
Reklama.
„W pewnym momencie poczułam się zbyt uwikłana w sprawę Polską. Próbowano mnie nawet wciągnąć na sztandar prawicy, ale szczerze, wolałabym być wciągnięta na sztandar prawicy, niż ciągle powiewać na sflaczałym i pozbawionym przekonań sztandarze lewicy” wyznaje pisarka w programie Xsięgarnia w TVN24. Wypowiedź Masłowskiej nie jest odosobniona. W związku z promocją nowej książki, kontrowersyjna pisarka często gości w mediach. Za każdym razem coraz mocniej uderza w środowisko lewicowe, nazywając je kanapowym i zajętym samym sobą. Najmocniej dostaje się "Krytyce Politycznej", o której pisarka w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” mówi wprost: „Krytyka" to festiwal poprawności politycznej, udającej niepoprawność; wzajemne przekonywanie się przekonanych”. Czyżby sztandarowa pisarka lewicy nagle postanowiła skręcić w prawo?
Trudno oceniać to zjawisko tak jednoznacznie. Jednak wypowiedzi Masłowskiej w ostatnim czasie są zdecydowanie w duchu konserwatywnym. W "Rzeczpospolitej" na pytanie o powód osamotnienia człowieka, pisarka odpowiada bez ogródek: „Myślę, że to wynika z braku Boga. Świat bez Boga stracił czubek, środek: zdeformował się. A ludzie zatracili poczucie proporcji, poczucie tego, co jest ważne. Dlatego odsuwają od siebie ból, chorobę, śmierć. Nawet jeśli przydarza im się coś poważnego, to przeżywają to w sposób ekstremalnie płytki, formalny albo biorą środki znieczulające, uspokajające”. Za to w "Tygodniku Powszechnym" Masłowska mówi szczerze „Rozwałka naszego społeczeństwa spowodowana jest między innymi likwidacją wynalazku „wielopokoleniowa rodzina”. Pisarka, która do tej pory ukrywała się za swoją literaturą, nagle zaczyna mówić odważnie i wprost o swoich przekonaniach. W "Newsweeku" mówi o tym, że walka gejów o prawa do małżeństwa, to komunał, w "Rzeczpospolitej" o zbydlęceniu społeczeństwa, a w "Tygodniku" o patriotyzmie, przyznając otwarcie, że: „Polskę tworzy się, za każdym razem, kiedy wychodzi się z domu”.
Nie dziwne więc, że środowiska lewicowe, które Masłowska dobitnie nazywa „grupką ludzi podobnych do siebie, zgadzających się ze sobą i utwierdzających w swoich racjach”, która „do woli toleruje Żydów i gejów, bo ich nie widuje i gardzi wszystkimi innymi”, od wypowiedzi pisarki dostało solidnych wypieków. Na reakcje lewej strony nie trzeba było długo czekać. Jaś Kapela w swoim felietonie „Umysłowa odwaga Doroty Masłowskiej” przyrównuje pisarkę do Rafała Ziemkiewicza, zarzucając jej „debilne konserwatywne poglądy” i „odcinanie kuponów od sławy”. Kapela nie tylko wytyka Masłowskiej, że zawdzięcza swoją karierę środowiskom lewicowym, ale także sugeruje, że za zmianą poglądów pisarki idzie chęć zaistnienia i brawura.
Do podobnych wniosków dochodzi Kinga Dunin, która jeszcze niedawno piała nad „młodą, gniewną” polskiej literatury. Recenzja najnowszej książki Masłowskiej w wersji Dunin przypomina bardziej personalną nagonkę, niż tekst krytyczny. Feministka opisuje nową książkę Masłowskiej jako: „doskonałe połączenie czegoś lekko skandalizującego z papką myślową, która niczemu i w niczym nie zagraża, jest natomiast wręcz idealnym odbiciem potocznego, mainstreamowego rozumu”, a samą autorkę nazywa „sprzedaną”, sugerując, że prawicowy odwrót to gest wykonany pod publiczkę. Czy jednak konserwatywne podejście jest tym, co Warszawka lubi najbardziej?
Przeglądając komentarze pod tekstami, można szerze w to zwątpić. Masłowska nazywana jest przez swoich, jeszcze niedawno, czytelników „córką Rydzyka” i „katolickim oszołomem” . Internauci czepiają się nieślubnego dziecka pisarki i prowokacyjnych zagrań. Masłowska tak samo drażni tych po prawej, jak i po lewej stronie. Ci pierwsi nie wierzą w jej cudowne nawrócenie, ci drudzy wieszają na niej psy sugerując, że pisarka zrobi wszystko, żeby tylko było o niej głośno. Emocje są skrajne, o wyważoną wypowiedź trudno.
Sama Masłowska uparcie twierdzi, że nie chce być związana z żadną ze stron. Pisarka po prostu dojrzała do tego, żeby wreszcie się odezwać. W jej wypowiedziach nie ma ani cienia fanatyzmu, tylko raczej zdroworozsądkowa ocena sytuacji. Mało kto, jednak pisarki naprawdę słucha. Środowiska polityczne czepiają się słówek, nad interpretują wypowiedzi i wkładają do ust pisarki wyrobione komunały. A przecież Masłowska nie zrobiła nic nowego. Po prostu swoim starym sposobem uderzyła w czuły punkt. Celnie i odważnie. Tak trzymać.