
– On kroi bagietkę w "talarki", ja kroję ją w poprzek, bo wolę duże kawałki. I jak mamy w niedzielę zjeść śniadanie i on pokroi w talarki, to mówię: kurde, miało być miło, a nie jest! – wyznaje mi Maria, która ze swoim mężem żyje od kilkunastu lat. I chociaż znają się jak łyse konie, to bagietka wciąż pozostaje problemem. To codzienność większości związków, bo o ile w dużych kwestiach potrafimy się dogadać, to o kompletne głupoty drzemy koty.
REKLAMA
Krojenie bagietki to u Marii prawdziwy problem. Ona lubi ukroić dłuższy kawałek i potem przekroić go w poziomie, bo tak jest "smaczniej". On woli kroić w "talarki". I kiedy w niedzielę przy wspólnym śniadaniu on pokroi tak jak lubi zaczyna się problem. – Mówię wtedy: miało być miło, mieliśmy wspólnie zjeść, a on znowu to zrobił. I już nie jest miło – wspomina moja rozmówczyni.
Z początku zdawało mi się, że to przypadek odosobniony. Bo kto by tracił czas na kłótnie o to, jak pokroić bagietkę albo – jak wskazuje inna moja znajoma – pomidora? Jak się jednak okazuje, niezależnie od wieku i stażu w związku, kłótnie o najmniejsze drobnostki to codzienność.
Awantura o kran
– Kłócę się o otwieranie okna. Ja muszę spać przy otwartym. Nie może być zamknięte – mówi mi 28-letnia Magda. – A jak chłopak je zamknie, to się budzę. Zawsze o to były wojny, musiałam wstawać w nocy i ukradkiem otwierać okno – opowiada mi dziewczyna. Jak jednak zaznacza, nigdy z tego powodu nie doszło między nią i jej partnerem do poważnej awantury.
– Kłócę się o otwieranie okna. Ja muszę spać przy otwartym. Nie może być zamknięte – mówi mi 28-letnia Magda. – A jak chłopak je zamknie, to się budzę. Zawsze o to były wojny, musiałam wstawać w nocy i ukradkiem otwierać okno – opowiada mi dziewczyna. Jak jednak zaznacza, nigdy z tego powodu nie doszło między nią i jej partnerem do poważnej awantury.
To zupełnie inaczej niż inna para, którą o to pytam. Marta nienawidzi, jak jej chłopak zostawia kran przekręcony na gorącą wodę. Parę razy już się poparzyła i jest to wieczny temat ich kłótni. Wrzaski przy wychodzeniu z łazienki, awantury, to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak określa para, w kwestii kranów "lecieli" i nadal lecą "na kosy". Konsensusu nie wypracowali. Każde mówi, że przecież to drugie powinno przekręcać kran.
Małżeństwo szuka mediatora
Prawie wszyscy znajomi pytani o takie kłótnie stwierdzają, że to codzienność. – O poważne sprawy rzadko się kłócimy. Wtedy oboje wiemy, że trzeba wypracować kompromis. A faktycznie o takie codzienne głupoty drzemy koty, ile wlezie – mówi mi z kolei 35-letnia Ania, która ze swoim mężem ślub wzięła 15 lat temu. Pomimo długiego stażu Ania z Jackiem nie doszli do porozumienia w najmniejszych kwestiach.
Prawie wszyscy znajomi pytani o takie kłótnie stwierdzają, że to codzienność. – O poważne sprawy rzadko się kłócimy. Wtedy oboje wiemy, że trzeba wypracować kompromis. A faktycznie o takie codzienne głupoty drzemy koty, ile wlezie – mówi mi z kolei 35-letnia Ania, która ze swoim mężem ślub wzięła 15 lat temu. Pomimo długiego stażu Ania z Jackiem nie doszli do porozumienia w najmniejszych kwestiach.
– Ania zawsze po kąpieli zostawia ręcznik, gdzie popadnie. A ja potem chodzę i zbieram. No szału można dostać – skarży się Jacek. Jego partnerka z kolei twierdzi, że przecież leżący ręcznik nikomu krzywdy nie zrobi, więc o co te awantury? – No i tak już 15 rok się kłócimy o te ręczniki. Czasem to były awantury, że aż szyby w oknach drżały, a czasem małe sprzeczki i któreś z nas odpuszczało – zdradza 35-latka. Żadne nie chce ustąpić.
Dopytuję pary, czy kiedyś z powodu tej drobnostki ich związek wisiał na włosku. Ale oboje zdecydowanie zaprzeczają. – Wiesz, to są takie emocje, że się na siebie wściekamy, ale szybko to mija. Żadne z nas nie traktuje tego poważnie – mówi Jacek. Jednocześnie jednak nie potrafi mi wyjaśnić czemu, skoro oboje wiedzą, że to błahe, nie przestaną się o to kłócić. – Może to różnica charakterów, której już się nie da zmienić i zniwelować? – zastanawia się mąż Ani.
Rozstali się z powodu głupot
Wśród młodych stażem związków też na próżno szukać zgody. Choć Michał, 23-latek, który ze swoją dziewczyną był kilka lat, przekonuje, że im młodsi ludzie, tym łatwiej posprzeczać się o głupoty. – My kłóciliśmy się o każdą, nawet najdrobniejszą rzecz. Z czasem doszło do absurdu, bo dosłownie każda rozmowa telefoniczna kończyła się kłótnią, która wynikała już nawet nie wiem z czego – wspomina Michał.
