Jaka powinna być kobieta XXI wieku? Z pewnością musi posiadać nienaganną figurę, długie włosy i świetlistą cerę. Emanować wewnętrznym ciepłem, zawodowym spełnieniem oraz rodzić dzieci, a potem wychowywać je starannie i z miłością. Dbać o dom, pielęgnować męża, mieć ciekawe hobby oraz doktorat z nauk humanistycznych na koncie. Powinna być Małgorzatą Rozenek, która niebawem doprowadzi Polki do euforii i nauczy je perfekcyjnej kobiecości. Lub inaczej: zaknebluje je idealnie wyprasowanym ręcznikiem.
– Kocham składać ręczniki – zadeklarowała radośnie Małgorzata Rozenek w studiu „Dzień Dobry TVN”. Tym wyznaniem wprawiła w zakłopotanie nawet harpię feminizmu,
Magdę Mołek.
– To nasz pokój wypoczynkowy. Kominek jest centralnym punktem domu – wyznała z kolei Pani Perfekcyjna, oprowadzając po swoich włościach. – Tutaj widać rodzinne zdjęcia. To mój syn Tadeusz. A to moje konie – opowiadała z zapałem Rozenek reporterce TVN w materiale wyemitowanym w cyklu „Gwiazdy i ich domy”.
Tak, Małgorzata Rozenek nad Wisłą jest gwiazdą. Bo jest żoną aktora, Jacka Rozenka. Bo uwielbia opowiadać w mediach o tym, że jest wrażliwa na cierpienie zwierząt. Bo jest prawniczką, która zrezygnowała z kariery na rzecz macierzyństwa oraz projektu, który
zyskał wreszcie stosowny tytuł: „Perfekcyjna Pani Domu”. Od marca na antenie TVN Style pani Rozenek będzie edukować gospodynie domowe w tak istotnych dla nich kwestiach, jak: prasowanie, krochmalenie, maglowanie. Ciasta ugniatanie. Dzieci karmienie. Masła ucieranie. Brudu tropienie.
Małgorzata Rozenek będzie jak polska Anthea Turner, która z uśmiechem i w seksownym fartuszku, godnym „żony ze Stepford”, karciła brytyjskie kobiety w programie „Perfect Housewife”. Będzie jak Martha Stuart, która wmówiła Amerykankom, że idealnie opieczony indyk może być szczytem ich ambicji, a placek z zakalcem towarzyską i małżeńską klęską. Martha jest zresztą marką samą w sobie, znakomitym znakiem handlowym, pod którym sprzedaje się patelnie, prodiże, książki kucharskie i mopy. Nie typuję natomiast, żeby Małgorzata Rozenek była cichą fanką Nigelli Lawson, czyli „kuchennej bogini”, która również wypuściła na rynek swoją linię kuchennych naczyń oraz jest autorką kilku bestsellerów z przepisami. Nigella jest zbyt rozrywkowa i za gruba, żeby imponować Mrs. Perfect. Żona Charlesa Saatchiego lubi jeść tłuczone ziemniaki, chodzić do pubów, przesadzać z drinkami oraz wylizywać na wizji palce umazane śmietaną. Cóż to za droga do perfekcji? Raczej przepis na rozstępy, których perfekcyjne kobiety nie mają.
Kilka odcinków programu Turner, obejrzanych na YouTube’ie oraz lektura wywiadów z Małgorzatą Rozenek dają przedsmak tego, czym będzie nowa produkcja TVN Style.
Kobieca telewizja szykuje walec, którym przejedzie po swojej publiczności. Co ciekawe, polska telewizja jako pierwsza na świecie zdecydowała się przygotować własną wersję formatu opartą na brytyjskiej licencji. Marketingowcy stacji musieli dojść do wniosku, że Polki mają wystarczająco rozbudowane ambicje, a równolegle kompleksy i są tak sfrustrowane, że Jej Wysokość Perfekcyjna zyska u nich posłuch.
„Perfekcyjna Pani Domu” to wymarzone wprost narzędzie kobiecej opresji. Małgorzata Rozenek udowodni wreszcie polskim kobietom, że można codziennie szorować podłogę i mieć manicure jak z reklamy. Pisać doktorat i produkować finezyjne etykietki do konfitur domowej roboty. Układać kwiaty i włosy naraz. Nosić kalosze jak szpilki. Spać trzy godziny i nigdy nie mieć podkrążonych oczu. „Perfekcyjna Pani Domu” to nie tylko idealna bohaterka kobiecych pism i programów śniadaniowych, ale również ich produkt. Wytwór kobiecopodobny, bez wad, tylko z waty i wosku, który doskonale nabłyszczy polskie parkiety.
Kwitnie nowy mit o „Matce-Polce”, która nie ślęczy nigdy przy garach w okularach zaparowanych od kuchennych wyziewów. Matka-Polka jest chlubą domu i opoką dla
dzieci, ale także maskotką swojego męża. Wierna rodzinnym tradycjom, pozwala sobie na odrobinę szaleństwa i śmiałe dekolty. W delikatnej opaleniźnie staje się obiektem westchnień kolegów z pracy swojego męża. To reprezentacja marzeń każdego mizogina. Przypomina mi się kadr z filmu „Sponsoring” Małgorzaty Szumowskiej: dziennikarka „Elle”, grana przez Juliette Binoche, siedzi przy stole i dziobie w talerzu, uczestnicząc w kolacji, którą ugotowała dla męża i jego kontrahentów. Mąż pouczył ją wcześniej, żeby nie wciskała gościom „tych swoich feministycznych bzdur”. Milczy zatem. Dopiero, gdy wchodzi w świat swoich fantazji, czuje się wolna. I podejmuje decyzję: woli być niedoskonała, słaba, pożądliwa niż tkwić w marazmie.
Tymczasem Anthea Turner, protoplastka kobiecego perfekcjonizmu, ściągnęła na siebie gniew brytyjskiej opinii publicznej, wdając się w romans z żonatym panem. W końcu Grant Bovey został jej mężem. Do ślubnych zdjęć, opublikowanych potem w bulwarówkach, państwo młodzi pozowali z batonikiem zbożowym zamiast obrączek. Nachalny product placement oburzył Brytyjczyków i notowania Turner sięgnęły dna. Okazuje się, że publika od czasu do czasu potrafi obśmiać perfekcyjny paździerz. Tym bardziej, że nic nie daje ludziom takiej satysfakcji, jak wytykanie błędów osobom, które kreują się na chodzące ideały. Małgorzata Rozenek powinna zapamiętać te słowa. I życiorys utrzymywać w równej czystości, co obrus w jadalni.
Uważam, że tego typu programów powinno być w telewizji jak najmniej. Mogą one zachęcać kobiety do pozostania w domu. Mało kto myśli o tym, że gospodynie domowe są najczęściej narażone na ubóstwo - w końcu pracując w domu pozbawiają się emerytur i świadczeń zdrowotnych. Jednak znając realia naszego kraju, program "Perfekcyjna Pani Domu" będzie cieszył się dużą popularnością. Mam nadzieję, że nakłoni on widzów do refleksji nad tym, że obowiązki domowe powinny być rozdzielane pomiędzy wszystkich domowników. W przeciwnym razie stereotyp kury domowej tylko się umocni.