
Prokuratura podała, że według wstępnych ustaleń obiektem, który spadł pod Osinami, jest dron wojskowy. Media ustaliły, że miał to być tzw. dron-wabik. Poniżej wyjaśniamy, co to za urządzenie i czemu minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej.
– Wstępnie mamy do czynienia z dronem wojskowym. Najprawdopodobniej do jego uszkodzenia doszło na skutek działania materiałów wybuchowych. Na miejsce jedzie biegły wojskowy, który będzie te okoliczności potwierdzał – przekazał mediom w środę prokurator Grzegorz Trusiewicz z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
To dron wojskowy spadł pod Osinami
Dodał także, że teraz "można wstępnie wykluczyć opcję cywilną" oraz wersję, że był to dron przemytniczy. Nie wiadomo, z a jakiego kraju pochodził. Jak mówił prokurator Trusiewicz, być może udział biegłego w zakresie wojska przybliży tę informację. Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej, które uzyskano w źródłach zbliżonych do MON, obiektem miał być dron wojskowy – ale bez głowicy bojowej, zawierającym jedynie niewielką ilość materiałów wybuchowych. Najprawdopodobniej był to wabik.
Drony-wabiki to bezzałogowe statki powietrzne, których głównym zadaniem nie jest niszczenie celów, lecz zwodzenie przeciwnika. Używane głównie w działaniach wojskowych, symulują obecność samolotów, rakiet lub innych dronów, emitując sygnały radarowe lub cieplne, które mają za zadanie oszukać systemy obrony powietrznej.
Drony-wabiki pozwalają wykrywać pozycje radarów wroga, odciągać jego ogień, a także umożliwiają prawdziwym maszynom bojowym bezpieczniejsze przeprowadzenie ataku. W konfliktach takich jak wojna w Ukrainie, drony tego typu są często używane do przełamywania złożonych systemów obrony powietrznej.
Przypomnijmy, że wcześniej w środę Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych informowało: "po przeprowadzeniu wstępnych analiz zapisów systemów radiolokacyjnych, minionej nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej ani z kierunku Ukrainy, ani Białorusi".
Czemu w nocy nie zarejestrowano naruszenia polskiej przestrzeni?
Czemu tak się stało? Jak wskazuje Onet, Polska nie posiada obecnie systemu, który jest w stanie wykrywać obiekty wlatujące w polską przestrzeń powietrzną na małych wysokościach.
Tymczasem drony powszechnie wykorzystywane przez Rosję, zazwyczaj operują na wysokości od 60 do 100 metrów, choć – jak wynika z ukraińskich raportów wojskowych – zdarza się, że lecą nawet poniżej 50 metrów. To pułap, na którym nasze systemy obrony powietrznej mają poważne ograniczenia i są praktycznie niewidome wobec tak nisko lecących obiektów.
Onet wskazuje, że proces pozyskania systemu obrony krótkiego zasięgu BARBARA, który miałby zapełnić tę lukę, rozpoczął się jeszcze w 2017 roku. Jednak dopiero w maju 2024 roku zdecydowano się na jego zakup za kwotę 960 milionów dolarów. System ten ma wejść do użytku operacyjnego dopiero w drugiej połowie 2027 roku.
Zobacz także
