Jeszcze niedawno wywoływał na drodze śmiech. Malucha trzeba było odtrąbić, a później wyprzedzić. Dziś przybywa miłośników legendarnego auta PRL. Są gotowi zapłacić za mały, niekomfortowy i skłonny do awarii pojazd nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. W Polsce działa kilka klubów miłośników Fiata 126p, które zrzeszają tysiące pasjonatów. Co takiego pociągającego jest w tym samochodzie, zapytaliśmy Macieja Czerwińskiego, administratora forum Rezerwa 126p, na którym spotykają się fani małego Fiata.
Na Allegro pojawiła się niezwykła aukcja. Do kupienia jest popularny "maluch", czyli Fiat 126p z 1979 roku. Czym różni się od setek innych ofert? Stanem. Na siedzeniach ma folię, a na liczniku zaledwie 101 przejechanych kilometrów. Aukcja wywołała wielkie zamieszanie, pojawiło się wiele nieprawdziwych ofert (niektóre sięgały nawet 1 mld złotych) i sprzedawca ostatecznie postanowił ją zamknąć. Teraz poważnie traktuje jedynie oferty telefoniczne. Najwyższa jaka padała to 280 tys. zł. O fenomenie maluchów rozmawiamy z Maciejem Czerwińskim, który zna je od podszewki.
Kto dziś jeździ maluchami? Maciej Czerwiński: Jeszcze kilka lat temu na fora miłośników maluchów wchodziły przede wszystkim dzieciaki, które chciały kupić tanie auto do jeżdżenia po lesie. Ewentualnie ci, którzy kupowali swój pierwszy samochód. Teraz te auta są coraz droższe, bardzo wymagające, palą dużo jak na tak mały silnik i oferują – nie oszukujmy się – zerowy komfort. Maluchy kupują ci, którzy tęsknią za młodością, za czasami, kiedy te auta jeździły masowo. Są także tacy, którzy chcą sobie kupić pierwsze auto, którym jeździł tata, albo są kolekcjonerami, którzy z zamiłowaniem zbierają całe kolekcje oldskulowych samochodów.
Ile kosztuje taki wyremontowany maluch?
Fabrycznie nowe, nierejestrowane nigdy wcześniej – a takie nadal się zdarzają (w ciągu ostatnich kilku lat na Allegro pojawiło się chyba kilkanaście takich samochodów) – kosztują 30-35 tys. złotych. Jeśli chodzi o używane, zależy od rocznika. Dobrze zachowane samochody z pierwszej serii kosztują kilka tysięcy, w każdym razie raczej poniżej 10 tys. Ceny podskoczyły. Kilka lat temu malucha kupowało się za kilkaset złotych. Jak ktoś dawał 1000 zł uznawany był za wariata. Dziś za malucha w dobrym stanie, nadającego się po prostu bez większych przygotowań do jazdy, nie z jakiegoś specjalnego rocznika, trzeba zapłacić około tysiąca złotych.
Skąd to zamiłowania do Fiata. Dlaczego akurat ta marka?
Fiata dostałem po dziadku. To taki nasz pomnik rodzinny. Moi rodzice jechali nim do ślubu i w podróż poślubną do Szwecji, przywieźli mnie nim ze szpitala, uczyłem się na nim jeździć i już tak zostało.
Mało miejsca, ciągle się psuje, pali jak smok. Co takiego wyjątkowego jest w tym samochodzie?
Ten samochód to kwintesencja motoryzacji. Wszystko jest w nim tak proste, jak to tylko możliwe. Nie ma chyba żadnego elementu, który mógłby zostać uproszczony. Kierowcy nie pilnują żadne elektroniczne systemy, jakie spotykamy we współczesnych autach, a to uczy odpowiedzialnej jazdy i pokory na drodze. Dzięki prostocie jest to idealne auto do rozpoczęcia nauki mechaniki.
Które modele są największym rarytasem dla kolekcjonerów?
