"Bądźmy przyjaciółmi" - taka deklaracja często pada między parami, które właśnie się rozstały bądź rozstają. Z jednej strony nie chcemy już z kimś być, z drugiej wydaje nam się, że nie warto tracić kontaktu. Ale często taka relacja to katusze dla jednej ze stron. Czy przyjaźń po rozstaniu w ogóle jest możliwa?
Maja rozstała się ze swoim chłopakiem jeszcze w liceum. Gwałtownie, niezbyt ładnie, emocjonalnie. Od tamtej pory, od 12 lat, z nimi nie rozmawiała. Ma partnera, jest szczęśliwa, o swoim byłym nawet nie myśli, w końcu to była tylko licealna miłość. Od rozstania nie miała z nim żadnego kontaktu. Ostatnio tylko mignęło jej na Facebooku, że ów były pracuje teraz z jej kolegą. Napisała do kolegi, by dopytać, czy to na pewno on. Gdy znajomy zaproponował, że coś przekaże byłemu, Maja wpadła w panikę. - Napisałam, żeby nawet o mnie nie wspominał. Nie wiem czemu, ale ta sytuacja strasznie mnie rozemocjonowała - mówi mi 30-latka. Jak zaznacza, nie byłaby chyba teraz w stanie nawiązać normalnego kontaktu ze swoim ex - chociaż minęło tyle lat.
To powszechny problem, kobiet i mężczyzn, młodych i starych. Gdy z kimś jesteśmy, a potem się z nim rozstajemy, życie czasem się rozpada, czasem toczy się dalej. Wszyscy przeżywamy to tak samo mocno, nieważne, czy to tylko licealna miłość, czy poważne małżeństwo. Często też, po rozstaniu, padają słowa: "bądźmy
przyjaciółmi". Ale czy to w ogóle możliwe? A może przyjaźń czy koleżeństwo po związku to tylko jeden z głupich mitów, które staramy się wcielać w życie?
Błędy partnerów
O rozstania i przyjaźń pytam znajomych. Większość z nich odpowiada od razu, że woli nie udawać, że się z kimś przyjaźni po rozstaniu. - Nie zniosłabym myśli, że on ma teraz inną. Nic już do niego nie czuję, ale jakaś taka zazdrość pozostała - mówi mi jedna ze znajomych, spytana o swojego byłego narzeczonego.
28-letnia Aleksandra mówi z kolei: - Ja nie mam z tym problemu. Nie zawsze mogłam się kolegować od razu, czasem trzeba było się odciąć na parę miesięcy. Ale jak emocje opadają, to potrafimy się świetnie dogadywać z byłymi facetami. Jest tylko jedna zasada: jeśli wiem, że on wciąż coś może czuć, to odpuszczam. Nie chcę nikogo dręczyć - deklaruje moja rozmówczyni. Każda osoba, spytana o radę dotyczącą przyjaźni po rozstaniu, mówi coś innego. Jest tylko jeden wspólny mianownik: wszystko zależy od tego, co czuliśmy i jak się rozstaliśmy.
Syzyfowa praca
Potwierdza to seksuolog Wojciech Sokoluk. Jego zdaniem, przyjaźń po rozstaniu "nie jest niemożliwa". - Ale to raczej trudne - podkreśla seksuolog. Głównie dlatego, że jeśli mówimy o związkach pełnych emocji, zaangażowania, trwających dłużej niż kilka miesięcy, to nie należy oczekiwać, że emocje opadną wraz z rozstaniem. Niewątpliwie jeśli jedno z partnerów wciąż chce być z drugim, to koleżeństwo po prostu nie jest w takiej sytuacji możliwe. Chyba, że "przyjaciel" jest masochistą.
Oczywiście, rzecz nie sprowadza się tylko do tego, czy wyzbyliśmy się już uczuć, czy nie. Jak podkreśla Wiesław Sokoluk, zmiennych decydujących o tym, czy będziemy się z kimś później kolegować, jest co najmniej kilka. I są to zmienne subiektywne, polegające głównie na emocjach i odczuciach, więc nie da się ich zmierzyć i naukowo opisać. Nie da się też uniwersalnie doradzić, jak przyjaźnić się po rozstaniu.
Od czego to zależy
Dwa główne czynniki, które wpływają na relacje po rozstaniu, to przyczyny rozpadu związku i sposób, w jaki się on zakończył. Jeśli związek zakończył się z powodu zdrady lub innych silnych, emocjonalnych przyczyn, na przyjaźń raczej nie mamy co liczyć. Podobnie, jeśli partner na koniec potraktował nas po prostu źle i odszedł w, na przykład, upokarzający nas sposób.
