
Zamarzły wodospady, na plaży pojawił się śnieg, ludzie wyciągnęli ciepłe kurtki. Gdy Europa zmagała się z falą upałów i gorącym powietrzem znad Afryki, tu dotarło polarne powietrze znad Antarktydy i niespotykany o tej porze roku chłód. W wyniku mrozów zmarło aż 15 osób. Tak trzy kraje Ameryki Południowej właśnie doświadczyły kompletnie odwrotnego zjawiska pogodowego niż my. W jednym dniu Argentyna stała się jednym z najzimniejszych miejsc na Ziemi.
Pół Europy gotowało się na przełomie czerwca i lipca w rekordowych upałach. We Włoszech, Hiszpanii, Portugalii i Francji temperatury przekroczyły 40 stopni C. W Polsce i innych krajach też było jak a tropikach. Nawet w Wielkiej Brytanii padła najwyższa temperatura w tym roku: 33,6 st. C.
Co prawda w piątek 4 lipca nagle się ochłodziło, ale jeszcze dzień wcześniej media społecznościowe zalewały zdjęcia termometrów pokazujących niezwykle wysokie temperatury.
W tym czasie po drugiej stronie globu zmagali się z kompletnie innym szokiem pogodowym.
Zima w Argentynie, Chile, Urugwaju, Paragwaju
Tu o tej roku panuje zima, ale temperatury poniżej zera zaskoczyły wszystkich. "Ekstremalna fala zima", "Lodowate zimno", "Arktyczne powietrze" – tym w ostatnich dniach żyły media w Argentynie, Chile, Urugwaju i Paragwaju. W wyniku niespodziewanych mrozów zmarło co najmniej 15 osób, w tym 9 bezdomnych w Argentynie.
"Dosłownie prawie zamarzłem. Zakładasz na siebie wszystko, co masz. Jestem ubrany na cebulkę" – opowiadał agencji Reuters Juan Manuel Amnini z Buenos Aires. "W tej chwili mam na sobie bieliznę termiczną pod ubraniem, jedną parę spodni, a na nich jeszcze jedną" – relacjonował student Gael Larrosa.
W Argentynie alert pogodowy dotknął 15 regionów. W niektórych temperatury były bliskie rekordów historycznych. Szczególnie Patagonię i południe Argentyny nawiedziły bardzo silne mrozy, a w niektóre miejscach temperatura wyniosła nawet -18 stopni.
W samym Buenos Aires temperatura spadła do -1,9 stopnia C i był to rekord od 1991 roku. Co ciekawe, mniej więcej w tym samym czasie, gdy u nas przyszło ochłodzenie, w Buenos Aires i innych miejscach przyszło ocieplenie. Czasem bardzo gwałtowne.
"W czapkach, rękawiczkach, szalikach i ciepło ubrani, mieszkańcy La Plata stawiają czoła środzie, kiedy minimalna temperatura wyniosła -4°C i chłód utrzyma się przez cały dzień. Dopiero w czwartek temperatura wzrośnie o kilka stopni i przestanie być ujemna w nocy" – relacjonował jeden z lokalnych portali 0221.
Ale jeszcze nie wszędzie temperatura wzrosła.
"Masa zimnego powietrza, która wywołała intensywną falę arktycznego zimna, utrzyma się do weekendu, a jej napływ, przesuwający się z południowego zachodu na północny wschód, będzie oddziaływał na północne prowincje aż do niedzieli" – podawał w piątek argentyński La Nacion.
To jedno z najsuchszych miejsc na Ziemi. Na pustyni Atakama spadł śnieg
Gdy więc u nas media alarmowały o tym, jak chronić się przed upałem, tam donosiły o organizowanych miejscach schronienia, awariach prądu i o tym, że np. rząd Argentyny zawiesił dostawy gazu dla przemysłu i stacji benzynowych, żeby w pierwszej kolejności ogrzewać gospodarstwa domowe.
Pisano, że 30 czerwca Argentyna i Chile znalazły się wśród najzimniejszych miejsc na Ziemi.
Że w stolicy Urugwaju, Montevideo, zanotowano najniższą temperaturę od 1967 roku (- 5,8°C).
Że w nadmorskim mieście Miramar w Argentynie plaża pokryła się śniegiem, co nie zdarzyło się od 1991 roku.
A także że pierwszy raz od dekady spadł śnieg na pustyni Atakama w Chile, uważanej za jedno z najsuchszych miejsc na Ziemi.
"Władze wydały ostrzeżenie dla Buenos Aires, podczas gdy śnieg pokrył plaże i miasta wypoczynkowe w tej prowincji. To zjawisko nie było odnotowane od 2013 roku" – relacjonowało również hiszpańskojęzyczne Deutsche Welle.
"Dawno nie widziałem takiego mrozu"
Internet od paru dni zalewały zimowe zdjęcia. Oszronionych drzew, parków, samochodów, zwisających sopli, śniegu na plaży, czy zamarzniętych wodospadów.
"Dawno nie widziałem takiego mrozu", "Ekstremalne temperatury dają się we znaki", "Miasto pokryło się śniegiem" – dzielili się mieszkańcy Ameryki Południowej swoimi wrażeniami.
Taki był efekt rzadkiego przemieszczania się powietrza znad Antarktydy na północ.
"To, co wydarzyło się w tym tygodniu to fala zimna spowodowana ucieczką masy powietrza polarnego z Antarktydy" – powiedział agencji AFP klimatolog Raul Cordero z Uniwersytetu w Santiago.
Meteorolog Arnaldo Zuniga ocenił zaś w rozmowie z agencją: "Nie jest tak powszechne, aby te zimne masy powietrza rozprzestrzeniały się tak daleko na północ, więc nie możemy wykluczyć, że jest to również spowodowane zmianami klimatycznymi".
