Jacek Wójcik nie żyje.
Jacek Wójcik nie żyje. Fot. YouTube / Polsat

Jacek Wójcik znany z programu "Królowe życia" i dobry znajomy Dagmary Kaźmierskiej, który zmarł kilka dni temu, został pochowany na cmentarzu w swoim rodzinnym mieście. Pogrzeb odbył się w sobotni poranek. Tak wyglądało ostatnie pożegnanie celebryty.

REKLAMA

W środę 1 października późnym wieczorem Dagmara Kaźmierska poinformowała w mediach społecznościowych, że Jacek Wójcik ps. "Dżejk" nie żyje. Duet przez lata pojawiał się razem w programie "Królowe życia" stacji TTV. Potem wystąpili też w formacie pt. "Dagmara szuka męża".

Pożegnania i pogrzeb Jacka Wójcika "Dżejka"

"ŻEGNAJ DŻEJK. Do zobaczenia w innym Świecie, Kochani. Dziś odszedł DŻEJK. Nie będzie Was już bawił. Miejmy Go wszyscy w pamięci wesołego i zwariowanego. Pomódlcie się za Niego. Dziękuję" – wyznała w poście Kaźmierska. "Dżejka" pożegnała też Edyta "Edzia" Nowak-Nawara, która również swego czasu pojawiała się u boku Kaźmierskiej i Wójcika. Napisała: "Żegnaj przyjacielu" i wstawiła ich wspólne zdjęcie.

Pogrzeb Jacka Wójcika odbył się 4 października w jego rodzinnym Kłodzku. Msza w kaplicy na tamtejszym cmentarzu rozpoczęła się o godz. 10:00. Jak podaje "Fakt", na miejscu pojawiła się pogrążona w smutku rodzina i znajomi z branży show-biznesowej. Niemal całe środkowe przejście kaplicy wypełnione było kwiatami. Na końcu tuż przed ołtarzem stanęła biała urna. Ten obraz był dla wielu żałobników poruszający.

Uroczystości nie przewodniczył ksiądz, bowiem miała ona charakter świecki. Przed wszystkimi przemówienie wygłosiła mistrzyni ceremonii, która porównała życie zmarłego do pełnej symboliki wędrówki. – Dziś przyszliśmy tu pożegnać Jacka. Wędrowca, który przyszedł najwspanialszą podróż. Podróż życia. Jego podróż trwała 57 lat i rozpoczęła się tu w Kłodzku – rozpoczęła.

– Każde życie nawet to, które wydaje się dla jednych samotne, dla drugich pozbawione sensu, dla jeszcze innych nudne i zbyt na pokaz, ma swoją wartość (...) I choć jego podróż była nieprzewidywalna. Szedł w nią z odwagą – przyznała kobieta.

Opisywała jego drogę, wspominając o zakrętach czy powrotach ze ślepych uliczek. – Zaczynał z kimś wędrówkę i po 100 metrach kroczył sam, w innym kierunku. Decydował sam – mówiła mistrzyni, zaznaczając przy tym, że Wójcik był człowiekiem wolnym.

– Śmierć nie jest końcem wędrówki. To moment, w którym mapa, którą rysowaliśmy, zostaje zamknięta. Ale droga biegnie dalej. Niewidzialna już dla naszych oczu – podsumowała na koniec.

Dodajmy, że ostatni raz Jacek Wójcika dodał coś na swoje social media w lipcu. Było to krótkie nagranie znad jeziora. Ponadto jeszcze we wrześniu widzowie mogli oglądać go w programie podróżniczym TTV "Orzeł, czy reszka". Nagrania do tego projektu odbywały się właśnie w lipcu.

Nic nie wskazywało na to, że kilka tygodni później dojdzie do tragedii. Fani celebryty pytali Dagmarę Kaźmierską o przyczynę nagłej śmierci Wójcika. Była uczestniczka programu "Królowe życia" zapewniła, że nie chodziło tutaj o nagły wypadek samochodowy.

Z kolei znana z tego samego show influencerka "Laluna" ujawniła w relacji na Instagramie, że Wójcik miał problemy zdrowotne. Zasugerowała, że przyczyną miał być rak.

"Nie wiem, czy rodzina sobie życzy, żeby mówić cokolwiek. Ale powiem tylko, że okropna choroba, która zabrała mojego tatę w przeciągu miesiąca. Rak z przerzutami. Jacka też zabrało bardzo szybko, bo wcześniej nic nie wiedział, zemdlał i zabrali go – okazało się, że już za późno. NIE CHCE więcej mówić, niech spoczywa w spokoju" – napisała "Laluna".