
Na początku była niespodzianka. Szerzej nieznany trener przejmuje Lecha Poznań. Potem po pierwszych wypowiedziach może nie podziw, ale pozytywne zaskoczenie. Facet chyba zna się na rzeczy, warto go obserwować. Następnie - lekkie przeginanie – Mariusz Rumak wychodzi z każdej lodówki z tymi samymi sloganami. Na końcu przyszło otrzeźwienie, brak wyników i proste pytanie – czy „Kolejorz” postawił na właściwego konia?
Po obejrzeniu Ligi+ Extra stwierdzamy, że opcje są tylko dwie - albo za dwa lata Mariusz Rumak będzie selekcjonerem reprezentacji Polski, ewentualnie szkoleniowcem klubu Bundesligi, albo skończy jak Maciej Bartoszek, czyli jako zarządca wysypiska śmieci. Innej opcji nie dostrzegamy. Ego tego szkoleniowca zdaje się być mocno rozdęte, a teraz pozostaje zaczekać, czy ma to jakieś uzasadnienie - czyli czy objawił się trenerski Dalajlama, czy tylko kolejnego pewniaczka życie musi sprowadzić na ziemię.

