza.
Zdaniem Kurkiewicza lista osób na młodej lewicy jest znacznie dłuższa niż samo nazwisko Pacewicza. – Aleksandra Bilewicz, Agata Czarnacka, naczelna portalu lewica24.pl, a także kilka innych osób związanych z tą stroną. Szukać można też w środowisku Zielonych. Jest Jaś Kapela z "Krytyki Politycznej" i oczywiście cały ruch młodej lewicy związanej z nową polityką miejską. Od Joanny Erbel przez dziesiątki osób w całej Polsce – mówi.
Te same nazwiska przytacza Krzysztof Pacewicz. Dodaje do nich jeszcze Annę Zawadzką i Agnieszkę Ziółkowską. I kwituje: – Znamienne, że przychodzą do głowy niemal same kobiety. Cieszy mnie to jako feministę i dobrze wróży na przyszłość.
Roman Kurkiewicz dodaje, że wszystkie te osoby entuzjastycznie biorą udział w wielu debatach, także z młodą prawicą. Z którą zresztą ma pewne punkty wspólne. – Nie chodzi o to, że ekstremizmy się spotykają, ale oni mają pewną ostrość widzenia, dostrzegają to, czego nie widzi mainstream, wychodzą poza podział PO – PiS, który dominuje w debacie, ale jest w pewien sposób niszczący.
Zdaniem byłego naczelnego "Przekroju", młoda lewica przegrywa z prawicowcami dlatego, że w zasadzie nie ma swoich mediów. – Merytorycznie młoda prawica nie dorasta im do pięt.