Oczywiście najstarsze egzemplarze z 1973 roku, ale tych jest bardzo mało. Ci, którzy je mają to prawdziwi szczęściarze. Dalej 1974 rok – tych też jest bardzo niewiele. Mój kolega kupił ostatnio Fiata z 1974, ale do naprawdę kapitalnego remontu. Dał za niego 3000 zł. Trudno dostępne w Polsce są egzemplarze z 1972 roku, bo te produkowano tylko we Włoszech, są więc również bardzo pożądane.
Remontujecie te samochody sami?
Generalnie we własnym zakresie. Jeśli ktoś już kupuje ten samochód, to jest to jego pasja i się na tym chociaż trochę zna, albo chce się tego nauczyć. Mechanikę przeważnie robimy sami, blacharkę najczęściej zleca się warsztatom, chociaż są i ci, którzy robią wszystko sami. Wszystko zależy od umiejętności i posiadanego zaplecza. Mniejsze remonty to koszt kilku tysięcy. Kompletna, rzetelna naprawa z wymianą większości podzespołów to nawet kilkanaście tysięcy złotych. Ci, którzy nie lubią grzebać w samochodach, raczej szukają aut w dobrym stanie. Inni wręcz przeciwnie. Satysfakcję przynosi im fakt, że doprowadzili trupa do stanu używalności.
Pan jeździ maluchem na co dzień czy od święta?
W sezonie jeżdżę regularnie, w zimie staram się go oszczędzać.
Jak reagują dziś kierowcy na małego Fiata na drodze?
Jeszcze cztery lata temu te samochody były na drodze pogardzane. Jak jechał maluch, to trzeba było go odtrąbić, obśmiać i wyprzedzić. Od około dwóch lat to się zmieniło. Ludzie się cieszą, jak go widzą, kierowcy machają, pokazują znak "OK". To już nie te czasy, kiedy na ryneczek ledwo jadącym maluchem jechał ledwo żyjący dziadek. Teraz to pewien symbol, budzi sentyment, ale i zainteresowanie.
Nie lubię tego nazywać klubem. To raczej grupa bliższych i dalszych znajomych, których łączy miłość do małego Fiata. Forum powstało ponad 3 lata temu. Obecnie mamy ponad 3 tys. zarejestrowanych użytkowników. Trzon forum stanowi kilkadziesiąt najbardziej aktywnych osób z dużą wiedzą odnośnie mechaniki i maluchów. Codziennie aktywnych jest około 200 osób. W każdym większym mieście powiązały się aktywne grupy znajomych i przyjaciół, którzy poznali się na Rezerwie. Pomagają sobie załatwiać części, wspólnie remontują samochody.
A skąd bierzecie części?
O nie jest coraz trudniej. Są też zdecydowanie droższe niż jeszcze 2-3 lata temu. Kiedyś części do naprawy praktycznie wszystkiego kosztowały kilkanaście – kilkadziesiąt zł i były dostępne w każdym sklepie motoryzacyjnym. Teraz szukamy na Allegro, a ceny są nawet kilkakrotnie wyższe niż jeszcze niedawno. Zmienił się rynek, wpłynął na to na pewno w naturalny sposób fakt, że od zakończenia produkcji minęło już ponad 10 lat, ale również lansowanie mody na auta z PRL-u, na przykład przez programy telewizyjne – chociażby "Legendy PRL-u".
Jeszcze niedawno stereotypowy dziadek, posiadacz malucha, przy sprzedaży wyceniał go na kilkaset złotych. Teraz, po tym jak zobaczył w TVN program o maluchu w idealnym stanie za kilka tysięcy wydaje mu się, że i jego nadgryziony zębem czasu samochód jest tyle wart: "Halinka! Przecież my też mamy malucha w stodole! Zarobimy tysiące!" – niektórzy się zorientowali, że można zarobić i ceny poszybowały. Wiele złego narobili również handlarze, skupujący te auta od dziadków i sprzedający je kilkakrotnie drożej na allegro.
