Samuel Pereira, Dawild Wildstein, a z drugiej strony Aleksandra Bilewicz i Krzyś Pacewicz – tak wyglądała debata zorganizowana przez "Gazetę Polską". I choć nie było ani nerwów, ani wyzwisk, dawno nie oglądałam tak ciekawej dyskusji. A może właśnie dlatego?
Niecodzienne spotkanie zorganizowała "Gazeta Polska". Przy jednym stole usiedli Samuel Pereira i Dawid Wildstein, dziennikarze "GPC" oraz Krzyś Pacewicz i Aleksandra Bilewicz, działacze lewicowych organizacji. Nie było jednak ani krwi, ani krzyków, ani nawet jednego soczystego cytatu, który można by wyciągnąć do tytułu tak, by podnieść statystyki odwiedzin. Była za to merytoryczna rozmowa o tym, że młodym lewicowcom bliżej do PiS niż do Platformy, a prawicy na rękę jest dyskusja o homoseksualizmie i związkach partnerskich. Rozmowa, której powinni posłuchać przede wszystkim partyjni działacze, którzy już dawno stracili kontakt z ziemią.
Kastety kontra maski goryli
Pretekstem do organizacji debaty z lewicowymi działaczami było spotkanie, które 8 marca odbędzie się na Uniwersytecie Warszawskim. Kilkoro zaproszonych tam gości będzie rozmawiało o tym, jaką rolę powinna pełnić wyższa uczelnia. Hasłem spotkania są słowa: "Ksenofobia, przemoc, uniwersytet", a wydarzeniem, które je sprowokowało, zakłócenie wykładu Magdaleny Środy na UW.
Samuel Pereira i Dawid Wildstein zastanawiali się, dlaczego lewicowych studentów tak bardzo poruszył incydent na UW, a nie odnoszą się do sytuacji, a z Poznania, kiedy to po marszu upamiętniającym Żołnierzy Wyklętych, grupa związana z antifą zaatakowała nożami i kastetami uczestników wystąpienia. Pacewicz przyznał, że sprzeciwia się każdej formie przemocy, ale mimo wszystko największego zagrożenia upatruje w organizacjach radykalnej prawicy.
– Byłem na spotkaniu organizowanym przez Niezależne Zrzeszenie Studentów z dr Zychowiczem, na którym była rozważana teza, czy Polska nie powinna przystąpić do paktu z Hitlerem – mówił z kolei Krzyś Pacewicz i dodał, że debata, choć jego zdaniem była rozważaniem skandalicznej tezy, odbyła się na Uniwersytecie Warszawskim i odpowiadała akademickim standardom.
Dziennikarze i działacze przez chwilę licytowali się na to, która strona przyczyniła się do bardziej niebezpiecznych incydentów, ale szybko doszli do prostego wniosku:
– Ok, czyli zgadzasz się, że do przemocy można sobie dopisać ideologię? – zapytał Pacewicza Pereira.
– Oczywiście.
Paradoksy
Dalsza część debaty była jeszcze ciekawsza. Im dłużej rozmawiali ze sobą prawicowi dziennikarze i lewicowi działacze, tym więcej wyłapywali paradoksów w swoich środowiskach.
– Mnie interesuje fakt, że po lewej stronie są organizacje, które wzywają do wojny z narodem izraelskim, a to prawicę oskarża się o antysemityzm. Mieliśmy wiele razy akcje, gdzie wiele mówiło się o sklepach, które sprzedają żydowskie produkty – przypominał Samuel Pereira.
Krzyś Pacewicz przypomniał natomiast, że to strategią prawicy narodowej jest przenoszenie debaty publicznej na tematy kontrowersyjne, takie jak prawa homoseksualistów do zalegalizowania związków.
– Dlaczego winisz prawicę, a nie Biedronia, czy Kalisza? – pytał Pereira.
– Bo dyskurs publiczny jest kształtowany przez partie prawicowe, czyli PiS i PO – odpowiedział Pacewicz.
Pereira w czasie rozmowy wytknął lewicowcom także to, że nie napiętnowali Wałęsy, kiedy ten atakował związkowców, a nie zostawili na nim suchej nitki, kiedy skrytykował homoseksualistów. Aleksandra Bilewicz sprostowała informację, mówiąc, że sama krytykowała Wałęsę na łamach "Przekroju". Przyznała jednak: – Na lewicy nie wszyscy są otwarci na związki zawodowe, bo ich członkowie mają prawicowe poglądy.
Wielkim problemem współczesnej lewicy nazwał to ostatnie zdanie Dawid Wildstein. W rozmowie zwrócił uwagę na to, że lewica już dawno przestała bronić ludzi realnie wykluczonych. – Musicie sobie odpowiedzieć: kogo wy reprezentujecie. Osoba biedna i wykluczona to dziś osoba z małej miejscowości, o katolickich poglądach – powiedział, a Aleksandra Bilewicz przyznała mu rację i dodała, że choć nie jest osobą religijną, ma szacunek do takich osób.
Dawid Wildstein zdumiony przyznał, że słuchając młodych lewicowców myśli, że najbardziej powinni oni gardzić Palikotem i PiS. Bilewicz przyznała mu rację. – Rządy PO są niesamowicie szkodliwe. Celowo zaniedbywane są ośrodki prowincjonalne, likwidowane szkoły, biblioteki publiczne, oszczędza się na tym, co jest absolutnie kluczowe. To skandal – uznała. Dodała jednak, że PiS nie był lepszy. – Zatrudnił Zytę Gilowską, która de facto wprowadziła podatek liniowy – przypomniała.
Główny nurt powinien obejrzeć
Pierwszą część rozmowy można obejrzeć już na stronach "Gazety Polskiej". Moim zdaniem powinni to zrobić zarówno politycy, którzy już dawno zerwali kontakt z ziemią – wyborcą, jak i dziennikarze głównych mediów, w których programach już dawno nie słyszałam tak wyważonej, chłodnej i ciekawej rozmowy.
Na tle niszowej dyskusji można było zobaczyć miałkość tego, co codziennie serwuje nam mainstream. Nie było obrażania się i gniewu. Nie trzeba było sędziego-moderatora, który na końcu wyda wyrok, bo sami gospodarze zmieniali temat po tym, jak uznali go za wyczerpany, sami potrafili zawrócić ze ślepych zaułków. Pojawiały się za to ciekawe spostrzeżenia i argumenty.
Minus jest oczywiście taki, że nie mogę wyciągnąć z niej sytego cytatu, który sprawi, że słupki czytalności naTemat poszybują w kosmos. Mogę natomiast głęboko się zastanowić:
– Nad tym, czym dziś jest lewica, do czego zmierza i kogo broni?
– Nad tym, dlaczego prawica skupia się na biciu medialnej piany, zamiast na realnych problemach?
– Nad tym, dla kogo jeszcze jest PO, skoro i prawica i lewica się od niej odżegnują. A, jak pisaliśmy już wcześniej, robią to także liberałowie.
– Nad tym, gdzie leży przyszłość prawdziwych dyskusji i dlaczego w internecie? (Więcej na ten temat, choć z zupełnie innej perspektywy opowiadała nam już Monika Jaruzelska).