
Jest obecnie jedną z lepiej znanych polskich emigrantek, choć kraj opuściła zaledwie kilka dni temu. Sandra Borowiecka swoim listem, zapowiadającym wyjazd na zmywak do Londynu, ściągnęła na siebie uwagę niemal wszystkich mediów. Teraz na jej głowę lecą gromy za spór, w jaki wdała się ze znanym blogerem Arturem Kurasińskim, który zaproponował jej pracę za pośrednictwem Facebooka. Kim jest 25-letnia Sandra Borowiecka?
Teraz zrobiło się o niej jeszcze głośniej, kiedy w poniedziałek wdała się w mało uprzejmą, internetową wymianę zdań ze znanym blogerem Arturem Kurasińskim, za którą którą wielu internautów ostro ją skrytykowało. O "mocno pogubionej Sandrze" napisał również nasz bloger Dynamitri, które wcześniej zaproponował jej pomoc w stawianiu pierwszych kroków w Londynie.
– Dynamitri wysłał mi ofertę pracy od Art Kurasiński z kąśliwą uwagą i to przez to tak się zdenerwowałam, że napisałam głupotę – tłumaczy Sandra Borowiecka, która z Kurasińskim ostatecznie sobie wszystko wyjaśniła i przeprosiła za niepotrzebne emocje oraz brak dystansu do całej sprawy.
Drogie internety. Wyjaśniliśmy sobie z Sandrą to i owo. Błądzić ludzka rzecz a ja lubię takie ostre charaktery i watażków. Anyway - proszę o wygaszenie flejmu i danie Sandrze szansy w UK. Jej życie - jej przygoda. Kibicujmy nawet jeśli nie do końca zgadzamy się z założeniami. Peace and love! CZYTAJ WIĘCEJ
Marzenie o mediach
Spięcie z Arturem Kurasińskim nieprzyjemnie zainaugurowało nowe życie Sandry w Londynie. Dziewczyna jest tam dopiero kilka dni. Zatrzymała się u koleżanki i szuka pracy. Na razie roznosi CV po knajpach, sklepach, barach, restauracjach. Aplikuje też na event managera, akurat szukają kogoś ze znajomością języka polskiego. Kontaktuje się także z polonijnymi gazetami. To wszystko jednak tylko rozwiązanie tymczasowe. Sandra przekonuje, że ma inne marzenie. – BBC czeka – mówi ze śmiechem.
Pracowałam m.in. w "Super Expressie", Radiu Kolor, szkole językowej, EVENTI FASHION ATELIER, TVN-ie.
Pewna siebie czy butna
Sandra jest pewna siebie, zaradna i ambitna. Niektórzy twierdzą też, że jest pyszna. Nie chce tego komentować. Przyznaje, że w życiu nie nasłuchała się tyle złych rzeczy o sobie, co ostatnio. Sama to oczywiście sprowokowała swoim listem i komentarzami w sieci, ale nie żałuje. – Gdybym mogła cofnąć czas, zrobiłabym dokładnie to samo – zapewnia. Mówi, że nie chodziło jej o znalezienie pracy. – Byłam zdecydowana na wyjazd do Londynu. Chodziło o problem dotyczący wielu (dziś po tysiącach e-maili wiem jak wielu) młodych Polaków – tłumaczy.
Dziewczyna tęskni za bliskimi i przyjaciółmi, ale ci nie przekonywali jej do pozostania w kraju. – Wiedzieli, że emigracja to dobra decyzja. Wiedzą, jak bardzo chcę być dziennikarką, i jak bardzo chcę do BBC – wyjaśnia. Niemniej jednak, Sandra swojego CV jeszcze tam nie zaniosła. Kiedyś tylko zgłosiła się na staż. Bez skutku. Chce jeszcze chwilę poczekać i "okrzepnąć". Ta możliwość ją motywuje. Ma czas. – Jestem rocznik 1988, czyli długa data przydatności – mówi ze śmiechem.
Czytaj także:

