
Premier Donald Tusk pozwał naczelnego "Nie" Jerzego Urbana za primaaprilisowy żart i domaga się przeprosin w portalach takich jak Pudelek.pl i Gwizdek24.se.pl. Proces jeszcze dobrze nie ruszył, ale na razie kompromituje on Tuska bardziej niż sam artykuł w tygodniku Urbana. – Polityk, który idzie na wojnę z mediami, może sobie od razu wpisać na wizytówce słowo "idiota" – twierdzi Wiesław Gałązka, specjalista ds. marketingu politycznego.
– Oczywiście, że te treści mają ogromne znaczenie. Czytelnicy tych stron to są przecież obywatele, a premier ich sobie nie wybiera. Są nawet tacy, którzy kształtują poglądy polityczne wyłącznie na podstawie tekstów z "Faktu", "Super Expressu" czy Pudelka. Ubolewam nad tym, ale tak rzeczywiście jest – mówi w rozmowie z naTemat posłanka PO Iwona Śledzińska-Katarasińska.
Bezlitośni w ocenie decyzji Tuska są z kolei internauci i politycy. "Może jeszcze PO w ogóle zniesie prima aprilis" – kpił dziś na antenie Radia ZET Włodzimierz Cimoszewicz. "Jak się okazuje, od śmiesznego żartu śmieszniejsza jeszcze jest histeryczna reakcja władzy" – napisał pod naszym tekstem Piotr.
Każdemu wolno się oczywiście obrażać. Jednak jeśli "żart" zaczyna żyć własnym życiem i jest odbierany "śmiertelnie poważnie" to oznacza, że ludziom ten żart się wydaje bardzo prawdopodobny. A to już nie jest zasługą Urbana.
Premier Tusk,który pozywa Jerzego Urbana, za tekścik w Nie, to potwierdza,ze Tusk jest bardziej przewrażliwiony na swym punkcie niż J. Kaczyński. Donald Tusk, zachowuje się jak dyktatorzy, każdy rodzaj krytyki, czy żartu z niego, doprowadza go do białej gorączki wręcz agresji, stąd te żałosne pozwy.
Premiera obśmiewa też Artur Dębski, poseł Ruchu Palikota. – Ten proces jest absurdalny, premier chyba nie ma już co robić. Ja to interpretuję jako nadwrażliwość, która pojawiła się po medialnej krytycy Platformy. Tusk już nawet żart interpretuje jako atak – mówi naTemat.
Donald Tusk wściekł się na nasz żart nie dlatego, że nie ma poczucia humoru. Ubodło go strasznie, że polska opinia publiczna odzwierciedlana w internecie od razu uwierzyła w to, że premier i jego otoczenie rozmawiają językiem pijanych chamów wrzeszczących i bijących się na meczach. Narodu mającego już tak kiepskie wyobrażenie o swoim władcy nie można pozwać do sądu. Ja mam więc na procesie zastąpić większość Polaków.
Wszystko o polityce w naTemat:
Czytaj także:


