Hasło przewodnie kampanii
Hasło przewodnie kampanii facebook.com/israellovesiran

Słuchając polityków, można by pomyśleć, że Izraelczycy i Irańczycy marzą tylko o tym, by rzucić się sobie do gardeł. Tysiące ludzi postanowiły udowodnić jednak, że jest inaczej. Internetowa akcja wyrażania sympatii między ich krajami przyciąga coraz większą uwagę.

REKLAMA
„Irańczycy, nigdy nie zbombardujemy waszego kraju, kochamy Was”. Krótka wiadomość, ale może poruszyć wiele serc. Gdy w sobotę pewne małżeństwo grafików z Izraela umieściło swoje zdjęcia z taką treścią na Facebooku, nie wiedzieli jeszcze, jak wiele.


Żeby spróbować

- Gdy ciągle dookoła słyszysz o nadciągającym konflikcie, robisz się tak przerażony i zestresowany, że najchętniej ukryłbyś się w jakiejś skorupie – powiedział „Haaretzowi” Ronny Edry, współautor akcji. - Wtedy pomyślałem: dlaczego nie wyciągnąć by ręki do tej drugiej strony, dlaczego nie ominąć generałów i nie zapytać Irańczyków, czy naprawdę nas nienawidzą? - dodał.
Ronny Edry
Na profilu inicjatywy

Do Irańczyków
Do wszystkich ojców, matek, dzieci, braci i sióstr

Aby wybuchła między nami wojna, najpierw musi istnieć między nami strach, nienawiść.
Nie boję się was, nie żywię do was nienawiści. Nawet was nie znam. Żaden Irańczyk nie zrobił mi kiedykolwiek krzywdy. Nigdy nawet nie spotkałem Irańczyka... Tylko jednego w paryskim muzeum. Fajny gość.
Czasem w telewizji widzę mężczyznę, Irańczyka, który mówi o wojnie. Jestem pewien, że on nie reprezentuje wszystkim mieszkańców Iranu. Jeśli i wy widzicie kogoś, kto mówi o zbombardowaniu waszego kraju, to bądźcie pewni, że on także nie reprezentuje wszystkich Izraelczyków.
Nie jestem oficjalnym przedstawicielem swojego państwa. Jestem ojcem i nauczycielem. Znam ulice mojego miasta. Rozmawiam z sąsiadami, rodziną, przyjaciółmi, uczniami i w imieniu ich wszystkim: kochamy was. Nie chcemy was skrzywdzić.
Przeciwnie, chcielibyśmy się spotkać na kawie i pogadać o sporcie.


Początkowe odpowiedzi były negatywne, wręcz cyniczne. Ktoś porównał inicjatywę do konia trojańskiego, ktoś ironizował, że George W.

Jak podaje izraelski portal "Globes", najnowsze sondaże wskazują, że 50 proc. Izraelczyków stanowczo sprzeciwia się atakowi na Iran. Pomysł prewencyjnego uderzenie popiera 43 proc. Jednocześnie 78 proc. ankietowanych nie wierzy, by bombardowanie irańskich obiektów atomowych mogło na stałe powstrzymać Iran przed wyprodukowaniem broni nuklearnej CZYTAJ WIĘCEJ

Bush obiecywał to samo Irakijczykom. - Po pierwszym plakacie ludzie zaczęli mnie krytykować; mówili, że jestem idiotą i naiwniakiem, i że składam broń zanim wojna w ogóle wybuchła – opowiadał Edry. - Ale bardzo szybko te obrazki stały się hitem, setki ludzi pokazywały je sobie nawzajem, wielu tworzyło własne – dodał.
Kula śnieżna
Po krótkim czasie przyszły i pierwsze wiadomości od Irańczyków. Pozytywne. „Kochamy was. Wasze słowa dotarły do nas pomimo cenzury”, napisał jeden z nich. Kolejny przypomniał postać Abdola Hossejna Sardariego, irańskiego dyplomaty, który w trakcie II wojny światowej ocalił setki Żydów we Francji. „Nie chcemy wojny z
żadnym państwem”, dopisał. - Nigdy bym nie pomyślał, że po 48 godzinach będę rozmawiał z Irańczykami. Część z nich boi się wysyłać własne zdjęcia, bo mogliby pójść za to do więzienia, ale niektórzy i tak to robią. Codziennie dostaję setki wiadomości – ekscytował się Edry.
Inicjatywą prędko zainteresowały się największe światowe media, wliczając al-Jazeerę i „Washington Post”. Teraz autorzy chcą pójść za ciosem – na specjalnej stronie zorganizowali zbiórkę. „Od jakiegoś czasu w wiadomościach słyszymy o nadciągającej
wojnie, ale siedzimy i patrzymy tak jakby to nas w ogóle nie dotyczyło. (…) Pomóżcie nam zapobiec konfliktowi szerząc tę wiadomość. Pomóżcie nam zebrać pieniądze, żebyśmy mogli wykupić miejsce na bilbordach i w magazynach, reklamy w telewizji, a nawet na Times Square. Chcemy, by każdy zrozumiał, że nie będzie żadnej wojny”, piszą.