Dokładnie. To nie był żaden kolekcjoner czy miłośnik Fiata. To zwykły handlarz samochodów. Wystarczyło wpisać jego numer telefonu w Google i od razu widać, jak wiele samochodów sprzedawał. Kupił samochód chyba za 10 tys. od jakiegoś dziadka, który znalazł go w szopie. Trzy tygodnie temu samochód został opisany na portalu zajmującym się klasycznymi samochodami, a jego nowy właściciel mówił o "spełnieniu marzeń". Trzy tygodnie później odpicowane auto pojawiło się na Allegro. Dobrze, że ta aukcja poszybowała do niewiarygodnych cen, bo był to też taki sprzeciw wobec psucia rynku. Przecież do tej pory nikt nie mówił w mediach, jak pojawiał się na Allegro jakiś nowy Fiat na sprzedaż. O tym zrobiło się głośno, bo cena była absurdalna. Sztucznie nadmuchana. To nie jest jeszcze auto, za które można dać tyle pieniędzy. Zbyt dużo ich wyprodukowano i zbyt wiele jeszcze jeździ ich po ulicach. Ta akcja na pewno sprawi jednak, że ceny podskoczą do góry, a na tym wszyscy (poza handlarzami) tracimy.
Czy tylko Polacy mają słabość do małych Fiatów?
Mamy kontakt z pasjonatami w Czechach i na Węgrzech. Przyjeżdżają na nasze zloty, organizują również duże imprezy u siebie.
A jak często takie imprezy organizowane są w Polsce?
Co roku od 10 lat jest organizowany Ogólnopolski Zlot Fiata 126p. W Polsce działa kilka klubów i co roku dogadujemy się, kto i gdzie zorganizuje kolejny. W zeszłym roku do Torunia przyjechało ponad 200 maluchów, w tym roku zlot będzie w Łodzi i spodziewamy się co najmniej tyle samo samochodów. Oprócz tego poszczególne kluby organizują też mniejsze zjazdy np. Beskidzki Zlot Fiata 126p, który przyjeżdża około 70 aut. My w tym roku zorganizowaliśmy dość spontaniczną majówkę na Śląsku, na którą pomimo beznadziejnej pogody przyjechało 30 samochodów.
Podskoczyły ceny, na drodze na maluchy już się nie trąbi, młodzi kierowcy chętniej wyjeżdżają nimi do miasta. Nadal chodzi o klimat czy to już raczej szpan, moda?
Na pewno są osoby, które chcą się tym samochodem pochwalić. Ale one wyjeżdżają nim raz do roku i ewentualnie przyjeżdżają na zlot. Pasjonaci jeżdżą nim regularnie. To auto trzeba kochać, wymaga samozaparcia, czasu i pieniędzy. Właściwie to albo się je kocha albo nienawidzi. Hipster z bogatego domu, który kupi Fiata, żeby się w nim pokazać, szybko może się zniechęcić. Jak trzy razy mu stanie na środku ulicy i trzeba będzie je spychać z drogi, pobrudzić ręce, nie będzie w tym już nic fajnego. Szybko zmieni malucha na nowy model.
No tak. Każdy, kto miał malucha, wie że podróż tym samochodem to wyzwanie.
W lutym mój kolega szukał malucha dla siebie. Znajomy miał akurat egzemplarz w dość dobrym stanie na sprzedaż, a ja akurat miałem trochę wolnego czasu, więc zaproponowałem mu, że wraz z kolegą zajmiemy się transportem auta z Gdańska do Chorzowa – ponad 600 km. Na skutek awarii pompy paliwowej droga zajęła nam dwa dni i ponad 20 godzin. Po drodze zwiedziliśmy kilka sklepów motoryzacyjnych i jeden złomowiec. Staliśmy na poboczach niezliczoną ilość czasu, a podróż miała szczęśliwy koniec tylko dzięki poznanym na forum znajomym, którzy w połowie drogi poratowali nas częściami. W czasie drogi nie było nam do śmiechu, ale już wieczorem po dojechaniu na miejsce wspominaliśmy drogę z przyjemnością.