
Niemiecki rynek pracy otwiera się szerzej niż dotąd, a tamtejsze firmy chętnie zatrudniają pracowników z Polski, nawet jeśli nie posługują się językiem niemieckim. Polacy mogą też liczyć na dodatkowe profity.
Rynek pracy w Niemczech od dawna otwarty jest na polskich pracowników, jednak obecnie firmy idą o krok dalej, oferując zatrudnienie także osobom bez znajomości języka niemieckiego. Według raportów Federalnej Agencji Pracy niedobory kadrowe dotyczą przede wszystkim stanowisk niewymagających specjalistycznych kwalifikacji.
Niemcy nadal szukają pracowników z Polski
Praca w Niemczech to nie tylko wyższe wynagrodzenia w porównaniu do Polski, ale także dostęp do niemieckich świadczeń pracowniczych. Minimalna stawka godzinowa w 2025 roku to 12,82 euro brutto, co przy pełnym etacie przekłada się na około 2000 euro miesięcznie, czyli około 9 tysięcy złotych brutto.
Pracodawcy zatrudniający Polaków coraz częściej oferują pakiet dodatkowych benefitów, takich jak zakwaterowanie, transport do pracy czy pomoc w formalnościach. W wielu firmach działają także polskojęzyczni koordynatorzy, którzy wspierają pracowników w komunikacji oraz adaptacji w pierwszych tygodniach zatrudnienia.
Co ciekawe, jak pisała niedawno polska redakcja DW, Nicolas Kurzawa, autor artykułu opublikowanego we "Frankfurter Allgemeine Zeitung", zwracał wówczas uwagę na najnowsze wyniki Niemieckiego Urzędu Statystycznego.
Mniej osób jednak chce jechać już do Niemiec
Wynikało z nich, że w ubiegłym roku po raz pierwszy od 2008 r. więcej osób wyjechało z Niemiec do innych krajów UE, niż z nich przyjechało. Istotnym powodem był spadek zainteresowania przeprowadzką do Niemiec obywateli krajów Europy Środkowo-Wschodniej.
"Gdy babcia wymagała stałej opieki, zatrudniano jako opiekunkę Polkę. W okresie żniw sprowadzaliśmy Rumunów. Niemcy uważali za niepodważalną oczywistość, że pewne elementarne prace wykonują ludzie z Europy Wschodniej. Niektóre narodowości stały się wręcz synonimem pewnych czynności, co świadczy o braku należytego szacunku" – pisał Kurzawa.
Pracownicy ze wschodniej części Europy byli przez długi czas podporą niemieckiego rynku pracy, łagodząc negatywne skutki kryzysu demograficznego. To ulega obecnie zmianie – coraz mniej osób z Polski, Rumunii czy Bułgarii przyjeżdża do pracy do Niemiec.
Zobacz także
