Robert Kiyosaki i jego słynna książka "Bogaty ojciec, biedny ojciec".
Robert Kiyosaki mówi, że krach coraz bliżej. Fot. Shutterstock

Robert Kiyosaki, autor bestsellerowej książki "Bogaty ojciec, biedny ojciec", po raz kolejny wzbudza emocje swoimi prognozami gospodarczymi. Tym razem ostrzega przed nadciągającym załamaniem rynków – takim, którego skutki odczują miliony ludzi na całym świecie. Czy jego czarny scenariusz się sprawdzi?

REKLAMA

W swoim najnowszym wpisie na platformie X Robert Kiyosaki ostrzega, że światowy system finansowy stoi na krawędzi. Uważa, że rozpoczęła się seria wydarzeń, które zakończą się globalnym krachem porównywalnym z wielkim kryzysem z 1929 r., a nawet być może go przewyższą.

W jego ocenie upadek ma być konsekwencją wielu czynników: od niekontrolowanego dodrukowywania pieniędzy przez banki centralne, przez nadmierne zadłużenie państw, po rewolucję technologiczną, która wypiera ludzi z rynku pracy. Największym zagrożeniem okazuje się sztuczna inteligencja. Jej rozwój ma doprowadzić do masowej utraty zatrudnienia, co pociągnie za sobą upadek rynku nieruchomości – biurowych i mieszkalnych.

– AI zabierze miejsca pracy, a gdy rynek pracy się załamie, nastąpi krach na rynku nieruchomości biurowych i mieszkaniowych – przewiduje.

"Miliony stracą wszystko, ale nie ty. Jeśli tylko się odpowiednio przygotujesz"

Kiyosaki nie tylko straszy, ale i radzi. Receptą na nadchodzący kryzys mają być aktywa spoza tradycyjnego systemu finansowego. Jego ulubieńcem jest srebro, które – jak sam zaznacza – wciąż pozostaje niedowartościowane.

– Srebro kosztuje dziś ok. 50 dol. Wkrótce osiągnie 70, a do 2026 r. może dojść nawet do 200 dol. – prognozuje.

Oprócz srebra poleca również inwestycje w złoto oraz kryptowaluty, szczególnie Bitcoina i Ethereum. Zaskakujące jest jednak, że mimo pochwał dla BTC, niedawno sam sprzedał część posiadanych coinów. Wcześniej w wywiadzie przyznał, że upłynnił bitcoiny warte 2,25 mln dol., zakupione wcześniej po zaledwie 6 tys. dol. za sztukę. Jego zdaniem to jednak nie zaprzecza wiary w długofalowy potencjał kryptowalut – traktuje to raczej jako zabezpieczenie zysków przed możliwymi wstrząsami.

Czy szykuje się powtórka z 2008 r., czy to tylko fałszywy alarm?

Choć wiele osób traktuje ostrzeżenia Kiyosakiego jako kolejną katastroficzną przepowiednię, warto przypomnieć, że część jego wcześniejszych przewidywań się sprawdziła. Ostrzegał przed kryzysem subprime w 2008 r. i zwracał uwagę na ryzyko związane z nadmiernym zadłużeniem.

Kiyosaki nie jest odosobniony. Coraz więcej analityków ostrzega, że rynek nieruchomości – zwłaszcza komercyjnych – zaczyna pękać. Zmiany w modelach pracy (praca zdalna), spadek popytu na biura, a także niepewność na rynku stóp procentowych wywierają presję na inwestorach.

Równocześnie rosną obawy o przyszłość walut fiducjarnych. Sygnały nadchodzącego spowolnienia w USA i Europie są już widoczne. Inflacja, niepewność geopolityczna i obawy przed kolejną falą recesji tylko pogłębiają te lęki.

Koniec dolara?

Jednym z najbardziej radykalnych wątków jego wypowiedzi jest sugestia, że to koniec epoki dolara jako głównej waluty świata. Kiyosaki uważa, że nadchodzące zawirowania finansowe mogą zmienić globalny porządek monetarny.

Wzrost zainteresowania cyfrowymi aktywami, rosnąca rola juana czy rozwój walut cyfrowych banków centralnych (tzw. CBDC) to jego zdaniem  sygnały nadchodzącej transformacji. I choć może brzmieć to, jak teoria spiskowa, coraz więcej ekspertów z Wall Street zaczyna głośno mówić o "końcu dominacji dolara".

Czy mamy do czynienia z realnym ostrzeżeniem przed kryzysem, czy tylko kolejną próbą zwrócenia na siebie uwagi? Niezależnie od odpowiedzi, warto pamiętać, że historia zna już przypadki, w których ignorowane "proroctwa" okazywały się brutalnie trafne. Kiyosaki może się mylić, ale może też mieć rację.