
Wielu z nas ma go w domu, a może nawet teraz w plecaku lub właśnie go ładuje w gniazdku. To genialny gadżet, który wielokrotnie ratował nas w potrzebie, gdy padła nam bateria w smartfonie. Niewielu zdaje sobie jednak sprawę, że to urządzenie może doprowadzić do pożaru, gdy np. smacznie sobie śpimy. Nigdy nie powinniśmy zostawiać go bez nadzoru, o czym boleśnie przekonało się w ostatnich miesiącach wiele osób w Polsce i na świecie.
Wszyscy słyszeliśmy o historiach z wybuchającymi smartfonami i jesteśmy już (a przynajmniej powinniśmy być) wyczuleni na tym punkcie. Znacznie mniej mówi się jednak o popularnych kuzynach ładowarek i zasilaczy: powerbankach.
Potrafią "uratować życie" na wyjeździe czy podczas długiego dnia poza domem, ale niestety, potrafią też wywołać pożar, który odbierze nam wszystko. W tym artykule nie chodzi o to, by zniechęcić was do używania tych urządzeń, ale żeby po prostu na nie uważać.
Powerbank stwarza zagrożenie pożarowe. Nie wychodź z domu podczas ładowania
Impulsem do napisania tego artykułu była tragedia, która dotknęła członka ekipy AstroLife, bloga poświęconego astronomii. Jego mieszkanie (z drogocenną zawartością) doszczętnie się spaliło, a pożar zainicjował właśnie powerbank pozostawiony na noc do ładowania.
"W salonie zauważyłem ogień na sofie – od ładowanego powerbanku. Chciałem go wyrzucić, ale stopił się w kanapę i nie było już szans, by uratować mieszkanie" – napisał poszkodowany.
Przeraziła mnie ta historia, bo przecież noc, gdy śpimy i nie korzystamy z urządzeń, to idealny moment na ładowanie powerbanków. Robię tak ja i pewnie wielu z czytających ten tekst. Kiedy poszperałem w sieci, okazało się, że to wierzchołek góry lodowej.
Podobnych zdarzeń było całkiem sporo i to na przestrzeni ostatnich miesięcy. Poniższe przykłady to i tak tylko pierwsze artykuły, które się wyświetlają w Google po wpisaniu "powerbank spalił się".
Skala problemu jest na tyle duża (bo powerbanki są też coraz tańsze i powszechniejsze), że po pożarze samolotu na lotnisku (luty 2025) w Korei Płd., linie lotnicze Air Busan zakazały przewożenia powerbanków w schowkach bagażowych. Pasażerowie muszą mieć je przy sobie, by w razie czego można było szybko zareagować. No właśnie: co wtedy robić?
Jak uniknąć pożaru lub eksplozji powerbanku i innych baterii?
Tak naprawdę powinniśmy uważać nie tylko na powerbanki. Jak przestrzegał na antenie "Dzień Dobry TVN" st. bryg. mgr inż. Karol Kierzkowski, rzecznik prasowy Komendanta Głównego PSP, w domu może zapalić się wszystko, co ma w sobie baterię lub akumulator litowo-jonowy. Dotyczy to więc także smartfonów, laptopów, tabletów czy nawet robotów sprzątających, a także hulajnóg i samochodów elektrycznych.
Baterie w nich są bardzo wydajne, ale jednocześnie wrażliwe na uszkodzenia, przegrzanie czy wady fabryczne. Wystarczy zwarcie, przeładowanie lub uszkodzenie mechaniczne (np. po upadku), by wewnątrz ogniwa rozpoczęła się reakcja chemiczna prowadząca do gwałtownego wydzielania gazów, puchnięcia i w konsekwencji zapłonu lub wybuchu.
Jak zminimalizować ryzyko pożaru? Proste zasady:
Co robić, gdy powerbank się zapali?
Nasze bezpieczeństwo jest najważniejsze. Jeśli nie czujesz się na siłach, by cokolwiek zrobić lub pożar jest zbyt wielki, natychmiast ewakuuj siebie i domowników, nie otwieraj okien, zamknij za sobą drzwi (na klamkę) do pomieszczenia objętego płomieniami i zadzwoń pod numer 112. Więcej porad znajdziemy na stronie straży pożarnej.
Jeśli pożar jest bardzo mały (np. urządzenie dopiero zaczyna dymić) i nie stanowi dla ciebie zagrożenia, możesz spróbować go ugasić. W pierwszej kolejności, jeśli to możliwe, odłącz je od prądu. Do gaszenia małej elektroniki można użyć zwykłej gaśnicy lub sprayu gaśniczego. W ostateczności można użyć wody, ale pamiętajmy, że nigdy nie wolno nią gasić płonącego oleju lub tłuszczu.
Zobacz także
