
"Noc spadających gwiazd" to jedno z najważniejszych i najbardziej spektakularnych wydarzeń społeczno-astronomicznych wakacji. Tysiące miłośników kosmosu w całej Polsce będzie spoglądać w niebo, bo będzie się działa na nim "magia" (zupełnie zwyczajna z perspektywy naukowej). Od której i gdzie najlepiej patrzeć na Perseidy?
Gwiazdy nie spadają (ich koniec jest bardziej "epicki", bo wybuchają i np. przemieniają się w tajemnicze czarne dziury). Na niebie obserwujemy coś znacznie nam bliższego, ale też fascynującego. Można to porównać do... jazdy samochodem w deszczu lub śniegu.
Noc spadających gwiazd. Co tak naprawdę widzimy na niebie?
Ziemia w tej analogii jest naszym gigantycznym autem, atmosfera to szyba, a krople czy płatki to właśnie meteory: Perseidy, które przecinamy. To kosmiczny pył wielkości ziarenek piasku, ale nasza planeta pędzi z taką prędkością (ok. 30 km/s), że w momencie zderzenia spala się w atmosferze. Wygląda to jak świetlista smuga (same Perseidy lecą dwa razy szybciej ok. 60 km/s), która wieki temu została okrzyknięta mianem "spadającej gwiazdy".
Co roku w wakacje możemy obserwować to zjawisko, bo co roku trajektoria naszej planety przecina się wtedy z trajektorią komety Swift-Tuttle w wędrówce dookoła Słońca. Jak na skrzyżowaniu. Na szczęście się nie zderzamy, ale wpadamy w chmurę drobinek materii pozostawionych po komecie. Tworzy on właśnie rój meteorów: Perseidów.
– Kiedy kometa, a raczej lodowa bryła, mija Słońce, to zaczyna się rozgrzewać. Zachodzi sublimacja, czyli ze stanu stałego przechodzi od razu w gazowy. Po prostu paruje i wyrzuca z siebie pył. Nie leci on za kometą jak welon za panną młodą, ale krąży sobie po tej samej orbicie – tłumaczył w naTemat popularyzator astronomii i autor bloga "Z głową w gwiazdach" Karol Wójcicki.
Jak i gdzie oglądać Perseidy w 2025 r.? Jest dobra i zła wiadomość
W nocy z 12 na 13 sierpnia obserwujemy maksimum roju Perseidów. Właśnie wtedy najwięcej ich będzie roztrzaskiwać się o naszą atmosferę (choć możemy je też dostrzec parę dni przed i parę dni później). W tym roku pogoda dopisała: w większości kraju niebo będzie bezchmurne. Jest jednak pewien "problem".
Portal "Nauka. To lubię" podaje, że "Księżyc w tym roku trochę nam przeszkodzi". Jego blask może utrudnić dostrzeżenie słabszych meteorów, ale te "jaśniejsze będą widoczne bez problemu". W najlepszym momencie, czyli po północy (ale możemy zacząć seans, jak zrobi się ciemno), możemy zobaczyć nawet 30-40 meteorów na godzinę. To bardzo dużo życzeń do spełnienia.
Do obserwacji nie potrzebujemy żadnego specjalistycznego sprzętu (chyba że umiemy naprawdę szybko operować lornetką czy teleskopem). Wystarczą nam oczy. Musimy tylko znaleźć miejsce z dala od miejskich świateł, wziąć ze sobą koc lub leżak, coś ciepłego do picia i wypatrywać błysków na niebie. Gdzie patrzeć? Najlepiej ponad horyzontem, w kierunku północno-wschodnim.
Zobacz także
