Eliza Michalik i Grzegorz Chlasta poprowadzą nowy poranek w Polskim Radiu RDC. Program nie ma jeszcze nazwy, ale ma jasno wytyczone cele przez redaktor naczelną stacji Ewę Wanat. – Zmieniła się Polska i zmienili się ludzie. Dorosło nowe pokolenie, dla którego ważne są zupełnie inne rzeczy. Właśnie tymi zjawiskami będziemy się zajmować – mówi Ewa Wanat.
Ewa Wanat: Po pierwsze zmieniło nazwę na Polskie Radio RDC i zmieniło logo – i to jeszcze przed moim przyjściem, a teraz robię właśnie pierwszą zmianę w ramówce. Cała zmieni się dopiero we wrześniu.
Jaka to będzie zmiana?
Przede wszystkim Grzegorz Chlasta wraca na antenę! Od 3 czerwca, od 07.00 do 10.00 poprowadzi poranny program – od poniedziałku do czwartku. Natomiast w piątek niespodzianka - Eliza Michalik (Superstacja, Natemat.pl). Cały tydzień pieczę nad porannym programem będzie dzierżyć Ola Głogowska, genialny wydawca niegdysiejszego Popołudnia w radiu TOK FM, która przez sześć lat wspierała merytorycznie i opiekowała się Grzegorzem, a trzeba dodać, że nie jest to łatwy podopieczny.
Jaki będzie poranek w RDC?
Poranny program to najważniejszy moment dnia w radiu. Nasz będzie przede wszystkim autorski. RDC to radio publiczne, gdzie ważne jest słowo i ono będzie w tym paśmie dominować –mądre, ciekawe, oryginalne, zastanawiające się nad światem, szukające odpowiedzi na pytania nurtujące naszych słuchaczy, pokazujące świat wokół nich czasami od nieco innej strony niż większość mediów, czasami pewnie kontrowersyjne, zaczepne (zwłaszcza w piątki). Słowo w publicznym radiu to misja, ona nie jest dla mnie obciążeniem, przeciwnie, cieszę się z niej.
Dlaczego?
Bo to jest okazja, aby "pouprawiać" dziennikarstwo. Najważniejszą rzeczą, która przyciąga ludzi do radia - które nie jest wyłącznie radiem muzycznym, które też gada - są osobowości prowadzących. Charyzmatyczne, mocne, wyraziste, interesujące, czasem kontrowersyjne, budzące emocje. Ludzie włączają radio i zostają przy nim, bo ktoś ich zaciekawił, zaskoczył, zelektryzował – po pierwsze swoją osobowością, po drugie tym, co ma do powiedzenia. Można się od niego dowiedzieć czegoś nowego, nie zgodzić z nim, nawet pokłócić. Ale jeśli tego zabraknie, słuchacz wybierze inną stację. Piękne głosy, idealna dykcja – to stanowczo za mało. Czasami słyszy się w różnych stacjach takie „pętle akustyczne” jak my to z Grzegorzem nazywamy – płynie słodka i kojąca melodia słów – ale co z tego wynika? Jaki jest powód, żebym tej melodii słuchała? Jak potrzebuje ukojenia, włączam odpowiednią muzykę. Kiedy słyszę człowieka, chcę usłyszeć o czym do mnie mówi, dlaczego właśnie to, a nie coś innego, dlaczego uznał, że to dla mnie ważne. I ciekawi mnie, jak ten ktoś za mikrofonem widzi, przeżywa świat – czy tak samo jak ja, czy zupełnie inaczej, czy mogę z jego wrażliwością skonfrontować swoją.
Postawiła pani na mocne osobowości. Z pewnością wyraziste, czasem budzące kontrowersje.
Jeżeli mówi Pan o kontrowersjach, to na pewno ma Pan na myśli Elizę! Jestem jej bardzo ciekawa w radiu. Cieszę, że zgodziła się poprowadzić piątkowy poranek. Ona ma bardzo ostrożny i nieufny stosunek do mediów publicznych. Zresztą nie dziwię się jej. Eliza jest bardzo ciekawą kobietą - osobowością dziennikarską, co nie zawsze niestety idzie w parze w mediach elektronicznych, nad czym bardzo ubolewam. Chciałabym, aby w mediach więcej było mocnych, ciekawych kobiet, które mają coś do powiedzenia, zamiast tłumów słodkich dziewczęcych głosików szczebiocących w radiach o d… Maryni, albo trzepoczących rzęsami w telewizyjnych programach informacyjnych. Nie wiem, z czego to wynika. Może same wprowadzają się na takie tory? Może szefowie mediów, faceci, je tak upupiają?
A Grzegorz Chlasta? To również bardzo znana radiowa persona. Dlaczego on?