Jednocześnie Wiesław Sokoluk zaznacza, że samo rozstanie to jedno, ale wpływ na późniejsze relacje ma też cały proces tego, jak do rozpadu związku dochodziło. - Jeśli rozstanie jest kontynuacją konfliktu, który narastał jakiś czas, to potem będzie on kontynuowany. Do tego dochodzi często zrzucanie winy na partnera, a jeśli już postrzegamy to w kategorii winy, to nie ma o czym rozmawiać - wyjaśnia seksuolog. Obwinianie drugiej strony oznacza tyle, że wciąż mamy do tej osoby żal, a jeśli mamy żal, to trudno nam będzie przejść do normalnego kontaktu.
- To też zależy, jaki ze związku wynosimy bagaż negatywnych doświadczeń. Jeśli na rachunku emocji bilans jest negatywny, z partnerem wiążemy poczucie krzywdy, to mało prawdopodobne, byśmy mogli nawiązać ze sobą poprawne relacje - tłumaczy Sokoluk.
Jaki był Wasz związek?
Innym czynnikiem, który decyduje o relacjach po rozstaniu, jest sama formuła związku. - Jeśli to nie było bardzo intensywne, na wysokie C i obie osoby odczuwały to w sposób symetryczny, tak samo, to mogą mieć poczucie, że można się rozejść i porozmawiać normalnie - wskazuje Wojciech Sokoluk.
Dotyczy to głównie osób, które w związku nie były bardzo zaangażowane i obie strony podobnie "lekko" traktowały relację. Wówczas po prostu można się rozejść w zgodzie. Co interesujące, podobny efekt może wystąpić u osób, które były w sobie
bardzo mocno zakochane przez pierwsze kilka miesięcy związku, a potem u obu uczucie zakochania szybko wygasło. Dzieje się tak całkiem często i jeśli naprawdę obu stronom "przeszło" i nic więcej ich już nie łączy, to można spróbować się potem przyjaźnić.
Ile trzeba czasu
Seksuolog podkreśla przy tym, że zanim dojdziemy do przyjaźni, warto spróbować nawiązać normalną relacje - taką, w której nie przechodzimy na drugą stronę ulicy widząc swojego byłego bądź byłą. W internecie znajduje się sporo pozornie fachowych "rad", mówiących o tym, że jeśli chcemy dalej rozmawiać z kimś po rozstaniu, to potrzeba się od tej osoby odciąć kompletnie - przynajmniej na jakiś czas.
Wiesław Sokoluk przyznaje, że faktycznie może to działać, jeśli damy sobie czas na nabranie dystansu do tego, co się wydarzyło. - Może to prowadzić do pewnego przewartościowania, a nawet czasem możliwe jest, że do wygaśnięcia negatywnych uczuć. Ale każdy potrzebuje na to innego czasu. Dla niektórych będzie to kilka miesięcy, dla innych krócej, są też takie osoby, u których nie nastąpi to nigdy - wyjaśnia seksuolog.
Nie katuj byłych
Oczywiście, jeśli wiemy o tym, że druga osoba coś wciąż do nas czuje, to nie warto jej katować propozycjami przyjaźni. W internecie aż roi się od postów złamanych serc, które zgodziły się na przyjaźń i teraz cierpią, bo wiedzą, że dla nich to namiastka bycia razem, wolą tak, niż w ogóle. Niestety, to nie jest metoda - w takim przypadku lepiej faktycznie odciąć się od ex-partnera czy partnerki.
Podobnie jest, jeśli druga osoba wciąż jest zazdrosna. Jak opowiada mi jedna ze znajomych, przyjaźniła się ze swoim byłym chłopakiem, ale tylko do czasu. On się
bowiem obraził za to, że dziewczyna krytykuje jego obecną partnerkę. Dopiero koleżanki uświadomiły jej, że wciąż jest o niego zazdrosna i dlatego tak krytykuje. W takim przypadku należy zastanowić się nad swoim zachowaniem, bo może się okazać, że "przeszło" nam tylko pozornie.
Czy warto się przyjaźnić
Jeśli jednak, po wielu trudach i przelanych łzach, uda nam się z byłym partnerem czy partnerką zaprzyjaźnić, warto zastanowić się nad jeszcze jednym aspektem - obecną drugą połową. Bo to, że jesteśmy zazdrośni o byłych, jest zupełnie normalne. I warto się zastanowić, co jest ważniejsze: spokój w obecnym związku, czy przyjaźń byłą/byłym.
O ile w ogóle taka przyjaźń jest możliwa. Bo chociaż część psychologów i seksuologów - tak jak Wiesław Sokoluk - wskazuje, że tak, to inni twierdzą, że niekoniecznie. I nawet wśród psychologów co do tego zgody nie ma. Seksuolog Barbara Diem-Chmielewska, zapytana o przyjaźń po rozstaniu, stwierdza tylko krótko: - Jako człowiek, a nie lekarz, powiem panu: taka przyjaźń nie istnieje.