Toyota Yaris GR Sport
Toyota Yaris GR Sport fot. Albert Długoszewski

Są samochody, które tylko udają sportowe. Są takie, które próbują złapać balans między wygodą codzienności a ekscytacją motorsportu. Ale są też takie, które nie zostawiają absolutnie żadnych złudzeń, do czego zostały stworzone. Toyota GR Yaris 1.6 Turbo 8 A/T Gazoo Racing Direct należy do tej ostatniej kategorii. To samochód, który wygląda i prowadzi się tak, jakby właśnie uciekł z odcinka specjalnego WRC, a na ulicy znalazł się przez przypadek. Po tygodniu spędzonym za jego kierownicą wiem jedno, to nie jest auto dla każdego.

REKLAMA

Sportowy charakter

GR Yaris to samochód, którego po prostu nie jesteś w stanie pomylić z żadnym innym autem. Już sam widok poszerzonych nadkoli i muskularnej sylwetki sprawia, że wiesz, iż masz przed sobą coś zupełnie innego niż typowego Yarisa z flotowej wypożyczalni. Nadwozie o długości zaledwie 3,995 mm, szerokości 1,805 mm i wysokości 1,455 mm wygląda jak miniaturowy bolid, gotowy na tor.

Rozstaw osi to tylko 2,560 mm, co w praktyce oznacza, że samochód jest niesamowicie zwrotny, a średnica zawracania wynosi 10,6 m - można nim wcisnąć się niemal wszędzie, choć wrażenia z jazdy są zupełnie inne niż w miejskim aucie. Bez dwóch zdań.

logo
  • logo
  • logo
  • logo
logo

Detale robią ogromne wrażenie - 18-calowe felgi obute w szerokie opony 225/40 R18, masywny grill, agresywne wloty powietrza i spojler, który nie zostawia złudzeń co do przeznaczenia auta. Każdy element nadwozia został zaprojektowany z myślą o aerodynamice, chłodzeniu i stabilności przy dużych prędkościach. Patrząc na niego z bliska, miałem poczucie, że to auto powinno się trzymać w garażu wyścigowym, a nie pod blokiem.

Kompromisy we wnętrzu

Po otwarciu drzwi czuć, że Toyota chciała przenieść atmosferę rajdówki do wnętrza samochodu cywilnego. Fotele oczywiście kubełkowe, głęboko trzymają ciało w zakrętach, ale przy dłuższych trasach pozostają zaskakująco wygodne. To nie jest typowa "deska do prasowania" z samochodów torowych. Po tygodniu jazdy nie odczuwałem zmęczenia pleców ani nóg. 

logo
Toyota Yaris GR SPORT fot. Albert Długoszewski

Widoczność to kolejny atut. Mimo że sylwetka jest niska, a słupki szerokie, inżynierowie zadbali o dobrą geometrię szyb. W mieście GR Yaris daje pewność prowadzenia, a parkowanie nie jest katorgą.

Multimedia? To nie jest priorytet w tym aucie, ale system działa sprawnie, ekran jest czytelny, a nagłośnienie daje radę. Tyle że tu muzyka jest zbędna, bo najlepszym soundtrackiem jest ryk silnika. To dźwięk, który kocha każdy petrolhead, po prostu.

Oczywiście nie wszystko jest różowe, bo chociażby bagażnik ma tylko 141 litrów. To oznacza, że duże zakupy albo wyjazd rodzinny trzeba sobie odpuścić, ale kto kupuje auto wyścigowe do wożenia zakupów?

Tylna kanapa istnieje, ale tylko symbolicznie, jest to raczej dodatkowa przestrzeń na plecak czy torbę niż miejsce dla dorosłego pasażera. GR Yaris od początku jasno nam komunikuje: najważniejsze są wrażenia kierowcy, a nie pasażerów.

Ogromna moc pod maską

Pod maską kryje się jednostka, która już ma status kultowej. To trzycylindrowy silnik G16E-GTS o pojemności 1,618 cm³, turbodoładowany, z bezpośrednim wtryskiem paliwa. Na papierze oferuje 280 KM przy 6,500 obr./min i 390 Nm przy 3,250 obr./min. W praktyce czuć, że te startuje po prostu jak odrzutowiec, a od średnich obrotów przyspiesza jakby chciało połknąć asfalt. Oczywiście trzeba wspomnieć, że jeździ się nim jak po sznurku.

logo
Toyota Yaris GR SPORT fot. Albert Długoszewski

Nowością w testowanej wersji jest 8-biegowa automatyczna skrzynia "Gazoo Racing Direct". Pracuje błyskawicznie, nie gubi się nawet przy ostrzejszym traktowaniu, a przy manualnej zmianie łopatkami daje wrażenie, jakbyśmy siedzieli w prawdziwej rajdówce. Koniecznie polecam potestowanie tego auta używając łopatek właśnie. 0–100 km/h w 5,2 sekundy i prędkość maksymalna 230 km/h, to są oficjalne liczby.

