
City breaki to idealne wyjazdy dla tych, którzy chcą pozwiedzać, a niekoniecznie wydawać na podróże ogromne kwoty. Na takie krótkie wypady Polacy od lat latają do Budapesztu. Stolica Węgier jest tania, położona blisko i dość ciekawa. Tylko że od 1 stycznia nocleg w niej może słono kosztować.
Budapeszt jest idealnym kierunkiem na weekendowy wypad zwłaszcza zimą. Tamtejsze termy działają przez cały rok, a dodatkowo stolica Węgier organizuje jeden z najładniejszych jarmarków bożonarodzeniowych w całej Europie. Jeżeli jeszcze tam nie byliście, lepiej się pośpieszcie. Od 1 stycznia turyści nie będą mile widziani w centrum miasta i zapłacą więcej za noclegi.
Budapeszt powiedział dość wynajmowi krótkoterminowemu. City breaki podrożeją
Do Budapesztu turyści jeżdżą w wielu celach. Jedni podziwiają piękną architekturę opery i parlamentu, inni wygrzewają się w basenach termalnych, bo stolica Węgier to największe uzdrowisko w Europie. Dla jeszcze innych to świetny kierunek na wieczory kawalerskie, bo ceny na miejscu bywają przystępniejsze od tych w Polsce.
Niezależnie od celu wyjazdu turyści lubią mieszkać w pobliżu centrum i nie przepłacać. Idealną opcją było dla nich wynajęcie mieszkania w 6. dzielnicy, niedaleko słynnej Alei Andrássyego. Tylko że te czasy skończą się już 1 stycznia.
Jeszcze w 2024 roku lokalne władze spytały mieszkańców, czy chcą, aby w tej części Budapesztu wprowadzić zakaz wynajmu krótkoterminowego. Jak podaje serwis "Tourism Review", głosów nie było wiele, ale większość była na tak. Sprawą zajął się następnie Sąd Najwyższy i tak oto pod koniec 2025 roku potwierdzono, że od 1 stycznia 2026 roku mieszkania dla turystów w 6. dzielnicy będą niedostępne. Dla podróżnych oznacza to wzrost cen.
Znikają tanie noclegi w Budapeszcie. Turyści będą niepocieszeni
Aż 8 proc. wszystkich mieszkań w 6. dzielnicy to Airbnb i lokale wynajmowane na Booking.com. Masowa turystyka doprowadziła do tego, że czynsz wynajmu mieszkań w tej okolicy tylko w ciągu roku wzrósł aż o 10 proc. Kiedy dodamy do tego łoskot kół walizek na bruku i nocne krzyki turystów, nikt nie będzie zaskoczony, że mieszkańcy chcieli pozbyć się podróżnych z centrum.
Na skutek tej decyzji dzielnica straci rocznie ok. 750 tys. euro, ale uznała, że dobro mieszkańców jest tego warte. Problem mają jednak emeryci, którzy podnajmowali tam turystom pokoje, a także inwestorzy, którzy kupili mieszkania jako swego rodzaju polisę emerytalną. Oni stracą najwięcej.
Dodajmy, że Budapeszt wpisuje się w większy trend wymierzony w wynajem krótkoterminowy. Walkę z taką formą nocowania rozpoczęła już Barcelona, która chce całkowitego zakazu wynajmu krótkoterminowego. Podobne kroki podjęły także Berlin i Amsterdam.
Zobacz także
