
Iran wystrzelił rakiety w kierunku baz USA znajdujących się w Katarze. W okolicach Dohy, stolicy Kataru, były słyszane eksplozje. Przestrzeń powietrzna nad Katarem jest zamknięta.
Wysoki rangą amerykański urzędnik powiedział dla BBC, że Biały Dom i Departament Obrony są świadome potencjalnych zagrożeń dla bazy lotniczej Al Udeid w Katarze i uważnie je monitorują.
MSZ Kataru stanowczo reaguje
Już wcześniej było jasne, że Iran szykuje się do odwetu po ostatnich amerykańskich nalotach. Agencje informacyjne Reuters i AFP informowały o eksplozjach słyszanych nad Dohą.
Jest już reakcja MSZ Kataru w związku z atakiem na amerykańską bazę. "Uważamy to za rażące naruszenie suwerenności Kataru, jego przestrzeni powietrznej, prawa międzynarodowego i Karty Narodów Zjednoczonych" – przekazał rzecznik resortu. Dodał, że katarskie systemy obrony powietrznej "skutecznie udaremniły atak i przechwyciły irańskie rakiety", a baza została wcześniej ewakuowana.
"Podjęto wszelkie niezbędne kroki, aby zapewnić bezpieczeństwo personelowi bazy, w tym członkom katarskich sił zbrojnych, siłom sojuszniczym i innym. Potwierdzamy, że w wyniku ataku nie było żadnych rannych ani ofiar śmiertelnych" – informuje MSZ Kataru.
Atak USA na cele w Iranie
Stany Zjednoczone w miniony weekend przeprowadziły ataki na irańskie zakłady wzbogacania uranu. Trump nazwał tę operację "spektakularnym sukcesem militarnym" i stwierdził, że obiekty nuklearne zostały "całkowicie zniszczone". Postawił też kluczowy warunek, o czym więcej przeczytacie w naTemat.
Dokładniej chodzi o trzy kluczowe lokalizacje – Isfahan, gdzie znajduje się ważna baza badawcza, a także zakłady wzbogacania uranu w Natanz i Fordow. Władze Iranu zapowiadały, że odpowiedź na to uderzenie jest nieunikniona.