Ale emocje, jakie daje przyspieszanie, są nie do opisania. Ryk silnika, turbo, które świszczy przy każdym wciśnięciu gazu, to doświadczenie, które sprawia, że każda prosta droga staje się pretekstem do zabawy. Wszystko w granicach przepisów ruchu drogowego zachowując należyte bezpieczeństwo.

GR-FOUR w akcji

Kluczem do sukcesu GR Yarisa jest napęd GR-FOUR. To zaawansowany system 4x4, który potrafi błyskawicznie rozdzielać moment obrotowy między osiami, w zależności od warunków i trybu jazdy. Na suchej nawierzchni auto prowadzi się jak gokart, wchodzi w zakręty pewnie i klei się do asfaltu, a kierowca ma poczucie absolutnej kontroli. Akurat trafiłem na dwa deszczowe wieczory i na mokrej czy śliskiej nawierzchni przyczepność nadal robi wrażenie.

logo
Toyota Yaris GR SPORT fot. Albert Długoszewski

Zawieszenie to kolumny MacPhersona z przodu i podwójne wahacze z tyłu. Jest sztywne, sportowe, nie wybacza dziur, ale w zamian daje niesamowitą wygodę. Każdy ruch kierownicy ma odzwierciedlenie w zachowaniu auta. To samochód, który wymaga od kierowcy skupienia, ale nagradza zaangażowanie.

Hamulce to prawdziwa broń – wentylowane tarcze z przodu z czterotłoczkowymi zaciskami i dwutłoczkowe z tyłu. W testach producenta auto zatrzymywało się ze 100 km/h na dystansie około 42 metrów. W praktyce daje to poczucie bezpieczeństwa, że nawet przy ostrzejszej jeździe masz nad nim pełną kontrolę.

Ile wlejesz, tyle spali

Według katalogu GR Yaris spala średnio 9,5 l/100 km. Jest to oczywiście teoria. W praktyce moje doświadczenia były zupełnie inne. Przy spokojnej jeździe można zejść do około 10–11 litrów, ale jeśli naprawdę korzystasz z potencjału auta, wartości skaczą do 15–17 l/100 km. I powiem szczerze, to nie jest samochód dla ludzi, którzy liczą każdą kroplę paliwa. To auto dla tych, którzy chcą przeżyć coś wyjątkowego.

logo
Toyota Yaris GR SPORT fot. Albert Długoszewski

50-litrowy bak wystarcza na około 500 km, choć przy ostrzejszej jeździe licznik zasięgu potrafi kurczyć się w oczach. Ale to część całego doświadczenia, bo zamiast martwić się ekonomią, martwisz się tylko o to, czy zdążysz dotrzeć na stację benzynową, zanim silnik wyssie ostatnią kroplę benzyny.

Cudowne brzmienie silnika

W katalogu znajdziemy liczby: 63,3 dB przy 50 km/h, 68,1 dB przy 100 km/h. To oznacza, że nie jest głośniej niż w wielu kompaktach. Ale różnica polega na tym, że w GR Yarisie ten hałas jest intencjonalny, bo to ryk, który daje frajdę, a nie męczy. Przy długiej trasie zamiast radia wybierałem koncert trzycylindrowego turbo i nie żałowałem tego nawet przez sekundę.

logo
Toyota Yaris GR SPORT fot. Albert Długoszewski

Cudowny tydzień

Przez siedem dni każdy kilometr z GR Yarisem był czystą przyjemnością. To nie jest auto, do którego wsiadasz, by po prostu dojechać. Tu każdy start silnika to wręcz rytuał. Trzeba poczekać, aż silnik i hamulce złapią temperaturę, zanim wjedziesz na wyższe obroty. Ale kiedy już to się stanie, zaczyna się magia.

logo
Toyota Yaris GR SPORT fot. Albert Długoszewski

Najbardziej zapamiętałem nie pojedyncze momenty, ale całość. Idąc slangiem z Tiktoka, każdy dzień był metafizyką, doświadczeniem, którego nie da się porównać z żadnym innym testem. Widok ludzi, którzy odwracali się na ulicy, ryk silnika odbijający się od budynków, serpentyny pokonywane z prędkościami, które w innych autach byłyby nie do pomyślenia. To auto angażuje kierowcę całkowicie fizycznie i emocjonalnie.

Bezkompromisowa maszyna dla pasjonatów

Toyota GR Yaris 1.6 Turbo 8 A/T to samochód absolutnie wyjątkowy. Waży około 1,300–1,325 kg, ma 280 KM, moment 390 Nm, napęd GR-FOUR i osiągi, których nie powstydziłby się większy sportowy model. Bagażnik jest mikroskopijny, spalanie wysokie, komfort na dziurach ograniczony. Ale te wszystkie wady przestają mieć znaczenie, gdy wciskasz gaz i czujesz, że prowadzisz prawdziwą rajdówkę.

logo
Toyota Yaris GR SPORT fot. Albert Długoszewski

To samochód nie dla każdego. To auto dla tych, którzy chcą codziennie czuć, że siedzą w czymś, co powstało z motorsportu. Po tygodniu z GR Yarisem wiem jedno, to była jedna z najbardziej intensywnych przygód za kierownicą, jakie przeżyłem. Wspomnienia zostaną ze mną na długo.

Czytaj także: