
Polskie prawo budowlane jest pełne skomplikowanych przepisów i choć często ich autorzy (zapewne) chcą dobrze, to w praktyce mogą nam napytać biedy. Tak jest z budową zwykłej szopy na naszej działce. Jeśli ją źle umiejscowimy (a może to być kwestia kilku centymetrów) to przyjdzie nam zapłacić nawet 10 tys. zł. Urzędnicy w czasie kontroli nie będą wyrozumiali.
W czerwcu rząd przyjął projekt nowelizacji Prawa budowlanego, dzięki któremu zwiększa się lista obiektów, na które nie będziemy potrzebować pozwolenia na budowę. Wciąż jednak są pewne pułapki prawne, które mogą nas słono kosztować.
Kiedy nie trzeba pozwolenia na szopę na działce?
Domek narzędziowy, szopę, składzik, komórkę, jak zwał tak zwał, ma wielu właścicieli działek i ogrodów. Trzymamy tam m.in. kosiarkę, rowery, meble i inne "przydasie" i zwykle nawet nie myślimy, że do postawienia jej potrzeba formalnej zgody. I tu zaczynają się schody.
W świetle prawa nawet niewielka szopa, ale postawiona np. na betonowych bloczkach, jest najczęściej traktowana jak budynek, ponieważ jest trwale związana z gruntem. To z kolei oznacza, że nie możemy jej postawić ot tak, bez żadnych formalności i trzeba iść z tym do właściwego urzędu (starostwa lub urzędu miasta). Jest pewien wyjątek.
Zgodnie z art. 29 Prawa budowlanego, budowa wolnostojącego, parterowego budynku gospodarczego (czyli naszej szopy) o powierzchni do 35 m² wymaga jedynie zgłoszenia do właściwego urzędu jeszcze przed rozpoczęciem prac.
Tzn. nie musimy starać się wtedy o pozwolenia, a zatem unikniemy zbędnej biurokracji. Jest jeszcze jeden warunek: łączna liczba takich obiektów na działce nie może przekroczyć dwóch na każde 500 m2 powierzchni działki.
Pułapka 1,5 metra, czyli "strefa zakazana" przy płocie. Kosztowny błąd właścicieli posesji
Mało znany, ale wciąż popełniany błąd dotyczy nie samego zgłoszenia budowy szopy, ale jej odległości od granicy działki. Jak alarmuje portal Infor.pl, przepisy rozporządzenia w sprawie warunków technicznych dla budynków tworzą swoistą pułapkę. Zgodnie z nimi, budynek gospodarczy (ścianą bez okien i drzwi do zewnątrz) można postawić:
Problem polega na tym, że pas ziemi pomiędzy samą granicą a odległością 1,5 metra jest "strefą zakazaną". Postawienie szopy np. 15 cm od płotu sąsiada będzie już traktowane jako... samowola budowlana.
"Każda szopa ogrodowa (domek narzędziowy), którego ściana zewnętrzna (bez okien i drzwi) posadowiona jest w odległości mniejszej niż 1,5 m od granicy działki i jednocześnie nie jest to dokładnie 'linia' stanowiąca granicę działki – jest posadowiona niezgodnie z przepisami" – czytamy w artykule Infor.pl.
Ten dziwny przepis ma więcej sensu, niż się wydaje. Dlaczego?
Wybór pomiędzy stawianiem szopy przy linii działki lub przynajmniej półtora metra od niej wydaje się nomen omen szopką. Intencją ustawodawcy było jednak uniknięcie tworzenia bardzo wąskich, trudnych do zagospodarowania i utrzymania przestrzeni między budynkami na sąsiednich działkach.
Dzięki tej zasadzie albo budynki przylegają do siebie, albo jest między nimi wystarczająco dużo miejsca, by np. swobodnie pomalować ścianę bez wchodzenia na posesję sąsiada. Nie wszyscy o tym pamiętają, a "urzędnicy podczas kontroli nie mają litości", jak twierdzi portal Infor.pl.
Kara za złe usytuowanie szopy może sięgnąć nawet 10 000 zł
Konsekwencje wpadnięcia w tę pułapkę są bardzo dotkliwe finansowo i przekraczają wartość zwykłej szopy. Jeśli nadzór budowlany stwierdzi, że postawiliśmy ją zbyt blisko płotu, grożą nam dwa wydatki:
- Opłata legalizacyjna – za zalegalizowanie samowoli budowlanej zapłacimy 5 000 zł.
- Grzywna – za budowę niezgodną z przepisami technicznymi można otrzymać dodatkową grzywnę w wysokości do 5 000 zł.
Stąd łącznie wyjdzie nas to 10 000 zł. Aby spać spokojnie i nie narazić się na karę, wystarczy pamiętać o dwóch kluczowych zasadach przed postawieniem domku narzędziowego: zgłaszaj budowę i trzymaj się odległości. Wystarczy wziąć miarkę i upewnić się, że szopa stanie albo idealnie na granicy działki, albo w odległości minimum 1,5 metra od niej.
Zobacz także