Wśród młodych stażem związków też na próżno szukać zgody. Choć Michał, 23-latek, który ze swoją dziewczyną był kilka lat, przekonuje, że im młodsi ludzie, tym łatwiej posprzeczać się o głupoty. – My kłóciliśmy się o każdą, nawet najdrobniejszą rzecz. Z czasem doszło do absurdu, bo dosłownie każda rozmowa telefoniczna kończyła się kłótnią, która wynikała już nawet nie wiem z czego – wspomina Michał.
– Ja na takie drobnostki nie zwracałem nawet uwagi, a dziewczyna robiła z nich wielki problem. Kiedy miałem tego dość i mówiłem, że "nie ważne, to nic takiego i nie chce się o to kłócić" sypały się na mnie gromy za to, że unikam tematu i "tak to się ze mną rozmawia" – opowiada 23-latek. Jak zaznacza, bardzo męczyło go takie podejście. – Jedna z takich kłótni wyjątkowo utkwiła mi w pamięci. Rozpętała się gigantyczna i absurdalna afera o to, że nie mogę czytać Playboya, bo… tak i już. Problem w tym, że nigdy go nie czytałem i nawet nie miałem zamiaru. Nie wiem, może to kwestia osobowości, ale kłócenie się o tak nieznaczące rzeczy nie ma żadnego sensu. Czasami już lepiej dać za wygraną, żeby tego uniknąć – podkreśla chłopak. Ze swoją dziewczyną rozstał się właśnie przez setki takich drobnych kłótni, których żadne z nich nie mogło już znieść.
Kłócimy się o wszystko
Dalsze przykłady same się mnożą. Im więcej pytam, tym bardziej jestem przerażony, bo wygląda na to, że pary potrafią pokłócić się dosłownie o wszystko. Zostawianie upranych ubrań, deska do krojenia nieumyta, zwijanie brudnych skarpetek w kulki, w ilu stopniach robić pranie: 30, 40 czy 60. Większość rozbija się o kompletnie nieistotne, prozaiczne rzeczy. Czasem to mężczyzna wymyśla, czasem kobieta. Wygląda też na to, że najczęściej takie kłótnie występują w parach, gdzie jedna osoba jest pedantem, a druga lubi bałaganić. Wówczas awantury są w zasadzie gwarantowane.
Dalsze przykłady same się mnożą. Im więcej pytam, tym bardziej jestem przerażony, bo wygląda na to, że pary potrafią pokłócić się dosłownie o wszystko. Zostawianie upranych ubrań, deska do krojenia nieumyta, zwijanie brudnych skarpetek w kulki, w ilu stopniach robić pranie: 30, 40 czy 60. Większość rozbija się o kompletnie nieistotne, prozaiczne rzeczy. Czasem to mężczyzna wymyśla, czasem kobieta. Wygląda też na to, że najczęściej takie kłótnie występują w parach, gdzie jedna osoba jest pedantem, a druga lubi bałaganić. Wówczas awantury są w zasadzie gwarantowane.
Jak jednak mówi nam psycholog i psychoterapeutka Anna Bersz z Laboratorium Psychoedukacji, również zajmująca się terapią dla par, kłótniami o drobnostki nie powinniśmy się przejmować. – Kłótnie to jedna z form współżycia i dają one dużo energii. Niektóre pary wręcz źle się czują, jeśli jest za spokojnie – podkreśla psycholog.
Im dłużej razem, tym ostrzej
Anna Bersz zaznacza, że szczególnie te pary, które są już ze sobą dość długo, mogą się więcej kłócić. – Wtedy mają już mniej powodów do wzlotów pozytywnych – wyjaśnia nasza rozmówczyni. Wówczas po prostu para szuka emocji w negatywach. Dopóki jednak kłótnie są tylko jedną z intensywnych form emocji, to wszystko jest w porządku. Jeśli jednak sprzeczki i awantury stają się głównym źródłem intensywnych przeżyć, to znak, że coś jest nie tak.
Anna Bersz zaznacza, że szczególnie te pary, które są już ze sobą dość długo, mogą się więcej kłócić. – Wtedy mają już mniej powodów do wzlotów pozytywnych – wyjaśnia nasza rozmówczyni. Wówczas po prostu para szuka emocji w negatywach. Dopóki jednak kłótnie są tylko jedną z intensywnych form emocji, to wszystko jest w porządku. Jeśli jednak sprzeczki i awantury stają się głównym źródłem intensywnych przeżyć, to znak, że coś jest nie tak.
Poważne bzdury
Trudno jednak generalnie określić, co jest powodem takiego stanu rzeczy. – Bywa, że kłótnie pokazują większy problem i potem ludzie się rozstają. Czasem w ten sposób wyładowuje się głębszą frustrację, na przykład przekonanie, że partner nie słucha i robi mi na złość, skoro wciąż robi to samo, chociaż wie, że tego nie lubię – wskazuje Anna Bersz.
Trudno jednak generalnie określić, co jest powodem takiego stanu rzeczy. – Bywa, że kłótnie pokazują większy problem i potem ludzie się rozstają. Czasem w ten sposób wyładowuje się głębszą frustrację, na przykład przekonanie, że partner nie słucha i robi mi na złość, skoro wciąż robi to samo, chociaż wie, że tego nie lubię – wskazuje Anna Bersz.
Czasem też, jak mówi nam psychoterapeutka, jest to po prostu przejaw tego, że do siebie nie pasujemy i nie potrafimy wspólnie żyć. Ponieważ jednak – z różnych powodów – nie wyrażamy na głos swojego niezadowolenia z partnera, to szukamy pretekstu do wywołania kłótni. – I dopiero w takiej sytuacji wyrażamy swoje emocje – tłumaczy Bersz. Może więc, jeśli czujemy, że z obecnym partnerem się nie dogadamy, warto powiedzieć mu to wprost – zamiast szukać igły w stogu siana.
Czytaj także:
