Brutalne zabójstwo żołnierza w Londynie wpłynie na sytuację imigrantów nie tylko w Wielkiej Brytanii. Pomimo zupełnie innych realiów, w Polsce zaczynają się pojawiać głosy sprzeciwu wobec rozwoju społeczności muzułmańskiej. Te głosy sprawnie podchwycą rasiści i wykorzystają, by zwerbować w swoje szeregi nowych członków. Niewielka mniejszość muzułmańska będzie miała jeszcze trudniej.
Dwaj mężczyźni, którzy zabili w Londynie nieumundurowanego żołnierza wzywali Allaha i zapowiadali wojnę, która obejmie całe miasto, kraj i kontynent. Premier David Cameron zapowiedział, że nie ugnie się pod groźbą terrorystów. W dzielnicy, w której dokonano morderstwa, mniejszości narodowe to potężna grupa. Bardziej odpowiednie byłoby napisać "większości", bo choć na terenie Wielkiej Brytanii urodziło się 60 proc. mieszkańców Woolwich, to wielu z nich ma korzenie w Afryce lub Azji.
W ciągu ostatnich 10 lat liczba muzułmanów wzrosła na Wyspach o 75 procent i dzisiaj co dziesiąty mieszkaniec Wielkiej Brytanii poniżej 25. roku życia to muzułmanin. Pod koniec 2012 roku muzułmanie stanowili w Londynie 12 procent mieszkańców. W Polsce tymczasem jest około 30 tysięcy muzułmanów, czyli mniej niż 0,08 proc. Tak więc sytuacja tej mniejszości jest w Polsce zupełnie inna niż w Wielkiej Brytanii, Francji, Holandii czy Niemczech.
Jednak w internecie szybko zaczęły pojawiać się komentarze ostrzegające przed powtórką sytuacji z Londynu i apele o niedopuszczenie do tego w Polsce. Mało kto za to protestuje przeciwko brutalności pseudokibiców, chociaż bardziej prawdopodobne jest, że padniemy ich ofiarą. Dlatego od chwili pojawienia się informacji z Londynu obserwujemy wzmożoną aktywność internetowych nienawistników.
Zdjęcie z apelem "Stop. Islam w Polsce" udostępniło ze strony Zjednoczeni Polacy ponad 630 osób, ale w ciągu godziny przybyło ich około 30, więc ta liczba wzrośnie. Komentarze pod fotografią to prawdziwa wirtuozeria nienawiści, ksenofobii i rasizmu. I nie są to wcale anonimowe komentarze pod artykułami na wielkich portalach, ale podpisane imieniem i nazwiskiem wpisy na Facebooku.
"Precz z Europy brudasy!!!" – pisze Anna. "Śmierć islamistom ! Przynajmniej w Europie." – dodaje Radek. "Proszę bardzo niech sobie wyznają allacha,niech wierzą w mahometa, który jest jego prorokiem niech żyją zgodnie z szariatem, niech robią co chcą ALE NIE W MOIM KRAJU!!! I nie ma tu miejsca na tolerancję ani jakąkolwiek poprawność polityczną!!!" – apeluje Marcin. Wśród kilkudziesięciu komentarzy są i nieco łagodniejsze, są też znacznie bardziej ostre, ale ze wszystkich przebija wrogość wobec wyznawców islamu.
Bez namysłu uznaje się za zagrożenie grupę, która wcale zagrożeniem nie jest. – W Polsce mamy do czynienia z absurdalną powszechnością ksenofobii, szowinizmu, rasizmu, antysemityzmu czy islamofobii, kiedy wszystkie grupy mniejszości są w naszym kraju mało liczne – zauważa dr hab. Rafał Pankowski ze Stowarzyszenia "Nigdy więcej" i Collegium Civitas.
Jego zdaniem takie wydarzenia to tylko pretekst do kolejnych ataków. – Kreuje się sztucznego wroga: Żyda, Muzułmanina czy innego obcego. Rasiści nie potrzebują dla swojej nienawiści zakorzenienia w faktach, w rzeczywistości. Widać to szczególnie w internecie – zwłaszcza na polskich stronach język nagonki bardzo się zaostrza. Na tle innych krajów pod względem poziomu internetowych dyskusji wypadamy bardzo źle – ocenia.
Medialną burzę i polityczną burzę w Londynie wykorzystają na pewno organizacje rasistowskie. Nie tylko nad Tamizą, ale i w Polsce. – Przede wszystkim trzeba zastrzec, że w każdej społeczności zdarzają się zabójcy, przestępcy czy dewianci, także w muzułmańskiej. Niedopuszczalne jest uogólnianie sytuacji takich jak ta w Londynie na całą społeczność. Niestety często tak właśnie się dzieje. Niezależnie, czy sytuacja dotyczy Polski czy nie, czy mamy do czynienia ze przestępczym zachowaniem jednostki czy grupy, takie wydarzenia są wykorzystywane propagandowo przez grupy rasistowskie. W ten sposób one przyciągają nowych członków i rozbudowują swoje szeregi– wyjaśnia ekspert.
Podobnie było zresztą po zamieszkach w Paryżu czy po ostrych protestach po opublikowaniu w europejskich gazetach karykatur Mahometa. Wtedy również straszono szybkim zalewem Polski muzułmanami, ale jak widać nic takiego nie miało miejsca. – Można powiedzieć, że w Polsce muzułmanów nie ma. Ci, którzy są mieszkają tutaj od kilkuset lat i są doskonale zasymilowani – ocenia prof. Piotr Balcerowicz, orientalista. – Polska nie jest celem dla migrantów i przez najbliższe 100 lat nim nie będzie. Ale nawet tam, gdzie migranci stanowią znaczący odsetek, ich wpływ jest pozytywny – twierdzi specjalista od krajów arabskich.
Problemy i tarcia między rdzennymi mieszkańcami i przybyszami pojawiają się, kiedy zawodzi państwo. – Przybysze nie rozumieją Europy i nikt ich jej nie uczy. Tak samo rdzenni mieszkańcy niewiele wiedzą o imigrantach i reagują zbyt nerwowo na różne wydarzenia. Tak też należy ocenić reakcję internautów na ten bandycki, a nie terrorystyczny, napad w Londynie. Ludzie nie rozumieją świata i zareagowali powierzchownie. Przecież nikt nie wzywałby do wydalenia z Polski wszystkich chrześcijan, bo kilka tygodni temu ktoś obciął komuś rękę maczetą na dyskotece pod Warszawą – porównuje prof. Balcerowicz.
Wydarzenia w Białymstoku pokazały, do czego może prowadzić nienawiść do obcych. A nienawiść budzi tylko nienawiść. I w Londynie, i w Białymstoku i w Twoim mieście. Od nas zależy, czy ją powstrzymamy.
Podczas wybuchów wulkanów czy trzęsień ziemi najpierw mamy do czynienia z głównym uderzeniem, potem nastaje cisza, a następnie – nigdy nie wiadomo, jak szybko – seria kolejnych wybuchów lub wstrząsów wtórnych. Podobnie jest z atakami terrorystycznymi. Ostatnie rytualne zabójstwo brytyjskiego żołnierza w londyńskiej dzielnicy Woolwich jest więc jak katastrofa naturalna – wszyscy czekają na to, co jeszcze się wydarzy CZYTAJ WIĘCEJ