Prokuratura ma już pierwsze ustalenia: dron wojskowy.
Już wiadomo, jaki obiekt spadł w Osinach. Prokuratura właśnie to potwierdziła. Fot. Jakub Orzechowski/Agencja Wyborcza.pl

Prokuratura wydała nowy komunikat w sprawie eksplozji na Lubelszczyźnie. Według wstępnych ustaleń obiektem może być dron wojskowy.

REKLAMA

– Wstępnie mamy do czynienia z dronem wojskowym. Najprawdopodobniej do jego uszkodzenia doszło na skutek działania materiałów wybuchowych. Na miejsce jedzie biegły wojskowy, który będzie te okoliczności potwierdzał – przekazał prokurator Grzegorz Trusiewicz z Prokuratury Okręgowej w Lublinie na konferencji prasowej w środę przed godz. 13:00.

Dodał także, że teraz "można wstępnie wykluczyć opcję cywilną" oraz wersję, że był to dron przemytyczny. Nie wiadomo, z a jakiego kraju pochodził. Jak mówił prokurator Trusiewicz, być może udział biegłego w zakresie wojska przybliży tę informację.

– Grupy dochodzeniowo-śledcze działają i żandarmeria wojskowa przed chwilą przywiozła skaner 3D, który pomoże odtworzyć miejsce zdarzenia – powiedział. Kwestia materiałów wybuchowych, przez które prawdopodobnie doszło do eksplozji drona, będzie w dalszym ciągu badana.

Prokurator Trusiewicz przekazał, że śledztwo w tej sprawie prowadzone jest pod kątem art. 163 Kodeksu Karnego. Chodzi o "powszechne narażenie na niebezpieczeństwo szkody wielkich rozmiarów pod wpływem materiałów wybuchowych."

Nowe informacje ws. eksplozji w Osinach

Według nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej, które uzyskano w źródłach zbliżonych do MON, obiektem miał być dron wojskowy, jednakże pozbawionym głowicy bojowej, zawierającym jedynie niewielką ilość materiałów wybuchowych.

Najprawdopodobniej był to wabik. Chodzi o dron, który ma na celu zająć systemy obrony przeciwlotniczej, tak by prawdziwe drony bojowe mogły działać bez przeszkód

Jak pisaliśmy w naTemat.pl, wcześniej w sieci pojawiły się zdjęcia fragmentów obiektu, który spadł na Lubelszczyźnie. Dziennik "Rzeczpospolita" podał nieoficjalnie, że mógł to być irański dron typu Shahed-131 lub 136. Wykorzystuje je rosyjska armia w wojnie z Ukrainą.

Przypomnijmy, że wcześniej głos zabrał szef MON. Władysław Kosiniak-Kamysz mówił wówczas, ze pod uwagę brane są trzy wersje: wtargnięcie drona rosyjskiego, przemytniczego lub aktu sabotażu.