
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia oświadczył, że po wyborach prezydenckich niektórzy politycy, prawnicy i inne osoby sugerowały mu, by nie zaprzysięgał nowego prezydenta. Jak przyznał wczoraj w mediach, próbowano go namawiać do "zamachu stanu", by zablokować objęcie urzędu przez Karola Nawrockiego. Na jego słowa zareagował prawnik Ordo Iuris, który złożył zawiadomienie do prokuratury.
– Przychodzili do mnie politycy, prawnicy, różni ludzie, którzy byli sfrustrowani wynikiem wyborów prezydenckich – powiedział Szymon Hołownia na antenie Polsat News i dodał: "Zamachu stanu ze mną się nie zrobi".
– Nie głosowałem na Karola Nawrockiego, to nie był mój kandydat, natomiast jako marszałek Sejmu jestem zobowiązany uszanować wolę większości wyborców — podkreślił przewodniczący Polski 2050.
Prawnik Ordo Iuris składa wniosek do prokuratury. Chodzi o słowa Szymona Hołowni o zamachu stanu
Na słowa marszałka zareagował Bartosz Lewandowski, prawnik Ordo Iuris. Poinformował w mediach społecznościowych, że w imieniu Krajowej Rady Sądownictwa złożył wniosek do prokuratury.
"W nawiązaniu do kolejnych medialnych doniesień o podżeganiu pana marszałka Szymona Hołowni do uniemożliwienia zaprzysiężenia prezydenta elekta Karola Nawrockiego, a przez to zmiany ustroju państwa i zamachu stanu, informuję, że w imieniu pokrzywdzonej Krajowej Rady Sądownictwa złożyłem do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wniosek dowodowy o przesłuchanie pana marszałka w charakterze świadka – napisał Lewandowski.
Jak dodał, jeśli śledczy uwzględnią ten wniosek, Hołownia będzie musiał ujawnić nazwiska osób, które miały go "podżegać do niedopełnienia obowiązków i uniemożliwienia zaprzysiężenia prezydenta Karola Nawrockiego".
Zaprzysiężenie Karola Nawrockiego na prezydenta już 6 sierpnia
Przypomnijmy, że w piątek Prokuratura Krajowa przedstawiła wyniki prac zespołu śledczego badającego nieprawidłowości podczas tegorocznych wyborów prezydenckich. Przeanalizowano dokumentację z 250 odwodowych komisji wyborczych, a problemy wskazano aż w 84.
Z oględzin kart do głosowania wynika, że w drugiej turze wyborów prezydenckich Karol Nawrocki otrzymał realnie 48 473 głosy, a Rafał Trzaskowski – 43 709. Tymczasem oficjalne protokoły wskazywały odpowiednio 50 011 i 42 168 głosów. To oznacza, że Nawrocki miał o 1538 głosów za dużo, a Trzaskowski o 1541 za mało.
– Mówimy więc o różnicy rzędu 1,5 tysiąca głosów. Matematyka wskazuje, że ta różnica nie miała wpływu na wynik wyborów – zaznaczył rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.
Dodajmy, że Sąd Najwyższy na początku lipca oficjalnie potwierdził ważność wyboru Nawrockiego na prezydenta. Zaprzysiężenie nowego prezydenta zaplanowano na 6 sierpnia przed Zgromadzeniem Narodowym. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia od razu zadeklarował, że przyjmie przysięgę kandydata PiS.
Zobacz także