Grzegorz jest wyjątkową radiową osobowością i świetnym dziennikarzem. Zaczynał w Poznaniu, gdzie m.in. prowadził popularny program informacyjny "Teleskop" w regionalnym oddziale TVP i był jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w mieście. Później przez sześć lat pracował w TOK FM, gdzie stworzył osobną, indywidualną markę. Jest rozpoznawalny przez słuchaczy, którzy lubią publicystykę. To człowiek, którego po prostu chce się słuchać. I ma rzadki w mediach dar – słucha. Słucha swoich rozmówców ale i świata wokół siebie, nie idzie na łatwiznę, nie wydaje szybkich sądów, jest ciekawy i otwarty, chce się dowiedzieć, a nie zabłysnąć. Nie pracuje w radiu dlatego, że ma potrzebę występowania - każdy program dużo go kosztuje, zmaga się z pytaniami, wątpliwościami, złożonością spraw. Nie ma zapędów prokuratorskich, nie przesłuchuje, nie odpytuje – rozmawia. I ma kontakt z człowiekiem po drugiej stronie odbiornika, pyta w jego imieniu.
Jak będzie się nazywała nowa poranna audycja w RDC?
Jesteśmy w nowym miejscu i pierwsze trzy miesiące traktujemy jako swoistą wersję "beta". Nazwa zapewne powstanie w pewnym procesie. A może sami słuchacze nam pomogą?
Czy poranek w RDC będzie poważnym programem informacyjnym, czy audycją z przymrużeniem oka?
Będzie poważnie i z przymrużeniem oka. Tak jak mówiłam, to będzie audycja autorska. Poranek będzie się opierał na rozmowach, bo to właśnie rozmowy są najbardziej interesujące. Nie chodzi jedynie o te prowadzone ze słuchaczami przez telefon, czy z gośćmi w studio, ale też o rozmowę rozumianą nieco szerzej. Mam na myśli pewien rodzaj dialogu z otaczającym nas światem. Publicysta w jakiś sposób toczy taki dialog i to nie tylko tu i teraz ale przez całe swoje zawodowe życie.
W tym paśmie znajdzie się wszystko to, co interesujące - tu gdzie jesteśmy, na naszym podwórku, w miejscowości , w której mieszkamy ale i w Polsce czy na całym świecie. Wybieramy czas teraźniejszy i nasze najbliższe otoczenie nie zapominając, że jesteśmy częścią Polski, Europy, Świata . Wszystko jedno, czy człowiek mieszka w Ostrowii Mazowieckiej, Mławie czy Warszawie - nurtują nas wszystkich te same problemy – patrzymy z niepokojem w przyszłość, myślimy o tym w jakim świecie będą żyć nasze dzieci, jaki świat im zostawimy. Ale też bywamy zakochani w naszej ulicy, dzielnicy, mieście i potrafimy cieszyć się, że znowu maj, choć nowalijki droższe z roku na rok.
Brakuje pani tego wszystkiego w innych mediach?
W minioną sobotę rozmawiałyśmy o tym z Dorotą Warakomską w Superstacji w programie Elizy Michalik. Stwierdziłyśmy zgodnie, że media zajmują się samą powierzchnią zjawisk. Całymi dniami mówi się i pisze o rzeczach kompletnie nieistotnych. Wypowiedź jednej, nieobliczalnej posłanki, która coś palnie, bo albo chce zaistnieć, albo ma jakieś bliżej niezdiagnozowane problemy, rozbudza dziennikarzy, którzy już nie dotykają istoty sprawy. Nikt nie zajmuje się tym, co miał pokazać "Marsz szmat", czyli zwrócić uwagę na problem stygmatyzowania ofiar przemocy i zrzucania na nie winy.
To kompletnie nowy rozdział. Nie chcę robić nowego Toku, musiałabym się cofnąć, a mnie w życiu interesuje tylko podróż przed siebie. Dziesięć lat temu były inne czasy i TOK był fenomenem tamtych czasów. Teraz jesteśmy gdzie indziej, w innym świecie, dorosło kolejne pokolenie. Ciągle spotykam jakiś ludzi w średnim wieku, którzy mi mówią, „wychowałem/wychowałam się na pani radiu” – swoją drogą czasami dziwnie mi z tym, bo nie zauważyłam, że jestem już aż tak bardzo dorosła. A tymczasem zmieniła się Polska i zmienili się ludzie.. I Grzegorz i ja też się zmieniliśmy. Więc nie czuję się tak, jak wtedy, gdy tworzyłam TOK FM –wtedy poruszałam się w większości po omacku, potykałam, wpadałam na ślepe ściany. Teraz po prostu wiem, co robię, co nie znaczy, że nie widzę zagrożeń, ale przez te dziewięć lat tyle dostałam od naszych słuchaczy, że się nie boję.